Wyszłam od gina i wszystko ok. Ale jaki cyrk na kółkach. Leżę sobie na tym samolocie. Przede mną doktorek i mówi mi że piękny widok... potem nawijal że są ładne krocza i brzydkie i nie o tym mówi, a o tym że wargi sromowe zamknięte itd. Jakby porodu nie było
dostałam receptę na antykoncepcję i za 3 miesiące cytologia.
Fajnie. Wyrwalam się trochę w świat tą wizytą bo jakbym miała dziś siedzieć w domu to był na łeb dostała... mężu mnie zdenerwował i wypowiedział wojnę "ze jak ja chce wojny to będę mieć ". Aktualnie się do niego nie odzywam i prędzej mi język uschnie niz pierwsza się odezwę po tym jak się zachował.
Zaszłam do pepco. Kupiłam trochę drobiazgów na zimę. Pogoda u mnie też fatalna... leje, wieje... i pomyśleć że teraz jak już nie jestem w ciąży to bym tak chciała by te letnie upały wróciły...
Aaaa i jeszcze gin ocenił że jestem plodna jak nie wiem i mam uważać na plemniki