No miałam na studiach kilka semstrow technologie żywności. Te kupne szynki, wędliny, parówki nie wspomnę , to sama chemia. Emulgatory, sól. Swoje też wysłuchałam u diabetologa na ten temat w poprzedniej ciąży. I zalecenia były by odstawić właśnie kupne (może przesadzam, ale kazała wnikliwie czytać skład, polecała pikok z Lidla) ,a jeśli ma się dostęp do swojskiego jedzenia to jak najbardziej.
Z ciekawostek. Wtedy nie wiedząc o ciazy, jadłam duuuuzo wątróbek. O matko ile ja tego zjadłam. Cały tydzień wpierdzielalam. Ale ze swojego chowu kurczaki były. Potem doczytałam że to nie wskazane. I wogole.
Pytałam się swojej doktor, a ona. Tak kupne wątróbki. Bo to fermowy tucz. Leki , hormony (oficjalnie się nie daje, no ale...) . Ale mówi że swojskie mi nie zaszkodzą. No chyba że.jadlam po 2 kilo dziennie przez ten tydzień