Boszeee, jak ludzie karmią się taką nienawiścią, żółcią i byciem wrednym. Nienawidzę tego na skroś, nie wiem czy to w każdej pracy taki typ się musi trafić??
Słuchajcie, u mnie dziś taka historia:byłam na skupie złomu, likwidujemy najstarszą część zakładu, jeżdżę doglądać wagi wywożonych sprzętów i śmieci etc. No i na tym skupie było mega błoto i kałuże(zapamiętajcie ten element bo to ważne) i lata tam taki Janusz biznesu, stary, zgrzybiały ale myśli, że boski jak Alvaro czy Massimo, co mu do pięt nawet nie dorastają

i tenże Janusz zarywał mnie już na dzień dobry (czy Wy też tak macie , że zawsze jakieś stare capy się śliną na Wasz widok?? No u mnie to mus, ja mam tego pecha) rzuca tekstami w stylu uuu jakie nóżki ma panieneczka albo za taki uśmiech to bym za panią w ogień skoczył etc itd. Oczywiście cięte riposty poszły w stylu, że by mu się futro zajęło w tym ogniu bo obleśnie owłosiony itd tudzież uśmiech za uśmiech proszę Pana bo ja wiem ile koronki kosztują


minę miał bezcenną, moi pracownicy lali ze śmiechu. Janusz bo trzecim spławieniu spąsowiał i próbował podciągając rozwlekłe portki dziarskim krokiem do kanciapy wrócić i uwagą... werble...

potknął się i wyjebał w największą kałużę

dziewczyny ja myślałam, że się zapowietrzę z radości

bo na domiar złego to była ta kałuża przez którą mnie przenieść chciał co bym pantofelków nie uciapciała

i ja wiem, że nie ładnie się śmiać ale pod koniec również płakałam, cóż począć, że ze śmiechu



Przepraszam, że było tak długoooo