A propo „przesądów”.
Jak zaszłam w pierwszą ciąże w marcu tego roku to był to akurat cykl, w którym brałam wiesiołka. Jeden jedyny. I w tym cyklu też sobie wmówiłam, ze musi tak być.

nie wiem czy to sprawka wiesiołka czy nastawienia, ale udało się

Drugi mój przesąd - po poronieniu jak testowałam w kolejnych cyklach to siusialam do jakiegoś zwykłego małego plastikowego pojemnika. Jak przyszedł czas testowania w tym konkretnie cyklu, w którym się udało myśle „aa co mi tam, nasiusiam do mojego szczęśliwego szklanego kubeczka, który wcześniej się sprawdził” - i moje oczy znowu ujrzały dwie kreski

Więc na wypadek schowałam swój szczęśliwy kubek na przyszłe ciąże