reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Spanie dziecka

Comments Popcorn GIF by HyperX
 
reklama
Fora internetowe to jest jednak fenomen.
W życiu realnym nie znam ani jednej osoby, która by zostawiła noworodka na noc w oddzielnym pokoju. Za to tu wysyp obrońców.
Tu dzieci nie chcą się bawić z rodzicami, nie lubią jak im się czyta, nie proszą o wspólny czas. Ba, nawet magicznie nie chorują przez całe dzieciństwo.
Jeszcze tylko smoków w tej bajce brakuje.
 
Wiesz nie chodzi nam o to, że nie wiem kochamy dzieci bardziej niż matki bez takich przygód. Po prostu jak sobie przypomnę tamte dni to mnie aż ściska, to były czarne dni, jak zły sen. Serio myślę, czy ten brak mnie będzie miał dla niej konsekwencje, czy te mocne leki, morfina od pierwszego dnia życia... no i ciągła obawa czy dalej będzie wszystko dobrze.
Wierzę, ja mam inny "odchył". Ja przez długi czas jeździłam do pracy dłuższą drogą, bo bałam się wjeżdżać na ulicę Polną w moim miasteczku - pod tym adresem jest szpital, w którym przeżyłam swoje. Boję się lekarzy, szpitali, jedynie gdzie wejdę, to prywatnie, ale do zwykłej przychodni nie mogę iść, bo mam coś jakby atak paniki. Nie wiem. Bardzo mi przykro, że masz takie odczucia, ale jestem przekonana, że ona na pewno tak nie myśli i nic złego się z nią nie stanie. Ma teraz swoich kochających rodziców i to się liczy.
Fora internetowe to jest jednak fenomen.
W życiu realnym nie znam ani jednej osoby, która by zostawiła noworodka na noc w oddzielnym pokoju. Za to tu wysyp obrońców.
Tu dzieci nie chcą się bawić z rodzicami, nie lubią jak im się czyta, nie proszą o wspólny czas. Ba, nawet magicznie nie chorują przez całe dzieciństwo.
Jeszcze tylko smoków w tej bajce brakuje.
Ja bym nie zostawiła, ale nie mówię, że jak ktoś zostawi to jest zły.
Moje dzieci chciałyby się ze mną bawić w niszczenie sprzętów domowych i wyrywanie sobie zabawek, ale mnie to nie jara. Ja jestem ich mamą, nie koleżanką. Wspólny czas jakoś się dzieje po prostu, najczęściej się wygłupiamy, młodsza kokietuje ojca, żeby ją gilgał, ja oglądam programy przyrodnicze ściśnięta ze starszą, robimy coś w ogrodzie, różnie. Chorują mniej, bo dostają proszek na odporność i chyba to działa, odpukać.
Za to cała czwórka uparta do porzygu i potem wychodzą kłótnie, dziewczynki się szarpią, my kłócimy ze starym i stale jest hałas w domu. Nawet jak się dobrze bawią to jest ciągle głośno, co daje na psychikę. Nie ma idealnie, ale kocham moją rodzinę.
 
Fora internetowe to jest jednak fenomen.
W życiu realnym nie znam ani jednej osoby, która by zostawiła noworodka na noc w oddzielnym pokoju. Za to tu wysyp obrońców.
Tu dzieci nie chcą się bawić z rodzicami, nie lubią jak im się czyta, nie proszą o wspólny czas. Ba, nawet magicznie nie chorują przez całe dzieciństwo.
Jeszcze tylko smoków w tej bajce brakuje.
Może znasz za mało osób. Ile osób tyle historii. Poza tym nadinterpretujesz wpisy. Ja nigdzie nie napisałam, że moje dziecko nie chce się ze mną bawić czy nie prosi o wspólny czas. Chyba żadna z nas tego nie napisała.
Moja córka pierwszy raz tak poważniej zachorowała dopiero jak zaczęła żłobek. Wcześniej udało nam się cały niemowlęcy czas przetrwać bez infekcji. Możesz w to nie wierzyć. Może jesteś ignorantką i Twój tok myślenia jest najlepszy. Ale to już Twoja sprawa.
 
Wierzę, ja mam inny "odchył". Ja przez długi czas jeździłam do pracy dłuższą drogą, bo bałam się wjeżdżać na ulicę Polną w moim miasteczku - pod tym adresem jest szpital, w którym przeżyłam swoje. Boję się lekarzy, szpitali, jedynie gdzie wejdę, to prywatnie, ale do zwykłej przychodni nie mogę iść, bo mam coś jakby atak paniki. Nie wiem. Bardzo mi przykro, że masz takie odczucia, ale jestem przekonana, że ona na pewno tak nie myśli i nic złego się z nią nie stanie. Ma teraz swoich kochających rodziców i to się liczy.

Ja bym nie zostawiła, ale nie mówię, że jak ktoś zostawi to jest zły.
Moje dzieci chciałyby się ze mną bawić w niszczenie sprzętów domowych i wyrywanie sobie zabawek, ale mnie to nie jara. Ja jestem ich mamą, nie koleżanką. Wspólny czas jakoś się dzieje po prostu, najczęściej się wygłupiamy, młodsza kokietuje ojca, żeby ją gilgał, ja oglądam programy przyrodnicze ściśnięta ze starszą, robimy coś w ogrodzie, różnie. Chorują mniej, bo dostają proszek na odporność i chyba to działa, odpukać.
Za to cała czwórka uparta do porzygu i potem wychodzą kłótnie, dziewczynki się szarpią, my kłócimy ze starym i stale jest hałas w domu. Nawet jak się dobrze bawią to jest ciągle głośno, co daje na psychikę. Nie ma idealnie, ale kocham moją rodzinę.
Ja tyle co się napatrzyłam podczas tych czarnych dni to Wam tylko powiem, że miłość rodziców do dzieci to chyba coś najbardziej niezwykłego na świecie. Bez względu na to jak je wychowują... tyle poświęcenia i miłości co widziałam tam, nie widziałam przez całe życie - choć mam bardzo kochających rodziców, zdolnych do poświęceń. Ile roznych kobiet i mężczyzn tam widziałam to nie zliczę, ale koniec końców i tak każdy myślał o dziecku, a nie o sobie.

(No dobra może poza jednym przypadkiem, ale to była naprawdę patola, bo dziecko tygodniami było samo w szpitalu... edit: a rodzice mogli z nim być)
 
Ja widziałam typiarę z noworodkiem, która spała i spala i spała, a jej dziecko w tej mydelniczce wyło tak, że w końcu położna jej zwróciła uwagę. Bez problemu spała tak, że chrapała i nie obchodziło jej, że własne dziecko płacze wniebogłosy. Źle się na to patrzyło.
 
Ja widziałam typiarę z noworodkiem, która spała i spala i spała, a jej dziecko w tej mydelniczce wyło tak, że w końcu położna jej zwróciła uwagę. Bez problemu spała tak, że chrapała i nie obchodziło jej, że własne dziecko płacze wniebogłosy. Źle się na to patrzyło.
Moja znajoma mi opowiadała, że miała taką dziewczynę na sali. Próbowała ją dobudzić, ale nieszlo. Zawołała położne, bo serio myślała, że coś jej się stało albo nie żyje 😅 okazało się, że miała mocny sen po prostu kobiecina.
 
Moje dzieci spały z nami w sypialni mniej więcej do drugiego roku życia, młodszy syn trochę krócej ale do teraz potrafi przyjść w nocy do nas, nie mam z tym problemu.pewnie nie będę mieć więcej dzieci więc chcę, żeby był mały jak najdłużej.Co do reszty to czytam, bawię się, choć już zdecydowanie mniej,za mocno już nie chcą, kiedyś woleli tatusia bo był lepszy w lego czy układaniu kolejki.Jak trzeba było udawać pieski z psiego patrolu to wkraczalam ja😅 Nie mówię, że zawsze ze śpiewem na ustach i z ochotą.Nie czuję się idealną mamą, wręcz odwrotnie, czasem dużo sobie zarzucam, chciałbym mieć więcej cierpliwości,czasem czuję, że jak chce zrobić coś dla siebie to jestem egoistką i mam z tego powodu wyrzuty. Zwykle wydaje mi się, że daje z siebie za mało.
 
Moja znajoma mi opowiadała, że miała taką dziewczynę na sali. Próbowała ją dobudzić, ale nieszlo. Zawołała położne, bo serio myślała, że coś jej się stało albo nie żyje 😅 okazało się, że miała mocny sen po prostu kobiecina.
To tamta tylko przystawiała dziecko do piersi i z powrotem do pojemnika. Jak tamagotchi. Okropne. Ja swoich nie mogłam puścić mimo, że byłam cieniem człowieka. Nie mogłam spać, bo na nie patrzyłam 🤣
 
reklama
@GwiazdaMuzykiPop ja już myślałam, że najgorsze przylepy są za nami. Mały uwielbia bawić się z tatą, nie chciał za bardzo być tulony, wózek i mata. Po czym mieliśmy teraz maraton kontroli lekarskich, zakończony chrzcinami, w kaneralnym gronie, ale zawsze, do tego przyjechała (wreszcie, niestety) moja teściowa, którą widział po raz pierwszy, spała u nas, bardzo głośna kobieta i bardzo taka... hmm... mało empatyczna, mało taktowna i kompletnie ignorująca to, że mamy wcześniaka i że jednak trochę inaczej trzeba do niego podchodzić.
Efekt jest taki, że teraz tulimy się cały aktywny czas, mata parzy, wózek parzy, tata parzy. Zasypia tylko obok mnie w łóżku, a ja go przekładam do łóżeczka jak już ma mocny sen.
Nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji zostawić go w innym pokoju.

@Malina126 ja mam podobny problem z lekarzami. Ufam tylko mojemu ginekologowi, ale pobyt w szpitalu to trauma.
 
Do góry