Pewnie dam radę jak co miesiąc. Ale co miesiąc boje się tych dwóch tygodni po owulacji. Zawsze zdechły humor, stany depresyjne. Jeszcze to nasze mieszkanie takie puste. Tylko my we dwoje. Mąż też przeżywa. Jak tylko slyszy, że mierzyłam temperature to przylatuje i pyta jaka jest. Dzisiaj stwierdził, że lepiej żebym już nie mierzyła. Tak samo jak w czasie przyjścia @ wstaje w nocy do WC to on też się budzi i czeka czy to już @ przyszła. Takie to wszystko smutne. Wiem, że fajnie że mamy siebie itp ale to natura naciska żebyśmy mieli dziecko a nie chce nam go dać.