Minimoo, Malusiolka, Piaska, Cyntia bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy. Wiem, że rozwiązując RZ postąpiliśmy słusznie, co nie zmienia fakty, że borykamy się z różnymi trudnymi emocjami. Przez ostatni rok ciągle słyszeliśmy, że jeśli Paweł wróci do placówki to zmarnujemy dzieciaka. I mówili to jego nauczyciele, pedagog ze szkoły, dyrektor tejże szkoły itd. itp. Nawet psychiatra, która Pawła prowadziła była podobnego zdania. Mieliśmy jasno określić zasady panujące w domu i być konsekwentnym w ich egzekwowaniu. Jestem z wykształcenia pedagogiem, więc dla mnie było jasne, dlaczego tak ma być. Tyle, że Paweł na wprowadzanie zasad reagował histeriami i dużą agresją, którą wymierzał w Małego (wiedział, że ze mną sobie nie poszaleje), więc było drapanie do krwi, bardzo mocne ściskanie za rączki, groźby pt. zabiję cię rozcinając ci głowę i krew ci będzie się lała, popychanie, szturchanie, celowe doprowadzenie do płaczu etc. W końcówce pobytu Pawła u nas musiałam Małego zabierać ze sobą do WC, bo na 5 min nie można ich było zostawić bez kontroli, bo "przez przypadek" Mały uderzył się w buzię (a widać było ślady zadrapania) albo spadł z łóżka
co do tego, że Paweł nie akceptował Małego, bo ten stanowił dla niego konkurencję, to wiem. Kiedyś mi wykrzyczał, że on nie chce mieć brata, nie chce się dzielić i w ogóle. Relacje między chłopakami były dobre dopóki Mały nie zrobił się samodzielny, czyli mniej więcej do 2 roku życia, bo potem to już była równia pochyła :-(
a rozbudzony seksualnie to Paweł był, bo mamusia z tatusiem współżyli przy nim, nawet śpiąc z nim w jednym łóżku, a potem jak trafił do domu dziecka to starsi chłopcy bawili się z nim namawiając, żeby innego chłopaka łapał za krocze itp. dla niego to było równoznaczne z akceptacją i sympatią ze strony starszych, a oni zwyczajnie sobie z niego jaja robili
taaaaa... Paweł nawet będąc u nas próbował nas zmusić, żebyśmy wymierzali mu kary fizyczne, bo mama i ojciec tłukli go (czyli dawali zainteresowanie), potem w domu dziecka tez był ofiarą (jemu się wydawało, że go lubią) a u nas było zupełnie inaczej i tego nie umiał zaakceptować:-(
to chyba tyle w tym temacie. Wyrzuciłam z siebie wsio
co do tego, że Paweł nie akceptował Małego, bo ten stanowił dla niego konkurencję, to wiem. Kiedyś mi wykrzyczał, że on nie chce mieć brata, nie chce się dzielić i w ogóle. Relacje między chłopakami były dobre dopóki Mały nie zrobił się samodzielny, czyli mniej więcej do 2 roku życia, bo potem to już była równia pochyła :-(
a rozbudzony seksualnie to Paweł był, bo mamusia z tatusiem współżyli przy nim, nawet śpiąc z nim w jednym łóżku, a potem jak trafił do domu dziecka to starsi chłopcy bawili się z nim namawiając, żeby innego chłopaka łapał za krocze itp. dla niego to było równoznaczne z akceptacją i sympatią ze strony starszych, a oni zwyczajnie sobie z niego jaja robili
taaaaa... Paweł nawet będąc u nas próbował nas zmusić, żebyśmy wymierzali mu kary fizyczne, bo mama i ojciec tłukli go (czyli dawali zainteresowanie), potem w domu dziecka tez był ofiarą (jemu się wydawało, że go lubią) a u nas było zupełnie inaczej i tego nie umiał zaakceptować:-(
to chyba tyle w tym temacie. Wyrzuciłam z siebie wsio