reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2022🙂

reklama
Tak czytam dziewczyny i widzę że idziecie wcześniej na tą krew pappe przed prenatalnymi hmm mi nic ta pani przez telefon nie powiedziała to znaczy że nie robią tego badania czy ze zrobią przed prenatalnymi ale nic nie gadała?
Kiedy umawialam się na badania prenatalne Pani przez telefon od razu poinformowała mnie że oprócz usg pobiorą mi krew do badań.
 
Dziękuję Ci za odpowiedź. Byłam na wizycie wszystko ok. Nospe kazał lekarz brać jak będę czuła skurcze. A do szpitala jak będą mocne skurcze macicy albo inne niepokojace objawy.

Tak pojechałam ale na wizytę prywatną... Udało się zapisać...bałam się w szpitalu że mnie zostawią i jeszcze gadanie i braku szczepienia... Okazało się wszystko w porządku na USG. Uslyszalam że ból może być przez zrosty ktore mam po laparoskopii. Szczupłej budowy ciała jestem a to może byc powód że tak boli ... Choć ja czuję że to napinanie jednak jest macicy ale na USG ponoć nie widac żeby się napinała....nawet jak mnie badal głowica po brzuchu to sprawiało mi to ból... Dziecko bardzo ruchliwe nie mógł zmierzyć pracy serca bo się ruszało. Brzuch mam nadal twardy boli mnie ale mniej. Prosiłam o 5 dni zwolnienia bo w pracy mam teraz bardzo dużo pracy a nie chce się forsowac i spinać dodatkowo... I wiecie że mi nie dał .. wizyta 350 zł ...ja nie żałuję tylko w tym sensie że kurcze coś się dzieje, źle się czuje i nie chce 30 dni... Stwierdził żeby się do swojego lekarza prowadzącego odezwać.... Tylko termin mam 04.02. do swojego lekarza... Trochę mnie zmartwił tym zachowaniem.juz nawet nie wkurzył.
lekarze uwazam ,ze to masakra... :szok:
 
Oj tak i zastanawiam się czy nie kupić tego dopplera.

Ja byłam na wizycie 07.01 i było wszystko Ok, a prenatalne mam 28.01 niby odległość normalna ale idę jeszcze jutro czyli 17.01 właściwie pierwszy raz do swojej docelowej doktor, bo nie chciałabym wydawać prawie 700 zł na prenatalne i dowiedzieć się, że przyszłam na marne…
Ja mam dopplera. Przy poprzedniej sprawdzałam, też dość szybko wyczułam tętno, bo krótko po prenatalnych. jakiś 12 tc Potem jak nie mogłam znaleźć w okolicach 15-16 tc czułam że coś jest nie tak bo to jeszcze wystąpiło razem z podniesieniem cukru, przestałam właśnie odczuwać te motylki w podbrzuszu. No i te parę dni, które wprowadziły mój niepokój a nie chciałam panikować, potiwerdził badania przed amniopunkcją. Może podeszłam do tego spokojniej niż w I ciąży bo wiedziałam żę jest coś źle tylko nie wiedziałam co. I cały czas myślałąm tylko o jednym, żebym nie musiała podejmować tej cholernej decyzji co jeśli jakiś zespół się potwierdzi.
 
To są chyba stare zalecenia. Teraz nie zaczyna się od emolientów, bo one są przeznaczone dla osób, które mają problem ze skórą (np moj syn z AZS). Nie wiem czy to najlepszy przykład, ale to trochę tak jakby leczenie kataru zaczynać od antybiotyku albo brać go profilaktycznie.
moj syn miał problemy..
 
Ja na początku nie wiedziałam do kogo będę chodzić i miałam wizytę co 2 tyg. Obecna nie widzi nic nie pokojacego i wyznacza wizyt co miesiąc ale ze teraz czekają po 2 tygodniach prenatalne to stwierdziłam że to musi wystarczyć. Później będzie łatwiej wytrzymać bo będą odczuwalne ruchy dziecka. Jestem po 2 stratach. Podchodzę teraz inaczej faktycznie na tym etapie i tak nikt nic nie da rady zrobić. Po pierwszej stracie latałam do lekarza czasem nawet i co tydzień a i tak nie uchroniło mnie przed strata. Więc z perspektywy czasu widzę że to nie ma czasu. Mam ciężkie dni czasem ale staram się nie myśleć o ciąży, nie skupiam się na niej, nie przeżywam. Wystarczy mi stres na dzień przed wizyta i ten moment wizyty jak pokazuje się obraz na monitorze i czy widzę ruchy i serce i wtedy dopiero ulga. Szkoda tylko że nie przeżywam ciąży od początku z euforia szczęściem tak jak większość kobiet które nie przewidują że może się coś złego stać.
Serdecznie dziękuję Ci za Twój wpis. Mam ogromną huśtawkę emocji od "na pewno będzie dobrze" przez "co ma być, to będzie", aż do "już po wszystkim" i tak w kółko 24 na dobę. Jest mi przykro, że przez stratę nie cieszę się tą upragnioną przecież ciążą. Moja terapeutka zachęca mnie do pozytywnego podejścia. Stwierdziła, że nawet jak będę negatywnie nastawiona (mechanizm obronny), to i tak w razie najgorszego mnie to rozwali. Powiedziała mi tak: "W razie najgorszego, będzie pani nieszczęśliwa. Czemu jest pani nieszczęśliwa już teraz? Proszę się cieszyć". Ale ciężko cieszyć się w tym strachu. Z drugiej strony, tak jak napisałaś. Wizyty nawet co dwa dni nie pomogą ciąży, która ma polecieć. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Jestem pod opieką lekarza, dbam o siebie, biorę leki. Jedyne zadanie: opanować strach i nerwy :)
 
Serdecznie dziękuję Ci za Twój wpis. Mam ogromną huśtawkę emocji od "na pewno będzie dobrze" przez "co ma być, to będzie", aż do "już po wszystkim" i tak w kółko 24 na dobę. Jest mi przykro, że przez stratę nie cieszę się tą upragnioną przecież ciążą. Moja terapeutka zachęca mnie do pozytywnego podejścia. Stwierdziła, że nawet jak będę negatywnie nastawiona (mechanizm obronny), to i tak w razie najgorszego mnie to rozwali. Powiedziała mi tak: "W razie najgorszego, będzie pani nieszczęśliwa. Czemu jest pani nieszczęśliwa już teraz? Proszę się cieszyć". Ale ciężko cieszyć się w tym strachu. Z drugiej strony, tak jak napisałaś. Wizyty nawet co dwa dni nie pomogą ciąży, która ma polecieć. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Jestem pod opieką lekarza, dbam o siebie, biorę leki. Jedyne zadanie: opanować strach i nerwy :)
Dokładnie tak jest. Wiem, że teraz jeśli się nie uda to rozsypię się i nie wiem czy dam rady się podnieść. Choć do następnej ciąży nastawialiśmy się nad IV. Niby wiem, że ryzyko w moim przypadku jest ilekroć większe niż u każdej z Was. Raz wiek, co lekarze z jednej strony potrafią wypominać, 2 mam wybadane te problemy z trombofilią, 3 mam bardzo niskie AMH, co już daje niską jakość komórek, 4. Wyszły niby nie duże ale jednak nieprawidłowości w kariotypie. Więc pod tym względem mam świadomość, że się może znowu nie udać i może będzie lepiej. Przed ciążą zrobilam już naprawdę wszystko co mogłam, Zjechałam trochę z wagi, mogłabym więcej ale z drugiej strony wiek nie pozwala na rok odkładania. Zrobiłam ozonowanie organizmu więc wierzę, że ono poprawiło jakość komórek, lepiej wchłaniam teraz witaminy, bo tak nie mogłam niczym podbić chociażby D3, a po 2 miesiącach ozonowania uzyskałam wynik 40. Więc w tym pokładam duże nadzieje. Teraz dodatkowo neoparin, ktory musi wspomóc w przepływach. Dostaliśmy od lekarza zielone światło na działanie naturalne jeśłi faktycznie czujemy się na siłach, a do IV szliśmy na wizytę bo tam tylko z badaniem zarodków i byśmy wiedzieli co podajemy. No a tym razem udało się za I podejściem. Jakiż był szok trochę z drugiej strony czułam, że się uda, byliśmy na spotkaniu w invikta. Lekarka potwierdziła, że owu było, zapisała leki, i po @ mieliśmy zacząć się przygotowywać. A ja na kilka dni przed @ robię test jeden coś widać, na pozostałych innej firmy nic. Poszłam na betę a tam 4,85 🙈 . Teraz o tyle trochę spokojniej podchodzę, bo nie byłam przeziębiona jak poprzednio, nie brałam szczepionek, nie miałam nawet infekcji intymnej, więc o tyle może dzidziuś jest mocniejszy.
 
to prawda..mi tez to powiedzieli w pracy,abym dbala sama o siebie bo jak dla pracodawcy to moglabym "zdechnąć" i by sie nie przejęli.
Powiem wam jako pracodawca, ze bardzo przykro czyta się takie rzeczy. Wydaje mi się, ze relacja pracownik-pracodawca jest bardzo wzajemna. Jeżeli nie ma podstaw do zwolnienia, to jest to tez bardzo nie fair przez pracownika isc na początku ciąży na zwolnienie lekarskie. Macierzyński szybko się kończy i czasami tez warto pomyśleć żeby było do czego wracać, chyba ze prace chce się zmienić to inna bajka.
 
Ja na początku nie wiedziałam do kogo będę chodzić i miałam wizytę co 2 tyg. Obecna nie widzi nic nie pokojacego i wyznacza wizyt co miesiąc ale ze teraz czekają po 2 tygodniach prenatalne to stwierdziłam że to musi wystarczyć. Później będzie łatwiej wytrzymać bo będą odczuwalne ruchy dziecka. Jestem po 2 stratach. Podchodzę teraz inaczej faktycznie na tym etapie i tak nikt nic nie da rady zrobić. Po pierwszej stracie latałam do lekarza czasem nawet i co tydzień a i tak nie uchroniło mnie przed strata. Więc z perspektywy czasu widzę że to nie ma czasu. Mam ciężkie dni czasem ale staram się nie myśleć o ciąży, nie skupiam się na niej, nie przeżywam. Wystarczy mi stres na dzień przed wizyta i ten moment wizyty jak pokazuje się obraz na monitorze i czy widzę ruchy i serce i wtedy dopiero ulga. Szkoda tylko że nie przeżywam ciąży od początku z euforia szczęściem tak jak większość kobiet które nie przewidują że może się coś złego stać.
no ja tak mam teraz... :(

w piatek wieczorem na wkladce pojawil sie juz kolor czerwony,a nie różowy.Jak na poczatku okresu,cos w tym stylu.

Wczoraj caly dzien ok i jak bylismy w goscinie,poczulam mokro.Poszlam do toalety i na wkladce normalnie plamienia na czerwono.
Skoczylo mi ciśnienie ,ale staralam sie to opanować.
Ale po powrocie do domu znow nastepna wkladka byla czerwona...

Pokazalam partnerowi,on sie wystraszył jak to zobaczyl,a ja znim.. Zadzwonilam wiec znow do kliniki,po czym babka kazala przyjechac ,aby obejrzec czy wszystko ok.

Juz na starcie jak tlumaczylam od poczatku,ze najpierw zaczynalo sie od brazowych plamien i tak co pare dni zmienia sie kolor do czerwonego, lekarka powiedziala "rozumie,to wszystko jest normalne co Pani mówi .Do 12tc mozna krwawić i najczesciej nie oznacza to nic złego":surprised:
po czym dodała:
"To Pani czwarta ciaza tak? to powinna Pani byc juz doświadczona" :oops:
a ja do niej,ze tak, czwarta,ale nigdy nie plamilam ,a tym bardziej nie leciala ze mnie krew w ciazy.
Wytlumaczylam,ze jestem po stracie i bardzo sie boje ,aby nic sie nie stało.

Wtedy zmiekla i powiedziała,ze mnie rozumie.

Zrobila badanie,zobaczyla krwawienie,ale nie odpowiedziala na pytanie,skad to jest.Na wypisie tez nic nie napisala,tylko ze zauwazyla krwawienie.Po USG powiedziala,ze z dzieciem wszystko ok,nie ma wokol niego zadnych czarnych kropek (chodzilo chyba o skrzepy).

Zalecila brac ten progesteron i magnez .
i poweidziala,ze mam wyluzować bo widać,ze jestem zdenerwowana.
Powiedziała tez, ze nic nie dadza nerwy bo natura jak bedzie chciala,zrobi i tak cio bedzie chciała.

Nasz kur..a ,a jaka mam być? czy to naprawde nie jest normalne,ze mnie to wystraszyło?
bo po tej wizycie naprawde. czuje sie jak panikara.

Ale stwierdzilam z facetem,ze juz nie bedziemy sie tak stresować.Bo faktycznie to nas wykończy...
 
reklama
Trochę z innej beczki. Nienawidzę czosnku, całe życie tak było, ale że coś mnie bierze, dla dobra sprawy postanowiłam zrobić miksturę z miodu i siekanego czosnku. I takie to dzisiaj pyszne było 😳 nie mogłam się najeść, delicje 👌😂
Ja mam z kolei odwrotnie. Wcześniej mogłam jeść wszystko z sosem czosnkowym. Teraz na samą myśl mnie mdli. A jak nie lubię keczupu to teraz jem ze smakiem 😂🤭
 
Do góry