Pozwólcie, ze się wypowiem trochę z innej perspektywy, bo sama jestem lekarzem.
Na wstępie - nie. Nie chronię tych wszystkich pato-specjalistów, z którymi miałyście do czynienia i historii jakie opisujecie. I mnie tez się nóż w kieszeni otwiera jak czytam niektóre rzeczy. Jednak żeby moc zachować odpowiednia perspektywę naprawdę warto by także pokazać tą druga stronę czyli zachowanie pacjentów.
zacznijmy od tego, ze nie mamy SŁUŻBY zdrowia. Tylko system ochrony zdrowia. Nie jestem purystką językowa, ani nie prowadzę krucjaty w obronie nazwy, ale pewne słowa bywają, ze determinują podejście do podmiotu o którym mowa. I naprawdę mam wrażenie, ze tak jest w polsce.
Zdecydowana większość pacjentów ŻĄDA. Natychmiast. Już. Bo płaci podatki. Bo nam płaci (?!). Bo opłaca pakiety. Bo oczekuje konkretnych rozwiązań, decyzji, opinii, leczenia. Które widzial w serialu, wyczytał w internecie.
Nie jest prawda, ze mamy świadome społeczeństwo. Mamy za to przemądrzale społeczeństwo. Wszyscy Polacy są znawcami prawa (bo ktoś zna kogoś, kto kiedyś studiował prawo, albo widział na filmiku na jutubie, co czyni go bezmala konsultantem prawnym), znawcami medycyny (bo wyczytał w internecie, na forach), księgowymi etc.
Pracuje na SOR jednego z największych szpitali w Polsce. Uwierzcie mi, ze częściej słyszę epitety u groźby pod adresem moim (a ja naprawdę jestem miłym człowiekiem) czy moich kolegów, niż słowa „proszę”, „dziękuje” czy zwykle „dzień dobry”. Kiedys na dyżurze pacjenci nie pozwolili mi wyjść z gabinetu konsultacyjnego do toalety, bo tarasując wyjście wykrzykiwali, ze „najpierw mam zrobić to co do mnie należy, a dopiero potem mogę iść się wyszczac”. Warto tu powiedzieć, ze może 20% z tych pacjentów miało w ogóle wskazania do wizyty w Szpitalnym Oddziale RATUNKOWYM. Reszta traktuje to miejsce jako sposób na otrzymanie szybkiej i bezpłatnej porady medycznej. I serio - to nie jest fair.
I serio - trudno jest być doktorem Judymem, mieć w sobie ocean empatii i pozytywne nastawienie jeśli praktycznie każdego dnia spotyka się z chamstwem. Pomyslcie - Wy zakładacie takie wątki, bo mieliście w ciągu całego życia negatywne doświadczenia z jednym lub kilkoma lekarzami. Lekarze maja negatywne doświadczenia z jednym lub kilkoma pacjentami DZIENNIE.
i jeszcze raz - nie bronię lekarzy, mimo, ze sama nim jestem. Wiem, ze bywamy chamami. Wiem, ze są ludzie, którzy nie zasługują by wykonywać ten (było-nie było) piękny zawód. Ale nie wiem czy zakładanie takiego wątku i uskutecznianie polowania na czarownice cokolwiek robi… a przynajmniej czy robi cokolwiek dobrego dla jakiejkolwiek ze stron