Dziewczyny, u mnie było 13 położnic, osobne położne dla noworodków 3-4, do nas był 3 położne, więc wychodziło, że miały ok 4 położnice na siebie. Większość śmigała, ale ja nie potrafiłam, tak płakałam po cesarce, że jestem pół matką, tyle się nasłuchałam o głodzeniu własnego dziecka, jak nie potrafiłam wstać usłyszałam, że przecież miałam planowany zabieg, to co histeryzuje, sama chciałam.
Miałam ochotę stamtąd uciec, do tego stopnia byłam w złej kondycji, że nawet nie wiedziałam, jakie badanie ma moje dziecko zrobione. Okazało się, że żadnych! Nie zrobili mu żadnego usg, zapomnieli o tym, że wychodzimy do domu, darły się po mnie, że co im dupe zawracam, jak pytałam kiedy szwy ściagnąc i jak pielęgnować ranę. Stwierdziły, że wszystkiego dowiem się przy wypisie, ale jak próbowałam powiedzieć, że ide teraz do domu to się kłóciła, że nie,. Nawet dziewczyna z łóżka obok, powiedziała, że przecież ordynator powiedział, że idziemy do domu, to wydarła się na nią, żeby się nie wtrącała.
Cały pobyt w szpitalu miałąm ogomny nawał pokarmu, błagałam o laktator, błagałam o maść na sutki, nic mi nie chciały dać, bo kiedyś sobie kobiety rodził (a dzwoniłąm wcześniej na oddział i powiedziałą, żeby laktatora nie brać, bo mają) Ja potrafiłam odciągnąć po 250 - 300 ml z jednej piersi !
W końcu wyszłam i jak wspominałam nie dostałąm wypisu, bo zapomnieli o mnie, źle brałąm antybiotyk, więc rana się otworzyła, siknęło z niej jak z kranu, byłąm przerażona i sama z tym wszystkim, bo jak dostałam w dodatku gorączki, to zaraz, że covid.
Dziękuje, że miałąm świetną położną środowiskową, to jest włąśnie te 5 % którym należą się złote góry. Przyszła do domu, nic nie komentowałą, zapytała czy może w ogóle zobaczyć rane po cesarce, przy dziecku mi wszystko pokazała, powiedziała, że skoro źle się czuje po cesarce to mam leżeć, a nie udawać siłaczkę, bo to jest operacja, a nie zabieg pielęgnacyjny na włosy. Nauczyła przystawiać, bo przez mm w szpitalu nie chciał ssać. Dali bo spadał z wagi, a ja go głodziłam. Teraz waży ponad 8 kg, a ma 5 miesięcy !
Z resztą opieka pediatry to też patologia, kobieta tylko się drze, że mi maska z nosa spada, obrażona, bo na pierwszym szczepieniu byłam u innej babki (tak mnie zapisali ) o czym mnie poinformowałą, że tak się nie robi, krzyczy, że mam szybciej dziecko ubierać i rozbierać. Normalnie chora kobieta. Znajomi też do niej chodzili, to im powiedziałą, że już mają diete rozszerzać, bo dziecku zaniknie odruch przełykania. WTF ?