Nie w tą stronę: nikt nie jest ideałem, każdy popełnia codziennie mniejsze lub większe złe uczynki. Ważne żeby za nie żałować i robić wszystko żeby się nie powielały.
Wiesz, ja w sumie w czasie spowiedzi używam swoich słów. Nie robię rachunku sumienia z ksiazeczki. Po prostu staram się: sama, w duchu wiary, uświadomić sobie, gdzie są moje potknięcia i co należałoby poprawić, żeby być bliżej w relacji z Bogiem.
To wszystko brzmi jak banały, wyuczone zwroty. Trudno się mówi o czymś, co się po prostu czuje.