reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

Wg mnie ten test owu nic nie znaczy bo mega daleko mu do pozytywnego. Ja przed @ mam podobny bo ta II kreska nie znika mi z dnia na dzień tylko powolutku powolutku mi jaśnieje i właśnie nawet krótko przed @ jeszcze jest taka delikatna jak u Ciebie.
Dzięki :) będę wiedzieć na przyszłość.
Wyglada na to że musiałam mieć przesuniętą owu, test dziś rano negatywny, okresu brak. Trzeba czekać
 
reklama
wiem i naprawde to rozumiem... ale z racjonalnego punktu widzenia, powiedz, co daje to, ze tylko zlapiemy dola i powiemy koniec, nie staram sie juz bo nic z tego nie bedzie? odmowisz sobie ze zlosci na siebie i wszystkich dookola staran w tym cyklu to stracisz jedna szanse, byc moze te, ktora bylaby owocna. uzalanie sie nad soba nic nie daje, tzreba zaczac lapac pozytywne strony tego, ze @ przyszla, nowy cykl, nowe mozliwosci... przeciez seks to nie tylko wspolzycie dla zaplodnienia, ja uwazam, ze najpierw trzeba zaczac od tych malych rzeczy, radosci wlasnie z seksu, z bliskosci z partnerem, czulosci, czerpac satysfakcje z tego... pewnie, ze latwo sie mowi jak sie jest w ciazy... ale malo nas co zaszly w 1 cyklu. wiele z nas co staraly badz staraja sie rok, dwa i nawet dluzej. nam zeszlo 14 cykli, wow, jest druga kreska, radosc niesamowita, euforia, powiedzielsimy rodzinie, znajomym, wielkie plany... niecale 5 tygodni od wykonania testu bol brzucha, krew, szpital i najgorsze co mozna uslyszec... serduszko nie bije :( i wiem, ze gdybym siadla wtedy na tylku i uzalala sie nad soba, zastanawiajac sie dlaczego, gdy innym udaje sie w 1 lub 2 cyklu, nam po ponad roku staran Pan Bog odbiera to na co tak bardzo czekalismy... wiem, ze gdybym wtedy usiadla i plakala to teraz nie bylabym w 16 tygodniu ciazy. Nie jest latwo zadnej z nas. kurde sa tu dziewczyny, ktore stracily zaawansowane ciaze, nieraz jak czytam to lzy plyna mi po policzkach i chociaz nie znam ich osobiscie to mysle sobie, kurde, zajebiste, silne babeczki, ktore wiedza, ze mimo upadku trzeba wstac i ruszyc dalej, bo stanie w miejscu niestety odbiera nowe mozliwosci. i chociaz sa mi obcymi osobami to czuje w serduchu jaka mega dumna jestem wlasnie z nich, z tego, ze sa kobietami jak ja, ze pokazuja, ze mimo przeciwnosci losu, nie mozna sie poddawac. i naprawde rozumiem kryzysy, sama patrze na siebie wstecz to moj P. dziwie sie czasem, ze ze mna wytrzymal bo bylam okropna dla niego, winilam go, ze jest zmeczony, ze chory, ze nie ma ochoty a sama seks sprowadzilam tylko do roli zajscia w ciaze, na szczescie widzac, ze jestem bliska wpadniecia w depresje, ogarnelam swoje 4 litery, nauczylam sie od nowa, ze seks daje nie tylko przyjemnosc ale przede wszystkim poczucie bezpieczenstwa, ktore zapewnia ta intymna wiez z partnerem... nie napisalam zlosliwie do Mrufki, chcialam ja jakos zmotywowac do tego, ze nie warto siadac na tyleczku, trzeba dzialac bo i spojrzec na to tak, ze przeciez nowy cykl, to wiecej czulosci z naszymi panami, wiecej przyjemnosci i kolejna szansa na dwie kreseczki... no, ale sie rozpisalam, kochana to ja dzisiaj wszystkim dziewczynkom idacym na bete zycze pieknych wynikow!!!! testujacym samych 2kresek a starajacym sie jak najwiecej przyjemnosci z boboseksow!!! wtedy beda na pewno owocne :p
Ja wiem, że Ty nie pisałaś nic złośliwego do koleżanki. I rozumiem też, że użalanie się nad sobą nic nie daje. Ja się jeszcze nie poddaje, bo masz racje, że jak się poddam to na pewno w ciążę nie zajde ale są takie momenty, że jest mi po prostu ciężko na duszy, że się do tej pory nie udało. Pisze tylko, że rozumiem co może czuc @Mrufka®®®.
Swoją drogę to myślę, że dużo zależy tez od charakteru. Optymiści łatwiej pokonują przeszkody i lepiej potrafią poradzic sobie z niepowodzeniami ale ja niestety do nich nie należę. Choćbym nie wiem jak się starała to to ziarnko pesymizmu gdzieś we mnie tkwi i nic na to nie poradzę.
 
Eh, ja jak zaczynałam się starać, to koleżanka która Jeszce nie chciała stwierdziła że "nie będzie gorsza" i też już zacznie. To było w listopadzie 2018 roku. Ona ma już 5miesieczna dziewczynkę a ja nadal nic. Druga z kolei zaczęła się starać pok roku później, udało się za pierwszym razem, poronila, ale już z kolejnym miesiącem udalo się i jest w zaawansowanej ciąży. Oczywiście cieszyłam się z nimi jak dziecko! Ale z drugiej strony czułam presję i smutek.. Tak strasznie chciałam im "dorównać". Ale tak jak pisalam, widocznie nie moj czas i takiego myślenia muszę się trzymać ;)
Będę miała po kim ciuszki zajumać 😂
 
Ja wiem, że Ty nie pisałaś nic złośliwego do koleżanki. I rozumiem też, że użalanie się nad sobą nic nie daje. Ja się jeszcze nie poddaje, bo masz racje, że jak się poddam to na pewno w ciążę nie zajde ale są takie momenty, że jest mi po prostu ciężko na duszy, że się do tej pory nie udało. Pisze tylko, że rozumiem co może czuc @Mrufka®®®.
Swoją drogę to myślę, że dużo zależy tez od charakteru. Optymiści łatwiej pokonują przeszkody i lepiej potrafią poradzic sobie z niepowodzeniami ale ja niestety do nich nie należę. Choćbym nie wiem jak się starała to to ziarnko pesymizmu gdzieś we mnie tkwi i nic na to nie poradzę.
kochana... ja nie znam wiekszej pesymistki od siebie... na codzien jestem radosna osoba, staram sie usmiechac, smiac duzo bo wiem, ze to na zdrowie mi pojdzie... ale jesli chodzi o takie calkiem powazniejsze sprawy to przeciez ja jestem chodzacym przepowiadaczem tego co najgorsze... przy mnie nie wolno stawac blisko balkonu, bo mam czarne mysli, ze ktos wyleci przez niego... kapanie w jeziorze to od razu zawal serca, ze ktos z bliskich mi sie utopi. moj P. jak jedziemy autem i wyprzedza jakies, to choc sama jestem kierowca powiedzialabym dobrym i nie boje sie prowadzic, wtedy widze juz jak lapiemy pobocze, sciaga nas na bok, zaraz wyskoczy cos z naprzeciwka, no cokolwiek bym nie robila to zaraz widze milion opcji co sie moze stac najgorszego... P. mowi, ze pod tym wzgledem ja wszystko zawsze widze w czarnych kolorach, tzn jego zslowa brzmia dokladnie tak: Kochanie Ty jestes gorsza w pisaniu czarnych scenariuszy niz mamusia :D ale z dzidzia powiedzialam sobie, ze sie nie poddam. chocbym miala wydac wszystkie pieniadze, chocbym miala przeplakac tysiace nocy, nie odpuszcze bo bycie mama to moja najwieksze marzenie! od razu zalozylam, ze jesli nie uda nam sie po 12 cyklach, gdy wiem, ze trafilismy w ouwlacje bo mialam tez cyklem bezowulacyjne wywolane stresem, to zaczne szukac lekarza, a jak mi 1 nie pomoze, to pojde do drugiego i do nastepnego... mysle, ze pozytywne nastawienie jest bardzo wazne. trzeba wierzyc w marzenia, w ich spelnienie, chocby nie wiem jak banalnie to brzmialo, ja wierze, ze to pomaga...
 
Eh, ja jak zaczynałam się starać, to koleżanka która Jeszce nie chciała stwierdziła że "nie będzie gorsza" i też już zacznie. To było w listopadzie 2018 roku. Ona ma już 5miesieczna dziewczynkę a ja nadal nic. Druga z kolei zaczęła się starać pok roku później, udało się za pierwszym razem, poronila, ale już z kolejnym miesiącem udalo się i jest w zaawansowanej ciąży. Oczywiście cieszyłam się z nimi jak dziecko! Ale z drugiej strony czułam presję i smutek.. Tak strasznie chciałam im "dorównać". Ale tak jak pisalam, widocznie nie moj czas i takiego myślenia muszę się trzymać ;)
Będę miała po kim ciuszki zajumać 😂
Klasyk ☺️ też tak miałam, jedna z moich przyjaciółek zaszła w ciążę za pierwszym razem zanim zaczęła jeszcze rozkminac co to testy owulacyjne. Jak się dowiedziałam to oczywiście cieszyłam się, że się im udało, ale odrazu była myśle, że ja też muszę się skupić na tym mocniej, że też chcę zajść już teraz żebyśmy miały razem dzieci z jednego roku i mogly się wspierać podczas ciąży. Ale w tym samym czasie miałam to głupie uczucie zazdrości i żalu że mi się nie udało tak jak jej odrazu...😅
 
Nie wiem czy wszytskie, bo mieszkmay zagranicą i jak przylecieliśmy to zrobiliśmy wszystko co było możliwe na już i w danym momencie cyklu (czyli np nie wiem jak prolaktyna czy coś o czyn pisałyście że najlepiej badać bodajże zaraz po ;) ) ale nasienie męża i wszytskie moje hormony w normie, poza tarczyca, która lecze od 3 miesięcy. Poczekam jeszcze góra miesiąc i zrobię badanie krwi, zobaczymy.
A jaka jest Twoja historia? :) na pewno pisałaś ale ciężko się będzie dokopać :)
Może to wszystko przez tarczyce? Choć wcale nie musi. Czasami po prostu się nie udaje... Aż w końcu nagle coś kliknie i jest. Więc życzę aby jak najszybciej kliknęło u Ciebie ❤️ moja historia jest w sumie żadna 😂 pierwsza ciążę straciłam w 22/23 tygodniu. Ciężkie wady genetyczne, konflikt serologiczny. W drugą ciążę zaszłam niechcący 💁‍♀️ klasyczna wpadka i wszystko było w sumie dobrze. A teraz staramy się o drugie dziecko i jakoś po prostu nie wychodzi. To mój 7 cykl. Jak się nie uda to pójdę na badania już bo nie chce czekać roku. Choć w sumie te wcześniejsze starania to były takie wiecie... Nooo tu się poprzytulajmy może i raz nam się chciało raz nie... Dopiero od tego cyklu tak fest się wzięłam i śledziłam owulacje, biorę witaminki itd.
 
reklama
Do góry