Hej, hej... czytam Was cały czas, sama jednak nie piszę.
Staramy się od kwietnia 2019. Generalnie ciężkie te starania. Dziś 1dc. Cykl 9. Tak jak cały cykl trzymam się ok - nie śledzę każdego dnia kalendarzyka, są dni Kiedy czuję się pogodzona, że mogę nie być w ciąży, może już nawet nigdy, tak ten pierwszy dzień mnie zamiata... czuję pustkę, smutek. Czasami zaczynam płakać ot tak. Chowam się z tym, bo irytuje to mojego męża, że tak to przeżywam, że atmosfera w domu struta. I nie mam wsparcia. Nie mam z kim porozmawiać. Następnego dnia już jest ok.
Dziś mi powiedział, że jak tak to ma co miesiąc wyglądać to on już nie chce się starać. Że w sumie to ja się staram, a on uważa, że będzie co będzie.
Jak łatwo się domyślić teraz towarzyszy mi poczucie winy, zwątpienia, żal do męża... dlaczego tak bardzo mnie nie rozumie. Nie oczekuję od niego, że będzie to że mną przeżywać. Liczę tylko na ciepłe słowo, gest, a mam jeszcze szantaż emocjonalny.