Dzisiaj termin planowanej @, test z porannego negatywny, nie ma nawet cienia cienia. Miałam już cichą nadzieję, że może jednak, w ostatnich 4 cyklach @ przychodziła o 2 dni za wcześnie, a teraz w normalnym terminie nadal brak. Jest wczesna godzina, siedzę w pracy i mam takie mdłości, że chyba zaraz wyjdę do toalety w wiadomych celach, czuję się zawiedziona jak zawsze, ale przed świętami boli bardziej. Ostatnio w środku nocy obudził mnie śmiech, mój narzeczony śmiał się przez sen, przebudziłam go lekko i zapytałam co go tak bawi. Odpowiedział, że śniło mu się, iż urodziłam zdrowe dziecko i idzie niosąc je przez porodówkę. Nie skomentowałam, ale zrobiło mi się okropnie żal, jego, mnie i Was również. Czytałam, że w terminie czasem wychodzi negatywny, że stężenie jest zbyt niskie, bla, bla, bla. Czy którejkolwiek z aktywnych działaczek tak się przytrafiło przy poprzednich/obecnych ciążach?