Ja po cichu liczę, że te objawy mi się nasilają. Mimo że w poprzednich ciążach mega mnie wymęczyły, to jednak byłam spokojniejsza. Chyba zmęczona też jestem bardziej, ale przy dwóch łobuziakach w domu to padam na twarz co wieczór. Teraz jeszcze mamy sezon chorobowy, to dodatkowe zmartwienie. U Synka nie możemy trafić z antybiotykiem i już po prostu wysiadam psychicznie. Z krtani zeobiły się oskrzela, a z oskrzeli zapalenie płuc. I dobrze, że od wszelkiego wzięłam Go w piątek do lekarza (przeczucie matki), bo nie ma kompletnie objawów oprócz stanu podgoraczkowego.