A więc tak! Przez ostatnie 14 cykli szukałam takich podsumowań, więc postanowiłam zrobić, może którejś z Was się przyda! Bardzo lubiłam zawsze to czytać
Skończone 26 lat, starania od 14 cykli, wcześniej około 10 lat problemy hormonalne - trądzik oporny na leczenie dermatologiczne, długie cykle, leczona antykoncepcją przez ponad 5 lat, po odstawieniu antykoncepcji przez 1,5 roku brak @, hospitalizacja i diagnoza - PCOS (torbiele na jajnikach miałam tylko raz i to tylko czynnościowe, choroba stwierdzona na podstawie badań krwi i objawów), niedoczynność tarczycy (bardzo niewielka), hiperinsulinemia (niewielka). Od 2017 r. leczona jestem 50 mg euthyroxu, 500 mg metormax 3 x dziennie, duphaston 2 x dziennie od 18 - 27 dc.
Uwaga: to był pierwszy cykl, w którym nie odstawiłam duphastonu i brałam dalej i będę na razie brała do wizyty u gine. Zastanawiam się czy nie miałam może niewydolności ciałka żółtego i odstawienie duphastonu zgodnie z zaleceniem lekarza powodowało taki szok dla organizmu, że ewentualna ciąża się nie utrzymywała... Albo to czysty przypadek, że akurat teraz tak czułam, żeby brać go dalej
Wizytę u ginekologa planuję na 14 lutego jak będę miała wyniki bety (1 raz i po 48 h) i TSH, bo duphaston starczy mi tylko na 10 dni a nie chcę sama go odstawiać, chociaż wiem, że na wizytę jako taką za wcześnie.
Podczas leczenia cykle miałam regularne co 30-31 dni. Poprzedni cykl był straszny, która czytała to wie! Ale później poważnie się rozchorowałam, więc wiadomom było, że nic z tego nie wyjdzie.
Teraz był
14 cykl. A zaczęło się tak:
13.01. - brązowe plamienia i silne bóle brzucha.
13/14.01 (noc) - krwawienie przed planowanym terminem
27.01-01.02 - planowane dni płodne wg kalendarzyka Ovia
24.01 - wodnisty śluz, wcześniejszy początek dni płodnych, seks
25.01 - wodnisty śluz, seks
26.01 - wodnisty śluz, seks
27.01 - wodnisty śluz, brak seksu, zaczęłam ładnie wyglądać, włosy ładnie się układały, skóra promieniała
28.01 - po południu podczas toalety przezroczysty rozciągliwy śluz na około 10 cm jak białko jaja kurzego, tego samego dnia wieczorem seks, podczas seksu kłucie głęboko w pochwie, szyjki nie sięgam, rozmiękczone wszystko. Dzień szczytu śluzu.
Przyjmuję, że owulacja. Wyglądałam i czułam się świetnie
29.01 (1 DPO) - pierwszy dzień suchości w środku, seks, ale już bez poślizgu i już nie taki przyjemny
30.01 (2 DPO) - drugi dzień suchości, szyjka nisko i twarda (od tej pory już nie sprawdzałam szyjki)
31.01 (3 DPO) - objawy infekcji pochwy, delikatne łaskotanie i dużo śluzu takiego jak przy infekcji, ale bez zapachu, zaczęłam brać lactovaginal i smarować cloerimazolem
01.02-05.02 (4-8 DPO)- delikatne łaskotanie pochwy, myślałam, że dalej infekcja (dalej upławy, trwały kilka dni), żadnych objawów
06.02 (9 DPO) - w ciągu dnia zawroty głowy, „lekka głowa”, kręciło mi się w głowie jak szłam do pracy, później wszystko się unormowało, wieczorem krótkie tępe ukłucie po prawej stronie w okolicy jajnika przez dosłownie chwilę jak rozwieszałam pranie, później spokój.
Podejrzewam, że wtedy była implantacja. Było mi bardzo zimno cały dzień i byłam straszliwie śpiąca
07.02-08.02 (10-11 DPO) - objawy PMS, gorzej wyglądam, włosy przetłuszczają się i nie układają, delikatne krostki na czole i policzku, jestem nerwowa, poirytowana i nijaka
09.02 (12 DPO) - w nocy skurcze podbrzusza jak na @ ale delikatniejsze, ból prawego jajnika jak na owulację, bóle odpuszczały całkowicie, a bóle @ nie odpuszczają (zawsze miałam takie skurcze ciągłe), bóle promieniowały do pleców i pośladka, trwało to jakoś z godzinę zanim zasnęłam. Wszystko podobne do @, ale jednak jakieś takie inne, delikatniejsze, bardziej przytłumione. Cały dzień nie bolały mnie piersi, zrobiłam aferę, a później zaczęły z powrotem boleć dopiero w nocy, ale raczej były tkliwe niż bolące
10.02 (13 DPO) - dziś: lekkie migrenowe bóle głowy (dosłownie raz lub dwa poczułam ukłucia w skroni), delikatne osłabienie, w ciągu dnia kłucie w jednej piersi a dokładnie w brodawce (ale tak to same w sobie nie bolą, brodawki wróciły do normalnej wielkości, myślałam, że na @), przed wypiciem kawy dzisiaj po spróbowaniu jej inaczej smakowała, ale później przestałam na to zwracać uwagi (smakowała jakby była za mocna), test o godzinie 21:00 DOZ czułość od 10, po 3 godzinach niesiusiania, pozytywny
))) Preglife pokazuje pierwszy dzień 5 tygodnia.
Termin @ miał być teoretycznie dziś w nocy lub jutro
Od owulacji temp. utrzymywała się na poziomie ponad 37.0 od rana
Jutro zrobię betę i TSH, reszta może poczekać chwilę. Koniecznie muszę zbadać insulinę i glukozę, bo miałam złe w grudniu i nic z tym nie zrobiłam, więc jestem zagrożona cukrzycą ciążową.
No i to by było na tyle
Zobaczymy jak to się rozwinie, ale nie chcę myśleć źle
Co ma być, to będzie
I tak jestem ogromnie wdzięczna losowi, że mogłam dziś przez to wszystko przechodzić razem z Wami! <3
EDIT: Z dziwnych objawów od wczoraj kłuje mnie pępek XD