reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2023

mój mąż nie czuje żadnej presji 😅 on jest szczęśliwy ze mną, jak będzie dziecko, to będzie cudownie, ale nie jest mu ono do szczęścia bezwzględnie potrzebne, ważne, żebym ja z nim była - tak mi powtarza:) więc on się nie martwi zachodzeniem w ciążę, on się martwi tym, że ja się martwię zachodzeniem w ciążę, taka sytuacja 😅
No to ja wiem czy taka ogromna różnica jest między 60 a 61? 😬😬🙈😀
 
reklama
mój mąż nie czuje żadnej presji 😅 on jest szczęśliwy ze mną, jak będzie dziecko, to będzie cudownie, ale nie jest mu ono do szczęścia bezwzględnie potrzebne, ważne, żebym ja z nim była - tak mi powtarza:) więc on się nie martwi zachodzeniem w ciążę, on się martwi tym, że ja się martwię zachodzeniem w ciążę, taka sytuacja 😅
Mój narzeczony myśli podobnie.
 
mąż nie ma granicy. Przed chwilą właśnie napisalam: on się nie martwi :D tzn martwi się tym, że ja się martwię 😅
Rozumiem :-) no cóż, myślę że musicie zrobić tak, żeby się z tym dobrze czuć po prostu, bo to Wy z tym będziecie żyć ♥️

Jak to mówią - tylko krowa nie zmienia zdania więc w razie czego nie będziemy Cię rozliczać ze zmiany poglądów :p don't worry
 
No to ja wiem czy taka ogromna różnica jest między 60 a 61? 😬😬🙈😀
niby nie, ale później będzie czy taka duża różnica między 61 a 62, 62 a 63 🤣 zobaczymy jak będę śpiewać za tych 7 miesięcy, kto wie, może będzie: "A jeszcze jeden cykl", a później "no to jeszcze jeden", i "jeszcze jeden, ostatni", i "nie no, na pewno ostatni" itd 😂
 
To ja się tylko wtrącę, że mój tata został moim ojcem w wieku 50 lat ;-)
A na innym forum jest dziewczyna w wieku 38, która stara się od 10 lat o ciążę z partnerem 68 ;-)

To jak tam z tym wiekiem? :-)
Kurde, ale ten partner 68 lat ma? 😶 Oczywiście życzę mu sto lat w zdrowiu i oby miał siłę wychowywać małe dziecko - wymagające najwięcej w pierwszych latach życia
 
mój mąż nie czuje żadnej presji 😅 on jest szczęśliwy ze mną, jak będzie dziecko, to będzie cudownie, ale nie jest mu ono do szczęścia bezwzględnie potrzebne, ważne, żebym ja z nim była - tak mi powtarza:)
U nas odwrotnie! Niemężowi bardziej zależy na dziecku niż mi ;)
Sądząc po jego gadaniu to chyba myślał, że jak już się zdecydujemy na dziecko to ono pojawi się już zaraz 🙈
 
Mój narzeczony myśli podobnie.
a jak się z tym czujesz? Bo ja czasami czuje się taka pozostawiona, niezrozumiana (?) i chciałabym, żeby się bardziej zaangażował, ale z drugiej strony jakby on się zaczął tym stresować jak ja, to bym osiwiała i to jego bycie oazą spokoju mi bardzo pomaga, bo z jego strony w ogóle nie czuję presji dzięki temu, że nie pokazuje żadnego rozczarowania jak mu mówie, że test negatywny. "Jest negatywny to jest negatywny, może za miesiąc się uda" - i jakoś tak mi wtedy lżej jak on tak mówi.
 
Młodzieniaszek to na pewno nie, ale jak przypomnę sobie siebie w wieku 20+ lat jak potrafiłam spać po 16 godzin dziennie i wiecznie nie miałam na nic siły to w porównaniu z tym jak teraz potrafię bez narzekania wstać o 5 i po prostu chce mi się żyć - to nie sądzę żeby późne rodzicielstwo zawsze było złe. Poza tym rodzicielstwo to nie tylko jazda na rowerze i rolkach, to tez czas i uwaga poświęcona dziecku, stabilne życie bez pogoni za pieniądzem, wspólne wieczory przy planszowkach i książkach a nie babcia na nocowaniu bo mama i tata musieli biec na imprezę czwarty raz w miesiącu ;) itd. Z pełnoletnimi dziećmi to mało który rodzic jeszcze jeździ na rowerze i rolkach i to raczej dlatego, ze dzieci wolą inne towarzystwo a nie dlatego, ze rodzicom się nie chce 😀

Chętniej wyjdę na imprezę teraz w wieku 33 lat, niż jak miałam 21 (urodziłam wtedy syna) :D
 
reklama
a jak się z tym czujesz? Bo ja czasami czuje się taka pozostawiona, niezrozumiana (?) i chciałabym, żeby się bardziej zaangażował, ale z drugiej strony jakby on się zaczął tym stresować jak ja, to bym osiwiała i to jego bycie oazą spokoju mi bardzo pomaga, bo z jego strony w ogóle nie czuję presji dzięki temu, że nie pokazuje żadnego rozczarowania jak mu mówie, że test negatywny. "Jest negatywny to jest negatywny, może za miesiąc się uda" - i jakoś tak mi wtedy lżej jak on tak mówi.
Na początku myślałam, że żartuje, mówi to tylko dlatego, by nie sprawiać mi przykrości. Pochodzi z wielodzietnej rodziny, widzę, jak traktuje dzieci, trudno było uwierzyć, że w przyszłości widzi nas jako dwójkę a nie trójkę i z tego będzie czerpał szczęście.
Są chwile, kiedy mam ochotę krzyczeć z bezsilności... a on wtedy spokojnie mówi: zapytamy panią doktor, zmienimy te tabletki, dajmy sobie czas, odpuść, zmień myślenie... Tak jakby to było takie proste, jakby podchodził ma luzie i jakby mu nie zależało... Z drugiej strony załatwił mi lekarza, uczestniczy w każdej wizycie, chodzimy na badania, przytula mnie, rozmawia... wiem, że przeżywa to na swój sposób... stonowany i mniej emocjonalny... po prostu inny... uczę się to akceptować.
 
Do góry