Wiecie co? Moja ciąża z Martyną to był jeden wielki stres. Po dwóch poprzednich poronieniach bałam się jak nie wiem co! jak poszłam na pierwsze usg i ginka mi powiedziała, że wszystko super, pokazała bojące serduszko to jak wróciłam do auta to się rozbeczałam jak głupia. Mąż się wystraszył. Nie chciałam, żeby szedł ze mną, czekał na mnie w aucie a ja tak wyłam, że nie mogłam słowa powiedzieć. Potem jakoś stresowałam się i owszem , ale miałam milion procent pewności, że wszystko będzie dobrze!
ta ciąża kompletnie nas zaskoczyła ale nie ukrywam,że ucieszyła ;-)ogromnie. wszystko było super do Bożego Narodzenia, jak wylądowałam w szpitalu z plamieniami to zaczęło się przejmowanie wszystkim. jadąc na IP byłam przekonana, że jadę po wyrok. jak mi powiedzieli, że jest dobrze to uwierzyć nie mogłam! ale potem plamiłam jeszcze 3 tygodnie mimo leżenia i bałam się strasznie. wydawało mi się, że do tej ciąży podchodzę na większym luzie, ale guzik! dziś się przekonałam, że panikara ze mnie nieziemska! dobrze, że choć męża z pracy nie wzywałam, bo gnałby do mnie 60 km zupełnie niepotrzebnie. Jakoś tak , właśnie jak pisze
Madison. mam większą świadomość więc może stąd większy strach? nasłuchałam się o odklejaniu łożyska, o porodach przedwczesnych, sama znam mamy, które niestety są mamami Aniołków (i to już dużych Aniołków) więc tak jakoś siłą rzeczy od czasu do czasu mam atak paniki. ale z drugiej strony wolę jechać milion razy do ginki niepotrzebnie niż raz coś przeoczyć
Kaspian zdrówka dla małego!
gorgusia odpczywaj ile możesz! ja też dziś poszłam wcześniej po Martynę do przedszkola, bo szłam bardzo powoli, żałowałam, że autem nie pojechałam! nie wiem może coś z ciśnieniem? choć moje ok
Izis he he nie zły ten Twój chłop, ale ja swojemu też nie umiem robić niespodzianek. zawsze wszystko ze mnie wyciągnie
ćwikla Ty to normalnie trafisz do nieba jak nic! jakieś podwójne Ci się należy za podejście do teściowej! ja bym tak nie umiała
O i muszę chłopa wysłać po arbuza do Biedronki ;-)