Zaczęło się od 29tc i skracającej szyjki, a w 31 skierowanie na sterydy bo na wizycie wysokie ciśnienie i zdaniem lekarza lada moment poród przedwczesny ze wzgl na szyjkę. A w szpitalu patrzyli na mnie jakby ufo zobaczyli, bo u nich szyjka zamiast 2,5 miała 3,2, a w ogóle to na tym etapie tak może być i sami nie wiedzieli po co mnie do nich wysłano. A ja dwa dni w domu płakałam że dziecka nie donoszę do bezpiecznego terminu.
Co do ojca... Nie mamy kontaktu. Może to egoistyczne, ale ja nawet już nie próbuję, szkoda mi nerwów na złudne nadzieje. Wolę radzić sobie bez alimentów, niż w przyszłości nawijać dziecku makaron na uszy czemu tata tylko płaci a nie odwiedza, zresztą od kilku miesięcy nawet nie odbiera ode mnie telefonu. Z kasą jest cienko bo sporo poszło na lekarzy, tabletki, wyprawkę i remont mieszkania, ale myślę że lada moment wyjdę na prostą. Musi być dobrze, a póki mam zdrowie i pracę, do tego wsparcie rodziców to jakoś się buja.