reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

reklama
Gotujący facet bardzo się przydaje jak się urodzi dziecko. Gdyby mój W nie gotował to bym się przez rok żywiła kanapkami chyba. Mój Tolo był tak wymagającym dzieckiem, że o odejściu od niego na minutę nie mogłam pomarzyć. Jak Wojtek wychodził do pracy to zostawiał mi kanapki, banana, jakieś ciastka na przekąskę a jak wtacal to podawał obiad.
Jak nie macie gotujących facetów to przed porodem zamykajcie co się da do słoików i mrozcie sobie różne rzeczy. Zbawieniem była moja mama która mi wszystkie zupy swiata zawekowala. Jak Wojtek dłużej w pracy był to chociaż miałam domowy posiłek [emoji6] i od teściowej pomrozone pierożki [emoji6]
ja mysle ze kazdy bobas inny. I jakos mam nastawienie takie, ze jesli urodze silami natury to szybko wroce na dobre tory :) u mnie w rodzinie wszystkie kuzynki i kuzynowie maja dzieciaczki z roznica roku, max 2, my tez bysmy tak chcieli, wiec mysle, ze wtedy czeka mnie wyzwanie a przy jednym mam nadzieje, ze sama dam rade gotowac.
Z tym gotowaniem u nas to jest tak, ze oboje pochodzimy z domow, gdzie gotowaly nasze mamy :) wiec ja chyba mam to zakodowane we krwi. Nie zeby moj P. uwazal, ze moje miejsce jest w kuchni, nie nie.. ale tak jak on bierze na siebie obowiazek ogarniania wszelkich robot kolo domu, w domu (240m jest co robic, hehe), naprawy, przeglady samochodow, ubezpieczenia i wszystkie inne rzeczy,o ktore ja nie musze sie martwic, tak ja na swoje barki biore zapewnienie nam cieplego obiadu, ktory jemy kazdego dnia razem. Taki rytual w tym zaganianym swiecie... wspolny posilek jest obowizakowym punktem naszego dnia. odcinamy sie wtedy od internetow, telefonow i rozmawiamy, o tym jak minal nam dzien, o pracy, o samopoczuciu. Dodam, ze nie gotuje na 2 dni nigdy, ewentualnie pierwsze danie czyli zupa zostaje, drugie danie zawsze swieze. I jakos tak za punkt honoru chyba sobie sama to postawilam. On chodzi dumny jak paw, robi zdjecia posilkow a potem chwali sie kolegom pokazujac im jakie ma obiadki, nawet zwracam mu uwage zeby nie robil przykrosci swojej mamie bo jak w niedziele jestesmy czasem u tesciowej na obiedzie to mowi jej jakie to ja pysznosci gotuje albo jedzac schabowego prosi ja zeby zapytala mnie o przepis hehe.
Mysle, ze kazdy ma inaczej po prostu w zwiazku. My od prawie 8 lat jak jestesmy razem, wspolnie sprzatamy, razem myjemy okna, on myje, ja wycieram, teraz jak ja w ciazy to P. sam to ogarnia (ja chodze i wycieram po nim smugi jak nie widzi, hehe), razem co tydzien jezdzimy na zakup spozywcze... I ja moze jestem jakis dziwak, z pewnoscia wynioslam to z domu w genach po mamie, ale nie wyobrazam sobie, zeby on u nas w domu gotowal. Nie i juz! Mozecie mnie nawet nazwac kura domowa, hehe, ale mi sprawia satysfakcje, ze jemu smakuje, ze wiem, ze gdy konczy prace, to nie mysli o pojsciu z kumplami na obiad do knajpy a o tym, ze czeka juz na niego pyszny obiad, ugotowany od serca. Gotowanie to moja rola w naszym zyciu (no chyba ze to romantyczna kolacja to Berlinki z ketchupem i byle jak pokrojonym pomidorem sa jego daniem popisowym :p )
a z dzidzia mysle, ze dam rade, ja caly czas mam w glowie, ze kobietki jak moja mama po troje dzieci maja, do tego jeszcze byla gospodarka wiec poza nasza trojka i tata do wyzywienia, mama miala jeszcze krowe, kury, kaczki, hehe a ja jedyny obowiazek jaki mam to nakarmic kurki, zeby swieze jajeczka kazdego dnia nosily :)
 
Przykro mi z powodu dziadka [emoji17] Może napij się melisy, spróbuj za wiele nie rozmyślać. Trzeba wierzyć że będzie dobrze.
Dziewczyny, rano odebrałam wiadomość, że mój ukochany dziadek miał migotanie przedsionków, jest w szpitalu... W zeszłym roku pochowaliśmy babcię... Jeszcze mama i dziadek nie wiedzą o ciąży. Boję się, że stres może teraz zaszkodzić :( Jak się uspokoić? Nie mam pojęcia :(
 
ja mysle ze kazdy bobas inny. I jakos mam nastawienie takie, ze jesli urodze silami natury to szybko wroce na dobre tory :) u mnie w rodzinie wszystkie kuzynki i kuzynowie maja dzieciaczki z roznica roku, max 2, my tez bysmy tak chcieli, wiec mysle, ze wtedy czeka mnie wyzwanie a przy jednym mam nadzieje, ze sama dam rade gotowac.
Z tym gotowaniem u nas to jest tak, ze oboje pochodzimy z domow, gdzie gotowaly nasze mamy :) wiec ja chyba mam to zakodowane we krwi. Nie zeby moj P. uwazal, ze moje miejsce jest w kuchni, nie nie.. ale tak jak on bierze na siebie obowiazek ogarniania wszelkich robot kolo domu, w domu (240m jest co robic, hehe), naprawy, przeglady samochodow, ubezpieczenia i wszystkie inne rzeczy,o ktore ja nie musze sie martwic, tak ja na swoje barki biore zapewnienie nam cieplego obiadu, ktory jemy kazdego dnia razem. Taki rytual w tym zaganianym swiecie... wspolny posilek jest obowizakowym punktem naszego dnia. odcinamy sie wtedy od internetow, telefonow i rozmawiamy, o tym jak minal nam dzien, o pracy, o samopoczuciu. Dodam, ze nie gotuje na 2 dni nigdy, ewentualnie pierwsze danie czyli zupa zostaje, drugie danie zawsze swieze. I jakos tak za punkt honoru chyba sobie sama to postawilam. On chodzi dumny jak paw, robi zdjecia posilkow a potem chwali sie kolegom pokazujac im jakie ma obiadki, nawet zwracam mu uwage zeby nie robil przykrosci swojej mamie bo jak w niedziele jestesmy czasem u tesciowej na obiedzie to mowi jej jakie to ja pysznosci gotuje albo jedzac schabowego prosi ja zeby zapytala mnie o przepis hehe.
Mysle, ze kazdy ma inaczej po prostu w zwiazku. My od prawie 8 lat jak jestesmy razem, wspolnie sprzatamy, razem myjemy okna, on myje, ja wycieram, teraz jak ja w ciazy to P. sam to ogarnia (ja chodze i wycieram po nim smugi jak nie widzi, hehe), razem co tydzien jezdzimy na zakup spozywcze... I ja moze jestem jakis dziwak, z pewnoscia wynioslam to z domu w genach po mamie, ale nie wyobrazam sobie, zeby on u nas w domu gotowal. Nie i juz! Mozecie mnie nawet nazwac kura domowa, hehe, ale mi sprawia satysfakcje, ze jemu smakuje, ze wiem, ze gdy konczy prace, to nie mysli o pojsciu z kumplami na obiad do knajpy a o tym, ze czeka juz na niego pyszny obiad, ugotowany od serca. Gotowanie to moja rola w naszym zyciu (no chyba ze to romantyczna kolacja to Berlinki z ketchupem i byle jak pokrojonym pomidorem sa jego daniem popisowym :p )
a z dzidzia mysle, ze dam rade, ja caly czas mam w glowie, ze kobietki jak moja mama po troje dzieci maja, do tego jeszcze byla gospodarka wiec poza nasza trojka i tata do wyzywienia, mama miala jeszcze krowe, kury, kaczki, hehe a ja jedyny obowiazek jaki mam to nakarmic kurki, zeby swieze jajeczka kazdego dnia nosily :)

jasne, że każda dzidzia inna :) ale być przygotowanym na "hajnida" warto :) Bo później to już za późno... Ja totalnie myślałam, że noworodki są łatwe w obsłudze i że będę miała czas gotować dla męża itd itd... och ijak ja się myliłam ;) ale mogę mieć takiego następnego, byleby BYŁO :) Zdrówko najważniejsze, z temperamentnego niemowlaka wychodzą później fajne przedszkolaki ... zobaczymy co póznieh;)
 
reklama
Kochana moja babcia ma migotanie Przedsionków przez10 lat. Spokojnie, nic się nie stanie [emoji4] z tym da się żyć uwierz, mi [emoji173][emoji173][emoji173]
Ech święte słowa, nie wiem czemu o tym nie pomyślałam tylko zaczęłam głupio myśleć. Dzięki [emoji173]️ W pracy czymś się zajmę i będę czekać na informacje ze szpitala. Od jutro najwyżej wezmę urlop, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
 
Do góry