reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Służba zdrowia - historie

Braki kadrowe? Zmęczenie? Ciężki dzień?
Jakiś 2012 rok, 21 letnia ja i wizyta u ginekologa na NFZ.
Umówiona, nic w pośpiechu, nikt na mnie nie czekał ja na nikogo. Przychodnia w małej miejscowości pacjentek tego dnia może z 10 "pan doktor" miał przez cały dzień. O zmęczeniu i brakach kadrowych nie może być mowy.
Wchodze do gabinetu, a w nim mężczyzna ważący na oko 150 kg wita mnie słowami "o Jezu jaka spasiona, co chce?", tak byłam wtedy otyła, ale nie sądziłam, że odbiera mi to prawo do godnej wizyty u lekarza.
Po bardzo krótkim wywiadzie, w którym powiedziałam, że współżyje ponad 2 lata bez zabezpieczenia i nie zaszłam nigdy w ciążę więc może jakieś badania usłyszałam "jak przez 2 lata nie zaszla to bezpłodna, po co to badać i na was czas tracić jak podstawowej wiedzy nie mają" usiadłam, na fotel i już samo badanie było traumą bo był "nie delikatny" i znów słyszę "jak taka tłusta to jak ja mam badać, żadna to przyjemność" kiedy poczułam silny ból okazało się, że złamał we mnie pędzelek do cytologii i próbuje go wyszarpać. Po kilku minutach otworzył drzwi od gabinetu i cały korytarz widział mnie zapłakana w pełnej okazałości rozkraczoną na fotelu, a zaraz potem wydarł się do recepcji z Pytaniem czy mają jakąś pęsetę bo ma taka grubą pacjentkę, że zepsuła mu sprzęt medyczny.
Jak grzebał we mnie stara zardzewiałą pęseta to już tylko leżałam i płakałam. Wychodząc na korytarz marzyłam żeby umrzeć zanim Ci ludzie mnie dostrzegą.
Booooze, nawet nie wiem co powiedzieć... Takie przeżycie może pozostawić traumę na całe życie
 
reklama
Napiszę Wam jak ja byłam pierwszy i ostatni raz u pewnej baby ginekolog. Ogólnie przez lata chodziłam do innego ginekologa, ale akurat jak zaszłam w ciążę i chciałam iść sprawdzić co i jak miał.urlop i poszlam do jakiejś innej randomowej lekarki. Poszłam do gabinetu siedzi starsza baba i mnie tam pyta jakie mam objawy otp. Mówię, że zwracam, mam mdłości a ona na to, żebym poszła do psychiatry bo zrobię krzywdę dziecku i sobie, że mój mózg wypiera dziecko itp. (chciałam mieć dziecko i starałam się o nie zgrubsza 8-9 lat🤦) stąd te wymioty. Zrobiła mi USG jakimś prastarym sprzętem i nic nie mówi, ja się pytam czy coś widzi a ona na to czy robiłam test. Ja mówię że tak. A ona do mnie że skoro test pozytywny to nie wypadło przecież 🤦 potem dała mi zdjęcie. Sama wywnioskowałam że widać zarodek w pęcherzyku w macicy i pytam co tam jest a ona to że nie jest od tego aby mi wykład robić i żebym poszła sobie na medycynę. Poprosiłam o zwolnienie, to był jakoś 6 tydzień ale w chemicznej fabryce w labie nie wolno wcale w ciąży pracować, więc przełożona kazała mi wziąć do gina kartę charakteryski pracy żeby już być na zwolnieniu a ta mnie pogoniła. Cały czas mówiła jakie ma.doswiadczenie itp. potem czytałam opinie kilku dziewczyn że dzięki niej straciły swoje dzieci przez zaniedbania. Wierzę im. Baba przyjmuje we Wrocławiu w paru przychodniach ja byłam na Podwalu i Trzebnicy chyba prywatnie. Poczułam się okropnie i nie tak wyobrażałam sobie pierwszą wizytę po ujrzeniu wymarzonych dwóch kresek. Zaraz po wizycie poszłam do swojego lekarza poz, na szczęście przyjmował, wbiłam się bez rejestracji ale mi pomógł 😉 a jeszcze raz jak był.kiedys sor pojechałam na koszarowa z zatruciem/wirusem bo długo zwracałam. A lekarz widać że znudzony, od razu pogonił mojego męża a ten wszedł ze mną bo ja się go trzymałam bo ledwo nogami wloczylam nie.mialam tak.sily (lekarz pisał od prawej do.lewej ale ogólnie nie mam nic do cudzoziemców z bliskiego wschodu) i się coś tam pyta, nie bada. Pyta czy na pewno nie jestem w ciąży i takie tam. Jak dopiero zaprzeczyła to kazał dać mi zastrzyk i że mi zaraz minie po zastrzyku. Był bardzo nie miły. Jak wyszłam to jeszcze zanim zamknęłam drzwi do auta zwróciłam 😣 trafiłam potem na oddział bo już się moja choroba ciągnęła ok 3 miesięcy... Ale były też mile.sytuacje ale to nie będę pisać bo temat jest inny😁
 
Tak mnie naszło : jak to jest z obecnością osoby towarzyszącej w gabinecie lekarskim? Jakimkolwiek. Oczywiście pomijając covidowe obostrzenia, bo teraz to wiadomo, że nigdzie z nikim nie można
 
Tak mnie naszło : jak to jest z obecnością osoby towarzyszącej w gabinecie lekarskim? Jakimkolwiek. Oczywiście pomijając covidowe obostrzenia, bo teraz to wiadomo, że nigdzie z nikim nie można
Mój mąż by mógł chodzić, gdybyśmy mieli co robić z córką. Ale moja pani doktor to inny gatunek lekarza. Wszędzie widzę napisy, że wchodzi tylko pacjent.

Pytanko mam - ile z Was miało problem z wejściem w rolę matki? Czy któreś miały depresję? Gdzieś czytałam i wydaje mi się to logiczne, że traumatyczne przejścia przy porodzie i później mogą wywołać problemy z odnalezieniem się w nowej roli i depresję poporodową. U mnie tak było.
 
Dziewcxyny wspolczuje wam przeżyć! Moje pytanie jest czy któraś z Was zglosila zle traktowanie do dyrekcji, do gazety internetowej w waszym mieście? Pewnie, żadna. A szkoda bo tak będą się znęcać nad innymi 😥jeżeli same będziemy milczeć bo stwierdzimy, że nic to nie da to jeszcze kogoś innego będą dręczyć. Im więcej skarg tym lepiej. Mój Tesciu zawsze mowi, że trzeba składać pisemnie skargi. Bo pozniej zawsze jest jakaś podkładka...
 
Dla odmiany przytoczę ludzkie podejście pewnej lekarki choć w sytuacji dla mnie osobiście bardzo trudnej.
Warszawa. Szpital MSWiA. Moja mama tam jako pacjentka. Silne bóle trzustki trwające już wiele miesięcy. Bardzo szczupła, osłabiona. Różne wizyty u różnych lekarzy. Wszyscy rozkładali ręce. Dwa razy zabieg usunięcia kamieni z trzustki.
Wreszcie trafiła do tego szpitala. A w nim na młodą lekarkę. Skierowanie na rezonans. Zaistniałą nadzieja że wreszcie dowiemy się dlaczego mama tak bardzo cierpi i co jej dolega.
Dostałam od mamy tel w niedzielę. Jestem po badaniu, wszystko dobrze ale pani doktor chce żebyście przyjechali bo chce z Wami porozmawiać. W poniedziałek rano jadę. Spotykam się z panią doktor w gabinecie. Młoda. Miła. Spokojna. Mówi o wynikach rezonansu. Rak trzustki, już bardzo zaawansowany. Z licznymi przerzutami. Skamienialam. Zatkało mnie. I zaczęłam ryczeć. Jak dzieciak. Nie wiem ile czasu tam siedziałam, nie pamiętam wszystkich słów które padły ale bardzo dobrze pamiętam współczucie które wręcz biło od Pani doktor. Trzymała mnie za rękę, tłumaczyła jak mogę mamie pomóc i żeby skupić się na wspólnych chwilach. Bo zostało nam ich nie wiele.
To jedna z trudniejszych chwil jakich doświadczyłam, trudniej było tylko później, gdy patrzyłam na coraz większe cierpienie swojej mamy i bezsilnosc lekarzy, ale dzięki życzliwemu podejściu tej obcej przecież kobiety jakoś tą wiadomość udzwignelam.
Nie musiała być w tej chwili ludzka a jednak taka była
 
Dziewcxyny wspolczuje wam przeżyć! Moje pytanie jest czy któraś z Was zglosila zle traktowanie do dyrekcji, do gazety internetowej w waszym mieście? Pewnie, żadna. A szkoda bo tak będą się znęcać nad innymi 😥jeżeli same będziemy milczeć bo stwierdzimy, że nic to nie da to jeszcze kogoś innego będą dręczyć. Im więcej skarg tym lepiej. Mój Tesciu zawsze mowi, że trzeba składać pisemnie skargi. Bo pozniej zawsze jest jakaś podkładka...
Nie obraź się, ale bardzo naiwne jest to co piszesz. Oni i tak będą znęcać się nad nami. Mój gin od prenatalnych powiedział, że w moim konkretnym "szpitalu" jest jak jest, bo to jedyny szpital o tym stopniu referencyjności w województwie, więc robią co mogą, bo wiedzą, że mogą.
 
reklama
Napiszę Wam jak ja byłam pierwszy i ostatni raz u pewnej baby ginekolog. Ogólnie przez lata chodziłam do innego ginekologa, ale akurat jak zaszłam w ciążę i chciałam iść sprawdzić co i jak miał.urlop i poszlam do jakiejś innej randomowej lekarki. Poszłam do gabinetu siedzi starsza baba i mnie tam pyta jakie mam objawy otp. Mówię, że zwracam, mam mdłości a ona na to, żebym poszła do psychiatry bo zrobię krzywdę dziecku i sobie, że mój mózg wypiera dziecko itp. (chciałam mieć dziecko i starałam się o nie zgrubsza 8-9 lat🤦) stąd te wymioty. Zrobiła mi USG jakimś prastarym sprzętem i nic nie mówi, ja się pytam czy coś widzi a ona na to czy robiłam test. Ja mówię że tak. A ona do mnie że skoro test pozytywny to nie wypadło przecież 🤦 potem dała mi zdjęcie. Sama wywnioskowałam że widać zarodek w pęcherzyku w macicy i pytam co tam jest a ona to że nie jest od tego aby mi wykład robić i żebym poszła sobie na medycynę. Poprosiłam o zwolnienie, to był jakoś 6 tydzień ale w chemicznej fabryce w labie nie wolno wcale w ciąży pracować, więc przełożona kazała mi wziąć do gina kartę charakteryski pracy żeby już być na zwolnieniu a ta mnie pogoniła. Cały czas mówiła jakie ma.doswiadczenie itp. potem czytałam opinie kilku dziewczyn że dzięki niej straciły swoje dzieci przez zaniedbania. Wierzę im. Baba przyjmuje we Wrocławiu w paru przychodniach ja byłam na Podwalu i Trzebnicy chyba prywatnie. Poczułam się okropnie i nie tak wyobrażałam sobie pierwszą wizytę po ujrzeniu wymarzonych dwóch kresek. Zaraz po wizycie poszłam do swojego lekarza poz, na szczęście przyjmował, wbiłam się bez rejestracji ale mi pomógł 😉 a jeszcze raz jak był.kiedys sor pojechałam na koszarowa z zatruciem/wirusem bo długo zwracałam. A lekarz widać że znudzony, od razu pogonił mojego męża a ten wszedł ze mną bo ja się go trzymałam bo ledwo nogami wloczylam nie.mialam tak.sily (lekarz pisał od prawej do.lewej ale ogólnie nie mam nic do cudzoziemców z bliskiego wschodu) i się coś tam pyta, nie bada. Pyta czy na pewno nie jestem w ciąży i takie tam. Jak dopiero zaprzeczyła to kazał dać mi zastrzyk i że mi zaraz minie po zastrzyku. Był bardzo nie miły. Jak wyszłam to jeszcze zanim zamknęłam drzwi do auta zwróciłam 😣 trafiłam potem na oddział bo już się moja choroba ciągnęła ok 3 miesięcy... Ale były też mile.sytuacje ale to nie będę pisać bo temat jest inny😁

Czy to taki grubawy karypel o aparycji Umbridge z "Harrego Pottera"? Bo być może też miałam z nią kontakt kilka lat temu, kiedy też z musu poszłam do niej, zamiast do mojego lekarza. Badanie szybkie, pobieżne i paskudne (nic sobie nie robiła z bólu, który mi sprawia, tylko narzekała, że teraz to wszystko takie delikatne). Na wspomnienie o L4, bo dwa dni pod rząd mdlałam w pracy z bólu i mój przełożony sam mnie po nie wysłał, zrobiła mi wykład, że okradam pracodawcę, okradam ZUS itd. Na koniec wizyty kazała mi zapłacić. Ja zdziwiona, bo wizyta na NFZ i to jej tłumaczyłam.
"No nie wydaje mi się. Muszę dostać dowód osobisty, bo pewnie nie jesteś ubezpieczona i muszę to sprawdzić" - przypominam, że kilka minut wcześniej mówiłam jej o L4. 🤦‍♀️
Dowodu nie miałam, bo dwa dni wcześniej skradziono mi portfel, ale na dole, w rejestracji, standardowo przed wejściem weryfikowali pacjentów po peselu, żeby sprawdzić, czy są ubezpieczeni. Do niej to nie docierało. Dalej kłóciła się o pieniądze. Wkurzona i obolała zadzwoniłam więc do rejestracji piętro niżej, bo nie chciała wypuścić mnie z gabinetu i babki musiały jej tłumaczyć, że przecież wizyta była umówiona na NFZ i że wszystko gra. W końcu dała się im przekonać, ale z tego niezadowolenia nie dała mi recepty na pigułki, którą też z wielką łaską mi wcześniej wypisała, bo "nie ma takiego obowiązku, to nie są leki pierwszej potrzeby i jak mi zależy, to mam się zgłosić do swojego lekarza jak ten wróci". Już mi się nie chciało o to kłócić 🙃

Z innych sytuacji, też Wrocław i USG pierwszego trymestru. Przy wzroście 181cm ważyłam wtedy 78kg. Ogólnie od zawsze byłam szczupła, z tym, że od podstawówki robiła mi się lekka oponka - taki mój urok. Młoda lekarka przez prawie całe badanie narzekała, że przez mój tłuszcz nie jest w stanie się przebić, że ma problem mnie zbadać przez powłoki brzuszne, bo jestem tak spasiona i że powinnam myśleć o diecie, bo jak tak dalej pójdzie, to kolejnych badań nikt mi dobrze nie wykona, bo będę na nie za gruba 😂

Ale ogólnie mam szczęście trafiać na świetnych lekarzy i pielęgniarki, z którymi da się pożartować i myślę, że z tych zabawnych sytuacji z wizyt mogłabym stworzyć całkiem zgrabną książeczkę (np. lekarz śpiewający mi z zaskoczenia arię z opery "Carmen", żebym rozluźniła się podczas kolonoskopii, czy gin wyłaniający mi się spomiędzy ud jak rekin w "Szczękach" z pytaniem, czy też myślę, że powinen przystrzyc wąsa, bo żona truje mu o to głowę, czy innym razem - żebym podrzuciła mu przepis na pomidorówkę, bo przez weekend sam niańczy wnuka, a nie chce pokazać córce, że się na czymś nie zna i nie ogarnia).
 
Do góry