O widzę że nie tylko ja nocny Marek jestem.
Chyba się coś zaczyna.
Wczoraj z racji tego że mocno się ochlodzilo ruszyłam na mega długi szybki spacer godzinny. Myślałam że do domu nie dojde bo moje ciało odwyklo już od intensywnego ruchu.
Ale poskutkowało. Zaczęło coś tam pobolewac w dole. Jeszcze chciałam męża przyatakowac Ale uparciuch się nie dał więc go pogonilam z łóżka do drugiego pokoju
A co ! ja się muszę wygodnie wyspać a kara musi być
2 w nocy mega ból spojenia łonowego .
Przewrócenie z boku na bok prawie niemożliwe.
Wizyta w wc parcie na 2 bez efektu końcowego .
Ale..... na papierze śluz z krwią.
Uff
Wreszcie coś zaczyna się dziać .
Zaczęły się skurcze na krzyż
znowu.
Ale to nic. Najwyżej zażądam zzo.
Ale się rozpisalam Ale z emocji usnąć nie mogę.