reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2023

Na początku myślałam, że żartuje, mówi to tylko dlatego, by nie sprawiać mi przykrości. Pochodzi z wielodzietnej rodziny, widzę, jak traktuje dzieci, trudno było uwierzyć, że w przyszłości widzi nas jako dwójkę a nie trójkę i z tego będzie czerpał szczęście.
Są chwile, kiedy mam ochotę krzyczeć z bezsilności... a on wtedy spokojnie mówi: zapytamy panią doktor, zmienimy te tabletki, dajmy sobie czas, odpuść, zmień myślenie... Tak jakby to było takie proste, jakby podchodził ma luzie i jakby mu nie zależało... Z drugiej strony załatwił mi lekarza, uczestniczy w każdej wizycie, chodzimy na badania, przytula mnie, rozmawia... wiem, że przeżywa to na swój sposób... stonowany i mniej emocjonalny... po prostu inny... uczę się to akceptować.
ojej, jaki kochany 😍 dobrze, że masz takie wsparcie 🥰
 
reklama
W sumie temat powracał do nas już kilkakrotnie - gdzie jest granica starań, gdzie jest granica wieku...
Ja aktualnie biorę pod uwagę granicę postawioną przez moją służbę zdrowia - jednocześnie jest to wiek, po którym próby in vitro już nie przynoszą większych sukcesów. Wynika to ze statystyk, może nie jest to najlepsze odniesienie, ale pozwala się jakoś określić.

Jestem najlepszym przykładem nie-krowy ;-), która poglądy zmieniła. Nie stricte co do wieku co prawda, ale właściwie na jedno wychodzi - bo postanowiłam się jednak "leczyć", a mogłabym tego nie robić, np. dlatego, że jestem już za stara. Ale skoro lekarze mają dla mnie jednak jakiś projekt, a moje AMH wynosi 3, to postanowiłam spróbować.

Jeśli mi będzie dane być mamą, to postaram się wypełnić swoją "rolę" jak najlepiej, niezależnie od wieku.
Myślę (a bywam wobec siebie surowa), że nie kieruję się egoistycznymi pobudkami i nie unieszczęśliwię mojego dziecka mając je teraz a nie wcześniej. Nie jestem w stanie przewidzieć, jaka będę za kilkanaście lat. Bo na pewno pomyliłam się jako dwudziestolatka, myśląc o tym, jaka będę teraz 😁.

Rozumiem oczywiście wszystkich, którzy są młodsi, ale też starają się o wiele dłużej niż ja, i mają naturalną potrzebę postawienia granicy. W pewnym więc sensie czuję się "lucky", że u mnie ona się wyznacza sama i nie będę musiała o tym decydować. Bo byłoby to dla mnie naprawdę trudne: to co, teraz...już nie chcę? Więc... tabletki? Spirala? A czy pragnienie zniknie...?
 
W sumie temat powracał do nas już kilkakrotnie - gdzie jest granica starań, gdzie jest granica wieku...
Ja aktualnie biorę pod uwagę granicę postawioną przez moją służbę zdrowia - jednocześnie jest to wiek, po którym próby in vitro już nie przynoszą większych sukcesów. Wynika to ze statystyk, może nie jest to najlepsze odniesienie, ale pozwala się jakoś określić.

Jestem najlepszym przykładem nie-krowy ;-), która poglądy zmieniła. Nie stricte co do wieku co prawda, ale właściwie na jedno wychodzi - bo postanowiłam się jednak "leczyć", a mogłabym tego nie robić, np. dlatego, że jestem już za stara. Ale skoro lekarze mają dla mnie jednak jakiś projekt, a moje AMH wynosi 3, to postanowiłam spróbować.

Jeśli mi będzie dane być mamą, to postaram się wypełnić swoją "rolę" jak najlepiej, niezależnie od wieku.
Myślę (a bywam wobec siebie surowa), że nie kieruję się egoistycznymi pobudkami i nie unieszczęśliwię mojego dziecka mając je teraz a nie wcześniej. Nie jestem w stanie przewidzieć, jaka będę za kilkanaście lat. Bo na pewno pomyliłam się jako dwudziestolatka, myśląc o tym, jaka będę teraz 😁.

Rozumiem oczywiście wszystkich, którzy są młodsi, ale też starają się o wiele dłużej niż ja, i mają naturalną potrzebę postawienia granicy. W pewnym więc sensie czuję się "lucky", że u mnie ona się wyznacza sama i nie będę musiała o tym decydować. Bo byłoby to dla mnie naprawdę trudne: to co, teraz...już nie chcę? Więc... tabletki? Spirala? A czy pragnienie zniknie...?
A przypomnisz jaka to granica liczbowo?
 
a jak się z tym czujesz? Bo ja czasami czuje się taka pozostawiona, niezrozumiana (?) i chciałabym, żeby się bardziej zaangażował, ale z drugiej strony jakby on się zaczął tym stresować jak ja, to bym osiwiała i to jego bycie oazą spokoju mi bardzo pomaga, bo z jego strony w ogóle nie czuję presji dzięki temu, że nie pokazuje żadnego rozczarowania jak mu mówie, że test negatywny. "Jest negatywny to jest negatywny, może za miesiąc się uda" - i jakoś tak mi wtedy lżej jak on tak mówi.
Mój na początku taki był, wg mnie niezaangażowany, z podejściem które rozumiałam jako - to ty bardziej chcesz tego dziecka. Ale teraz po tylu latach coś się w nim zmieniło i widzę, ze pragnie go tak samo mocno jak ja, stara się, pyta, leczy i każda ciąża w otoczeniu wywołuje w nim smutek, bo przecież teraz miała być nasza kolej..
 
Mój na początku taki był, wg mnie niezaangażowany, z podejściem które rozumiałam jako - to ty bardziej chcesz tego dziecka. Ale teraz po tylu latach coś się w nim zmieniło i widzę, ze pragnie go tak samo mocno jak ja, stara się, pyta, leczy i każda ciąża w otoczeniu wywołuje w nim smutek, bo przecież teraz miała być nasza kolej..
mój podobnie. Pamiętam jak staraliśmy się krótko, to każdą ciążą w otoczeniu się cieszył, mówił, że super. Ostatnio mu mówię "XYZ w ciąży" a on "Aha."...
 
A przypomnisz jaka to granica liczbowo?
43.
Scared Season 1 GIF


;-)
 
Ej no co Ty to do tego faceta 68 to jeszcze kupę czasu macie.

W ogóle myślę o Tobie, o was często. Przez pryzmat tego jak piszesz. I dla mnie właśnie Ty jesteś taką osobą, gdzie wiek to tylko liczba, jakaś tam suma lat w metryczce - zupełnie bez znaczenia w życiu codziennym czy w wychowaniu małego dziecka. Ty już zwiedziłaś świat, masz na pewno jakieś osiągnięcia w pracy, masz stabilizację. Dasz radę jako matka.

Mi na przykład jest łatwiej postawić granicę bo ja już jedno dziecko mam i u mnie teraz jest ta "stabilizacja" albo nawet stagnacja czy zawieszenie. Nie zwiedzamy, nie robię kariery, bo pochłania nas dziecko. W tym czasie łatwiej się myśli o drugim, bo odkłada się plany związane np. ze zmianą pracy na lepszą. Dlatego jak my w wieku 30-35 piszemy, że stawiamy sobie granicę, to nie po to żeby zrobić przykrość, tylko żeby po prostu już zrzucić z siebie to brzemię staraczki - bo ja w okresie starań jednak się pilnuje, dużo ogarniczam. Czasem branie głupich suplementów ciążowych mnie męczy.
 
Ej no co Ty to do tego faceta 68 to jeszcze kupę czasu macie.
Do niego na pewno 😁 . Ale chyba trudno uczynić go punktem odniesienia ;-)
To jakaś arabska rodzina w ogóle... nie za bardzo miałam śmiałość wnikać...
W ogóle myślę o Tobie, o was często. Przez pryzmat tego jak piszesz. I dla mnie właśnie Ty jesteś taką osobą, gdzie wiek to tylko liczba, jakaś tam suma lat w metryczce - zupełnie bez znaczenia w życiu codziennym czy w wychowaniu małego dziecka. Ty już zwiedziłaś świat, masz na pewno jakieś osiągnięcia w pracy, masz stabilizację. Dasz radę jako matka.
To miłe, że o mnie myślisz :-) I masz rację, wiek jest dla mnie w tym momencie tylko liczbą, bo czuję się na co najmniej 6 lat mniej... Od kiedy poznałam mojego męża, czas zaczął mi płynąć tak szybko, że jakby się zatrzymał. Nadal czujemy się młodzi i gotowi na wyzwania życia, chociaż poznaliśmy się późno.
Świata zbyt wiele nie zwiedziłam, ale na tyle, by nie było mi żal, że np. z dzieckiem nie mogę.
Z pracą i stabilizacją jest nieco gorzej... Ubezpieczenie mam tymczasowe. Moja praca nie zapewnia dobrych warunków, powinnam ją zmienić, ale na razie nie wychodzi. Ale jestem przewidująca, więc gotowa na "wszelki wypadek".
Mi na przykład jest łatwiej postawić granicę bo ja już jedno dziecko mam i u mnie teraz jest ta "stabilizacja" albo nawet stagnacja czy zawieszenie. Nie zwiedzamy, nie robię kariery, bo pochłania nas dziecko. W tym czasie łatwiej się myśli o drugim, bo odkłada się plany związane np. ze zmianą pracy na lepszą. Dlatego jak my w wieku 30-35 piszemy, że stawiamy sobie granicę, to nie po to żeby zrobić przykrość, tylko żeby po prostu już zrzucić z siebie to brzemię staraczki - bo ja w okresie starań jednak się pilnuje, dużo ogarniczam. Czasem branie głupich suplementów ciążowych mnie męczy.
Rozumiem. Tzn. na tyle, na ile mogę. Daleka jestem od twierdzenia, że jeśli ktoś już ma dziecko, to kolejnego "pragnie mniej", bo to krzywdzące - i przecież nie jestem w stanie tego wiedzieć. Ale rozumiem zmęczenie pewnymi sprawami.
Na razie wszelkie ograniczenia, pilnowanie się, wizyty w szpitalu, zabiegi zastrzyki... traktuję jak coś "normalnego". Trzeba, więc to robię. Czasem nawet czuję, że wciągam się w suple, zdrowe żywienie, nawyki...Teraz miałam trochę przerwy, ale jakoś za tym zatęskniłam. I wiem, że to nie jest tak, że "muszę". Mogę. I póki mogę, to zostaję na tym pokładzie ;-) >>> oglądam "Titanica", na razie nie tonie ;-)
 
reklama
Do góry