reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe mamy 2020

Dziewczyny, muszę to z siebie wyrzucić. Muszę, bo się uduszę. Siedzę i się trzęsę.
Nie jestem osobą zdrową. Mam obciążenie genetyczne, choroby neurologiczne i w ogóle. Staraliśmy się z Mężem o dziecko. Gdzie nie zachodziłam, tam słyszałam, że mam się nie martwić lekami jakie biorę, bo na to przyjdzie czas, jak będę w ciąży, a że samo zajście będzie trudne - same wiecie: nie martwiłam się jakoś bardzo (tym bardziej, że neurolog zakazał odstawiania, czy zmieniania leków). Żeby było śmieszniej: żaden lekarz za bardzo nie wspierał nas w staraniach. Mam PCOS. Nie było nic poza metforminą (o którą też już zresztą burę dostałam). Ostatnio dostaliśmy skierowanie do poradni leczenia niepłodności.
Stał się cud. Zaszliśmy. 2 kreski i niedowierzanie, bo to przecież niemożliwe! Radość była w czwartek. W piątek rano zaczęłam plamić. Wylądowaliśmy na IP. Zrobili wszystkie badania (których kopii nie dostaliśmy), badania na fotelu + USG. 6t4d (dziś dziś już 7d. Czy to już 7 tydzień?), wyrecytowałam jakie mam choroby, jakie leki przyjmuję. Lekarka była nerwowa (wiem: trudny przypadek). Okazało się, że jest krwiak, który musi zejść, a do tego nie ma tego nieszczęsnego pęcherzyka żółtkowego. W poniedziałek bezwzględnie do lekarza prowadzącego.
I teraz zaczyna się najlepsze: dziś rano Mąż dzwoni do przychodni, a tam okazało się, że mają już moją kartę z piątku i rozmawiali z lekarką ze szpitala.Nic się nie zmieniło, mam nadal czekać na wizytę w styczniu. No tak, ale ja dalej plamię! No to do szpitala.
Nie wiem nic. Mam jedynie 200mg progesteronu wieczorem, magnez + kwas foliowy (mam brać większe dawki, niż te zalecane przez producenta preparatów dla ciężarnych). Wariuję, ręce mi się trzęsą, cukru nie mogę zmierzyć. Bo tak wczesnej ciąży, to nawet nie ma sensu podtrzymywać. Ok, ale niech mi powiedzą, jaki ból jest ok (rozciągająca się macica), a jaki nie - bo analizuję każdy ból. Niech powiedzą co z tym krwiakiem: czy się wchłania, czy nie i czy to on nadal plami, czy to moje koszmary się spełniają. Co z pęcherzykiem żółtkowym. Do kiedy powinien się pokazać? Bo lekarz rzucił tylko że go nie ma (i złym tonem dopowiedział, że to znaczy tylko tyle: że go nie ma. No ok. Można pomyśleć, że zwykle go nie ma, tak?). Wizyta w przychodni 9 stycznia.

Znalazłam innego lekarza, prywatnie. Ponoć drogi, ale dobry. Idziemy w środę. O ile dotrwam-y. Trzymajcie kciuki. Tak olana, jak dziś rano, to nie czułam się od wizyt w sekretariacie mojego instytutu na studiach (wtedy to"bardzo miła" pani sekretarka "zapomniała" podać mi terminu obrony pracy magisterskiej, przez co się nie obroniłam - komisja była w sali, a ja w domu 80km dalej. Jak dobrze, że promotor miał do mnie nr tel.).
 
reklama
Dziewczyny, muszę to z siebie wyrzucić. Muszę, bo się uduszę. Siedzę i się trzęsę.
Nie jestem osobą zdrową. Mam obciążenie genetyczne, choroby neurologiczne i w ogóle. Staraliśmy się z Mężem o dziecko. Gdzie nie zachodziłam, tam słyszałam, że mam się nie martwić lekami jakie biorę, bo na to przyjdzie czas, jak będę w ciąży, a że samo zajście będzie trudne - same wiecie: nie martwiłam się jakoś bardzo (tym bardziej, że neurolog zakazał odstawiania, czy zmieniania leków). Żeby było śmieszniej: żaden lekarz za bardzo nie wspierał nas w staraniach. Mam PCOS. Nie było nic poza metforminą (o którą też już zresztą burę dostałam). Ostatnio dostaliśmy skierowanie do poradni leczenia niepłodności.
Stał się cud. Zaszliśmy. 2 kreski i niedowierzanie, bo to przecież niemożliwe! Radość była w czwartek. W piątek rano zaczęłam plamić. Wylądowaliśmy na IP. Zrobili wszystkie badania (których kopii nie dostaliśmy), badania na fotelu + USG. 6t4d (dziś dziś już 7d. Czy to już 7 tydzień?), wyrecytowałam jakie mam choroby, jakie leki przyjmuję. Lekarka była nerwowa (wiem: trudny przypadek). Okazało się, że jest krwiak, który musi zejść, a do tego nie ma tego nieszczęsnego pęcherzyka żółtkowego. W poniedziałek bezwzględnie do lekarza prowadzącego.
I teraz zaczyna się najlepsze: dziś rano Mąż dzwoni do przychodni, a tam okazało się, że mają już moją kartę z piątku i rozmawiali z lekarką ze szpitala.Nic się nie zmieniło, mam nadal czekać na wizytę w styczniu. No tak, ale ja dalej plamię! No to do szpitala.
Nie wiem nic. Mam jedynie 200mg progesteronu wieczorem, magnez + kwas foliowy (mam brać większe dawki, niż te zalecane przez producenta preparatów dla ciężarnych). Wariuję, ręce mi się trzęsą, cukru nie mogę zmierzyć. Bo tak wczesnej ciąży, to nawet nie ma sensu podtrzymywać. Ok, ale niech mi powiedzą, jaki ból jest ok (rozciągająca się macica), a jaki nie - bo analizuję każdy ból. Niech powiedzą co z tym krwiakiem: czy się wchłania, czy nie i czy to on nadal plami, czy to moje koszmary się spełniają. Co z pęcherzykiem żółtkowym. Do kiedy powinien się pokazać? Bo lekarz rzucił tylko że go nie ma (i złym tonem dopowiedział, że to znaczy tylko tyle: że go nie ma. No ok. Można pomyśleć, że zwykle go nie ma, tak?). Wizyta w przychodni 9 stycznia.

Znalazłam innego lekarza, prywatnie. Ponoć drogi, ale dobry. Idziemy w środę. O ile dotrwam-y. Trzymajcie kciuki. Tak olana, jak dziś rano, to nie czułam się od wizyt w sekretariacie mojego instytutu na studiach (wtedy to"bardzo miła" pani sekretarka "zapomniała" podać mi terminu obrony pracy magisterskiej, przez co się nie obroniłam - komisja była w sali, a ja w domu 80km dalej. Jak dobrze, że promotor miał do mnie nr tel.).
Oj współczuję kochana, musisz się 3mac i być silna. Odnośnie krwiaków to na pocieszenie powiem, że moja przyjaciółka miała ich kilka i dosłownie krwawiła, na prenatalnych lekarz jej powiedział, że jak brzuch zacznie rosnąć i się podnosić to krwiaki się wchłoną i tak też było 😉
 
Ja też dziś panikuję, jutro wizyta, a ja mam bóle podbrzusza i śluz delikatnie ale to bardzo delikatnie podbarwiony, brązowy. Myślicie, że to powód do paniki? Jak ja do jutra wytrzymam :(
 
Cześć dziewczyny! Coraz ciężej nadrobić czytanie ;D Dużo nas już;D u mnie weekend przeleciał jako tako w sobote po pracy bardzo byłam zmeczona nie mialam na nic siły ale jakos pojechałam na zakupy, za to w niedziele stwierdziłam ze czas ucieka i trzeba sprzątać wiec trochę udało mi sie coś zrobić i w końcu zrobiłam sobie ten rosól;d zostało mi na dziś i jutro, zawszw robie pomidorowa ale tak mnie tym kapuśniakiem kusicie..ale szczerze mówiąc nie umiem go robić..nigdy nie robiłam...
Dziś w pracy zmeczenie standardowo i brak apetytu juz od długiego czasu...mam ochote tylko na jakies kanapki z dżemem do tego mleko;) nie moge patrzeć na potrawy z piersi kurczaka;( czuje sie jakbym zjadła coś niedobrego i sie czyms przytruła...a może faktycznie tak jest? Czy to normalne w ciaży?
Aaa piersi zaczynaja boleć niemołosiernie ciagna az od pach..jak śpie bez stanika i wstaje to czuje jak działa grawitacja...
A jak Wy się czujecie? Który u Was tydzień i jakie objawy?

Poza tym udanych wizyt ! I miłego dnia!

Kochana, ja to mam taką huśtawkę. Mdli mnie ciągle, wymioty też się zdarzają. Do tego wiecznie bym spała a piersi to jakaś tragedia. Mam l4 do końca tygodnia przez te wymioty, bo w pracy to bym nie dała rady. Liczę, że po nowym roku jakoś to się uspokoi. Jutro wizyta u ginki to zobaczymy jak to będzie :)
Poza tym zachcianki rodem z filmu o ciężarnych... ogórki kiszone, czekolada, śledzie... Śleedzie!
I apetyt mam ogromny, mimo tych mdłości... Ja na mięso w ogóle nie mogę patrzeć. Nawet rosół mi się obrzydził..
Zaczęłam wczoraj 7 tydzień :O

Dziewczyny, muszę to z siebie wyrzucić. Muszę, bo się uduszę. Siedzę i się trzęsę.
Nie jestem osobą zdrową. Mam obciążenie genetyczne, choroby neurologiczne i w ogóle. Staraliśmy się z Mężem o dziecko. Gdzie nie zachodziłam, tam słyszałam, że mam się nie martwić lekami jakie biorę, bo na to przyjdzie czas, jak będę w ciąży, a że samo zajście będzie trudne - same wiecie: nie martwiłam się jakoś bardzo (tym bardziej, że neurolog zakazał odstawiania, czy zmieniania leków). Żeby było śmieszniej: żaden lekarz za bardzo nie wspierał nas w staraniach. Mam PCOS. Nie było nic poza metforminą (o którą też już zresztą burę dostałam). Ostatnio dostaliśmy skierowanie do poradni leczenia niepłodności.
Stał się cud. Zaszliśmy. 2 kreski i niedowierzanie, bo to przecież niemożliwe! Radość była w czwartek. W piątek rano zaczęłam plamić. Wylądowaliśmy na IP. Zrobili wszystkie badania (których kopii nie dostaliśmy), badania na fotelu + USG. 6t4d (dziś dziś już 7d. Czy to już 7 tydzień?), wyrecytowałam jakie mam choroby, jakie leki przyjmuję. Lekarka była nerwowa (wiem: trudny przypadek). Okazało się, że jest krwiak, który musi zejść, a do tego nie ma tego nieszczęsnego pęcherzyka żółtkowego. W poniedziałek bezwzględnie do lekarza prowadzącego.
I teraz zaczyna się najlepsze: dziś rano Mąż dzwoni do przychodni, a tam okazało się, że mają już moją kartę z piątku i rozmawiali z lekarką ze szpitala.Nic się nie zmieniło, mam nadal czekać na wizytę w styczniu. No tak, ale ja dalej plamię! No to do szpitala.
Nie wiem nic. Mam jedynie 200mg progesteronu wieczorem, magnez + kwas foliowy (mam brać większe dawki, niż te zalecane przez producenta preparatów dla ciężarnych). Wariuję, ręce mi się trzęsą, cukru nie mogę zmierzyć. Bo tak wczesnej ciąży, to nawet nie ma sensu podtrzymywać. Ok, ale niech mi powiedzą, jaki ból jest ok (rozciągająca się macica), a jaki nie - bo analizuję każdy ból. Niech powiedzą co z tym krwiakiem: czy się wchłania, czy nie i czy to on nadal plami, czy to moje koszmary się spełniają. Co z pęcherzykiem żółtkowym. Do kiedy powinien się pokazać? Bo lekarz rzucił tylko że go nie ma (i złym tonem dopowiedział, że to znaczy tylko tyle: że go nie ma. No ok. Można pomyśleć, że zwykle go nie ma, tak?). Wizyta w przychodni 9 stycznia.

Znalazłam innego lekarza, prywatnie. Ponoć drogi, ale dobry. Idziemy w środę. O ile dotrwam-y. Trzymajcie kciuki. Tak olana, jak dziś rano, to nie czułam się od wizyt w sekretariacie mojego instytutu na studiach (wtedy to"bardzo miła" pani sekretarka "zapomniała" podać mi terminu obrony pracy magisterskiej, przez co się nie obroniłam - komisja była w sali, a ja w domu 80km dalej. Jak dobrze, że promotor miał do mnie nr tel.).
Krwiaki są bardzo powszechne i niestety spędzają sen z powiek na początku ciąży. Masz duphaston? Standarowo przy plamieniach 3x1 a nie tylko wieczorem. Nie dało rady jakoś się szybciej umówić? :( Do środy dwa dni.. człowiek może wyjść z siebie. Sprawdzałaś może betę?
Ból taki ciągnący albo okresowy jest ok, jeżeli nie pojawiają się plamienia i nie jest bardzo ostry. Ale przy krwiaku krwawienia są.. więc cieżko mi cokolwiek powiedzieć. Pamiętaj, że z reguły krwiaki nie są niebezpieczne, choć nie wygląda to zbyt dobrze... zwłaszcza kiedy krwawisz na poczatku ciąży, to twoja pierwsza ciąża i jeszcze tak cię potraktowali. Nie da się znaleźc jakiegoś lekarza na dzisiaj? Może podzwoń po prywatnych i powiedz że pilna sytuacja ?
Nie wiem czy to dobrze tak czekać do środy, tym bardziej że Ci w szpitalu zamiast Cie uspokoić i powiedzieć Ci coś konkretnego.. to tak Cię zostawili samą sobie..
 
Stres działa fatalnie na ciążę. Nie możemy za bardzo płynąć w stresie, bo się wykończymy. Też należę do tych martwiących się, chociaż coraz częściej mówię sobie, że nie na wszystko mam wpływ i co ma być to będzie. Plamienia, takie delikatne, nie wyglądające na żywą krew, to często małe krwiaki, które się oczyszczają, niedobory progesteronu, takie rzeczy. Nic strasznego. Z żywą krwią to już bym do szpitala biegła galopem. Nie na wszystko mamy wpływ 😞
 
Stres działa fatalnie na ciążę. Nie możemy za bardzo płynąć w stresie, bo się wykończymy. Też należę do tych martwiących się, chociaż coraz częściej mówię sobie, że nie na wszystko mam wpływ i co ma być to będzie. Plamienia, takie delikatne, nie wyglądające na żywą krew, to często małe krwiaki, które się oczyszczają, niedobory progesteronu, takie rzeczy. Nic strasznego. Z żywą krwią to już bym do szpitala biegła galopem. Nie na wszystko mamy wpływ 😞
Ciężko się nie stresować.. za każdym razem kiedy jestem w łazience zastanawiam się czy przypadkiem nie plamię.. To jest jakaś paranoja już powoli.
Na szczęście jutro wizyta.. Ty też :D stres jest, co?
Powiedz mi jak z Twoją cerą? Bo u mnie f a t a l n i e . Nigdy nie miałam pryszczy.. a teraz to :crazy: Mój się mnie dzisiaj spytał czy mam ospę :unsure:
 
Ja też mam jutro wizytę, staram się nie myśle o tym,ale sie stresuje.Jutro sie wszystko okaże, czy serduszko jest czy nie...Dobrze ze do pracy idę i nie bede sie zamartwiać. Ja juz do Świat pracuje z jednym dniem wolnym :/ , chyba lepiej bo nie bede miec kiedy myśleć o ciąży... :D
Dla mnie zbliża sie ten czas kiedy w tamtej ciazy poroniłam miedzy 7tygodniem a 13-natym...
 
Dziewczyny jaki powinien być prawidłowy przyrost bety?.
Ja jutro wizyta i odchodzę od zmysłów...
Minimum 66% w ciągu 48h, ale czy to taka sztywna reguła, mam wątpliwości 🤔
Ciężko się nie stresować.. za każdym razem kiedy jestem w łazience zastanawiam się czy przypadkiem nie plamię.. To jest jakaś paranoja już powoli.
Na szczęście jutro wizyta.. Ty też :D stres jest, co?
Powiedz mi jak z Twoją cerą? Bo u mnie f a t a l n i e . Nigdy nie miałam pryszczy.. a teraz to :crazy: Mój się mnie dzisiaj spytał czy mam ospę :unsure:
Stres, a jakże. Staram się nie rozmyślać i nie analizować, ale wiadomo jak to wychodzi 😅
Kurde, mi się do tej pory zrobiły dwa ogromne pryszcze na twarzy, które z ogromem satysfakcji wycisnęłam 🙈 a poza tym nic, ideolo, aż dziwnie 😅 za to na ramionach i przedramionach mam atopowe zapalenie skóry, więc coś za coś.
Trzymam kciuki za jutrzejsze wizyty 💪
 
reklama
Do góry