Maridonna
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Grudzień 2018
- Postów
- 2 194
Dziewczyny zaczęły się u mnie poranne mdłości co na to poradzicie? Już trzeci raz wychodzę do pracy i wyjść nie mogę
Ja musze coś zjeść na siłę. Jakąś kromkę z masłem, obojętne.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Dziewczyny zaczęły się u mnie poranne mdłości co na to poradzicie? Już trzeci raz wychodzę do pracy i wyjść nie mogę
Mam totaLniE tak samo, jak poroniłam pierwszą ciążę to byłam w szoku, bo myślałam, że to się rzadko zdarza - nikt o tym nie mówi głośno! A jak mi się przydarzyło, to po kątach słyszałam nagle: a tu babcia poroniła, a tu ciocia cztery razy, a to prawie każda koleżanka miała takie zdarzenie. Więc ja mówię dosyć otwarcie o tym, że to moja druga ciąża, ale dzieci jeszcze nie mam.Szczerze? Chyba bym chciała słuchać. Bo ja nie znam nikogo z poronieniem oficjalnie. Sama mam za sobą dwie idealne ciąże z pierwszego cyklu starań, a teraz prawdopodobnie było CP, które na szczęście samo sobie poszło. Nie miałam o tym totalnie z kim pogadać, większość nocy na telefonie, w google i na forum. Wypadły święta więc też mi było głupio dzwonić do mojej lekarki i pytać ją czy to jest jeszcze normalne. Czułam się totalnie zdezorientowana - nie samym przeżyciem jako takim, ale tym że nie wiem kiedy jest okej, a kiedy nie i nawet nie mam kogo spytać.
Dodatkowo czułam się przytłoczona tym, że w co drugą pacjentkę ładuje się leki, a mi nie - a to być może uratowało by mi życie, bo może inny lekarz też by ładował i moja ciąża w jajowodzie by rosła totalnie bez sensu. Więc mnie by to nie stresowało, a właśnie dawało spokój bo wiedziałabym, że to normalne, że dotyczy wielu kobiet itd. Tak jak mówię, każdy z nas ma inne podejście dożycia, ja nie lubię się oszukiwać, lubię jak 2 + 2 = 4
Ja traktuję szczepienie jako środki ochrony indywidualnej, natomiast zdaje się, że zaszczepieni mogą zarażać tak samo, jak i niezaszczepieni (mój ojciec zaszczepiony zachorował i matkę również zaszczepioną zaraził; ojciec prawdopodobnie zaraził się od zaszczepionej koleżanki w pracy...paranoja. grunt że ciężko nie przechodzili choroby). Więc nie myślę o tym w kategoriach odpowiedzialnosci społecznej.Ja także unikam chemii, staram się czysto odżywiać, nie biorę leków o ile nie są naprawdę konieczne, włosów nie farbuje wcale
Szczepić się będę bo nie chce osierocić dziecka jeszcze w szpitalu (a drugiego w domu) a stan po ciężkiej operacji w przypadku zakażenia covidem
daje o wiele gorsze rokowania przebiegu korony, bo chce by mój noworodek miał w momencie narodzin większe szanse na zdrowie jeśli z koronawirusem się zetknie, bo nie chce by w przypadku zakażenia i ciężkiego przebiegu rozdzielono mnie od noworodka karmionego piersią (gdybym musiała być hospitalizowana)… znowu - bo nie chcę narażać mojego dziecka które szczepione być nie może a ja jestem dla niego teoretycznie największym źródłem potencjalnego zakażenia.
Jest jeszcze jakaś tam odpowiedzialność społeczna i troska o innych, ale że jestem raczej egoistką to przede wszystkim szczepię się dla siebie i swojego bezpieczeństwa.
A że jestem trochę ‚szkiełko i oko’ i przemawiają do mnie dane naukowe - wiem że szczepienie mi to bezpieczeństwo zapewni.
Masz racje, szczepienie nie wyklucza dalszej transmisji ale wg badań zmniejsza ją od 30-80 % (w zależności od preparatu i indywidualnej reakcji) a to są duże liczby. Ja 3 dawke wezmę w 2 lub 3. Wolałabym drugi trymestr by zaszczepić się szybciej i być bezpieczną ale 3 wolę by dziecko w momencie narodzin miało więcej przeciwciał.Mam totaLniE tak samo, jak poroniłam pierwszą ciążę to byłam w szoku, bo myślałam, że to się rzadko zdarza - nikt o tym nie mówi głośno! A jak mi się przydarzyło, to po kątach słyszałam nagle: a tu babcia poroniła, a tu ciocia cztery razy, a to prawie każda koleżanka miała takie zdarzenie. Więc ja mówię dosyć otwarcie o tym, że to moja druga ciąża, ale dzieci jeszcze nie mam.
Plus, jak dwa dni po skoczyła mi temperatura i zaczęłam bardziej krwawić, pojechałam na IP, a tam potraktowano mnie bardzo z politowaniem "to jak to, pani nie wie, że tak to może wyglądać?" A skąd mogłam wiedzieć.
Ja traktuję szczepienie jako środki ochrony indywidualnej, natomiast zdaje się, że zaszczepieni mogą zarażać tak samo, jak i niezaszczepieni (mój ojciec zaszczepiony zachorował i matkę również zaszczepioną zaraził; ojciec prawdopodobnie zaraził się od zaszczepionej koleżanki w pracy...paranoja. grunt że ciężko nie przechodzili choroby). Więc nie myślę o tym w kategoriach odpowiedzialnosci społecznej.
Chyba że w kontekście łagodniejszego przebiegu i nie obciążania służby zdrowia.
O trzeciej dawce pomyślę dopiero, jak dotrwam do kolejnego trymestru.
Ja nie mam traumatycznych doświadczeń związanych z poronieniami ale mam inne - byłam napadnięta, z ciężkim uszkodzeniem ciała i próbą zabójstwa. Trauma która ciągnie się za mną ponad 10 lat. I rozmowy o tym, historie innych czy nawet ruch metoo bardzo mi pomogły.Mam totaLniE tak samo, jak poroniłam pierwszą ciążę to byłam w szoku, bo myślałam, że to się rzadko zdarza - nikt o tym nie mówi głośno! A jak mi się przydarzyło, to po kątach słyszałam nagle: a tu babcia poroniła, a tu ciocia cztery razy, a to prawie każda koleżanka miała takie zdarzenie. Więc ja mówię dosyć otwarcie o tym, że to moja druga ciąża, ale dzieci jeszcze nie mam.
Nic się nie martw, u mnie podobnie (37 lat i pierwsza ciąża) a wydaje mi się, ze jest sporo innych mam w wieku 35+ na forumDzień dobry.
Z przyjemnością dołączam do grupy (choć nie ukrywam, że lekko zestresowana, gdyż jest to moja pierwsza ciąża i to dość późno - w wieku 36 lat).
Krótka historia:
9 grudnia, pozytywny test ciążowy.
13 grudnia - potwierdzenie pęcherzyka na usg
29 grudnia - zarodek z bijącym serduszkiem na usg.
Termin porodu - 18.08.2022 lub 19.08.2022
Pozdrawiam wszystkie mamy i ściskam mocno
Bardzo mi przykro, że przeszłaś przez takie zdarzenie i walczysz z traumą ruch metoo zrobił duzo dobrego pokazując kobietom po przejściach, że nie są same.Ja nie mam traumatycznych doświadczeń związanych z poronieniami ale mam inne - byłam napadnięta, z ciężkim uszkodzeniem ciała i próbą zabójstwa. Trauma która ciągnie się za mną ponad 10 lat. I rozmowy o tym, historie innych czy nawet ruch metoo bardzo mi pomogły.
Master od edit to specyficzne podejście. Lub rzeczywiście duże obłożenie miasta i mogą wcale nie ściemniać tylko grafik zapchany i nie wyczarują łóżekAle mówimy nie o tym gdy nie pójdzie obrót bo raczej nie robi się go w 28tc tylko jak się "zmusza" do tego obrotu w tym konkretnym szpitalu.
Edit. Bo mówimy o konkretnym szpitalu w Warszawie który ma parcie na sn. Walą tam tłumy bo ma III stopień, jest piękny wizualnie, a w jedynce przed pandemia komercyjnie mógł nocować tata. I u nich by mieć planowe cc musi się na nie zapisać w 28tc, a na wizytę się czeka 4 tygodnie więc musisz mieć defakto powód w 24 tygodniu ciąży. I o ile jakieś problemy ortopedyczne się nie cofną to zaczęłyśmy się zastanawiać co z ułożeniem. Oczywiście, że jak przyjedziesz bo Ci wody odeszły i dziecko nadal nie będzie tak jak trzeba to Ci zrobią to cc ... o ile będzie miejsce. Bo jak byłam z poronieniem to 3 dziewczyny odesłali
Edit2. Bo nie wiem jak w Hiszpanii czy nawet w innych miastach w Polsce, ale w Warszawie odsyłanie jest na początku dzienny, a w niektórych szpitalach jest nagminne. Z jednej strony słabe z drugiej, nie dobudują w 5 minut dodatkowej porodówki czy sali poporodowej Więc j osobiście wolałabym mieć zaplanowane to cc i wiedzieć, że mnie tam przyjmą, niż potem liczyć na szczęście
O to niestety mamy dość podobna sytuacje mam nadzieję że twój sprawca poniósł konsekwencje bo moi nigdy i to jest dla mnie do tej pory najgorszeJa nie mam traumatycznych doświadczeń związanych z poronieniami ale mam inne - byłam napadnięta, z ciężkim uszkodzeniem ciała i próbą zabójstwa. Trauma która ciągnie się za mną ponad 10 lat. I rozmowy o tym, historie innych czy nawet ruch metoo bardzo mi pomogły.