reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniowe Mamy 2018

Poproś,żeby Ci szyjke wymasował. Chwilę bolu,ale efekt gwarantowany. Mój ginekolog w ciąży z synem zrobił to bez pytania, rano wizyta,wieczorem wody odeszly:-) siostra też miała masaż i w ciągu kilku godzin poszlo;)
Ja miałam masaż w poniedziałek, do tego kilka innych magicznych sposobów, mamy czwartek, a ja dalej w dwupaku [emoji14]
 
reklama
Nie mamy nikogo takiego. Była siostra mojego męża ale pokłócili się na śmierć i życie... :/ Starsza by się załapała na półkolonie, ale młodsza ma 3 lata, nie przejdzie :/

No 3 latka to za mała ale są kluby malucha, może coś takiego? Najlepiej by było mieć życzliwych sąsiadów albo właśnie córkę jakiś znajomych odpowiedzialna co sobie dorobić chce ehh. Skoro mama nie zmieni zdania i nie weźmie dzieci to w sumie nie macie za bardzo wyjścia tylko mąż będzie musiał wziąć wolne. Może jednak trafia się wyrozumiali klienci a ty szybciutko wrócisz do domu ze szpitala.
 
Ja miałam masaż w poniedziałek, do tego kilka innych magicznych sposobów, mamy czwartek, a ja dalej w dwupaku [emoji14]

Właśnie zaczęłam się zastanawiać co jak mija termin porodu. Czy przyjmują do szpitala u mnie czy ci, muszę się dowiedzieć. Na mnie przytulanie raczej nie działa bo bym już wielokrotnie rodziła, na schody nie mam siły już teraz no spacery ewentualnie mogę spróbować. Muszę spytać lekarza w przyszłą środę jak on to widzi jeśli nie urodzę do 14 sierpnia.
 
Nie mamy nikogo takiego. Była siostra mojego męża ale pokłócili się na śmierć i życie... :/ Starsza by się załapała na półkolonie, ale młodsza ma 3 lata, nie przejdzie :/
A skąd jesteś? Może tu na forum znajdzie się ktoś z okolicy i będzie mógł pomóc albo zna kogoś kto nawet odpłatnie zajmie się ten tydzień dziećmi...
Kurcze nie wiem co jeszcze mogę Ci doradzić...
 
Dziewczyny, z innej beczki, bo nie wiem czy to u mnie jakaś anomalia czy jak...
Pisałam Wam już że nie mam co zrobić z dziećmi na czas pobytu w szpitalu. Moj ma firmę i pewnie skończy się na tym, że jak się zacznie weźmie nagle wolne, pracownik sam nie zdoła skończyć aut klientom i będzie syf kiła i mogiła, bo wiadomo co może niezadowolony klient a tym bardziej wiecej niezadowolonych klientów...
Mój tato dzieci nie weźmie bo córka jego kobiety bierze ślub na początku sierpnia i nie da rady. Na rodzinę męża nie mamy co liczyć, są z daleka, zresztą zastanowiłabym się 5 razy czy choć na 2 godziny zostawić córy same z jego matką. No i przechodzimy do tematu mojej mamy... jutro wyjeżdża nad morze. Jak twierdzi, jedzie bo się czuje na tyle źle że nie chce być sama w domu (właśnie mi powiedziała że mdleje ostatnimi czasy ale do lekarza nie pójdzie bo jej się żyć nie chce.... ) a nad morzem przebywa jej mąż. uważa też że wcale jej się nie chce jechać ale musi żeby kłótni w związku nie było. Dzieci z sobą nie zabierze (choć jak twierdzi kocha je całym sercem) bo nikt nie chce ich zawieźć (w sensie wziąć fotelik, dzieci i bagaże do auta, mimo że miejsce jest), jej maż i jej brat a mój wujek uważają, że nie wezmą na siebie "takiej" odpowiedzialności (ja nie wiem, u nikogo znajomego nie słyszałam takich problemów). Jedyną opcją jest by oni pojechali sami pustym autem a my za nimi z dziećmi by je dowieźć i potem przywieźć do domu bo też ich nie przywiozą.... Nie wiem, to jest normalne?? pociąg naturalnie odpada bo nikt nie będzie się telepał z dwójką dzieci. Ja nie wiem jak oni to sobie wyobrażają że zostawie im dzieci na tydzien, ale oni ich do auta w razie co nie zabiorą.... Nosz K.....!!! Nie wiem, może ja mam jakieś wypaczone myslenie ale mam wrażenie że to chore. W tym wszystkim moja mama mi płacze, że ona chce mi pomóc ale nie ma jak... Jak powiem mężowi o tym ich poglądach to sie tylko zdenerwuje, a wtedy moja mama będzie jeszcze wiecej ryczeć.
Ja już nawet nie oczekuje niczyjej "pomocy", dam sobie rade sama jak najlepiej umiem. Ale na co te kwasy. Przecież to absurd byłby że czekamy sobie na poród i gdy się zaczyna lub gdy urodze, mój maż jedzie 8godzin z dziećmi by je zawieźć gdzieś a potem nie wiadomo co, bo jak coś się stanie to pewnie kłopot będzie żeby je do lekarza zawieźć.
Wasi bliscy też tacy przewrażliwieni??
Serio, przyszła do mnie mama na "kawe" powinnam się cieszyć a mi się chce płakać bo jak słyszę jej problemy i chęci do życia to normalnie rozpacz. Męzowi nie powiem bo zadzwoni do niej i ją ochrzani, że mnie dołuje a wtedy będzie jeszcze gorzej....
Sory, musiałam komuś się zwierzyć bo już nie moge normalnie :(

Nie wiem,czy Cię to pocieszy,ale nie tylko Ty masz p...ą sytuację z rodzicami. Moi są całkiem młodzi,ale zachowują się jak paralici i nie można na nich liczyć. Też rozwiedli się,jak już byłam na studiach -1 rok i też z inicjatywy mojej mamy. Już kiedyś pisałam,że mam niezbyt dobre relację z mamą-otóż moja mama ma od zawsze depresję i nerwicę odkąd pamiętam i jest mega skupiona na sobie i swoich problemach, więc jej nawet bym nie powierzyła dzieci w opiece,bo ona wciąż myśli o sobie , poza tym jest Królową , której trzeba dzieci zawieść przywieść i po nich posprzątać i być dozgonnie wdzięcznym a potem jeszcze wysłuchasz ,ile dla ciebie zrobiła. Mój tata za to bardzo spokojny człowiek, ciepły serdeczny,ale ciapa- jak dziecko powie ,że czegoś nie zje,to on nie będzie naciskał,żeby nakarmić, często zdarza mu się zdrzemnąć a dzieci w tym czasie robią co chcą. Dodatkowo ostatnio schorowany,bo ma zatorowość płucną .Finał jest taki,że my ZAWSZE ZAWSZE musimy sami sobie ze wszystkim radzić , jak chorujemy to wszyscy w domu i nawet nie ma kto zakupy zrobić. Też mamy swoje Firmy i brak pracy oznacza kłopoty z klientami,ale trochę to olewamy są rzeczy ważne i ważniejsze, teraz jestem w trakcie wypuszczania nowej kolekcji, mamy tysiące ubrań do spakownia i wysłania w cały Świat i w każdej chwili mogę zacząć rodzić,więc jak się zacznie poród po prostu powiadomimy,że będą opóżnienia i w nosie-muszą sklepy poczekać, Świat się nie zawali a rodzina najważniejsza.Na szczęście mam teściów w Szwecji, którzy są Emerytami i mimo 70 lat są bardzo pomocni, dla nich mniejszym problemem jest wsiąść w samolot i przylecieć niż moim rodzicom przejechać z jednej dzielnicy do drugiej z tym samym mieście. Teraz teściowa u nas mieszka aż do mojego rozwiązania,tak żeby P mógł być ze mną przy porodzie. Gdyby nie ona to też rodziłabym sama,ale to co rodziłabym i już :) nie przejmuj się!
 
Dziewczyny, z innej beczki, bo nie wiem czy to u mnie jakaś anomalia czy jak...
Pisałam Wam już że nie mam co zrobić z dziećmi na czas pobytu w szpitalu. Moj ma firmę i pewnie skończy się na tym, że jak się zacznie weźmie nagle wolne, pracownik sam nie zdoła skończyć aut klientom i będzie syf kiła i mogiła, bo wiadomo co może niezadowolony klient a tym bardziej wiecej niezadowolonych klientów...
Mój tato dzieci nie weźmie bo córka jego kobiety bierze ślub na początku sierpnia i nie da rady. Na rodzinę męża nie mamy co liczyć, są z daleka, zresztą zastanowiłabym się 5 razy czy choć na 2 godziny zostawić córy same z jego matką. No i przechodzimy do tematu mojej mamy... jutro wyjeżdża nad morze. Jak twierdzi, jedzie bo się czuje na tyle źle że nie chce być sama w domu (właśnie mi powiedziała że mdleje ostatnimi czasy ale do lekarza nie pójdzie bo jej się żyć nie chce.... ) a nad morzem przebywa jej mąż. uważa też że wcale jej się nie chce jechać ale musi żeby kłótni w związku nie było. Dzieci z sobą nie zabierze (choć jak twierdzi kocha je całym sercem) bo nikt nie chce ich zawieźć (w sensie wziąć fotelik, dzieci i bagaże do auta, mimo że miejsce jest), jej maż i jej brat a mój wujek uważają, że nie wezmą na siebie "takiej" odpowiedzialności (ja nie wiem, u nikogo znajomego nie słyszałam takich problemów). Jedyną opcją jest by oni pojechali sami pustym autem a my za nimi z dziećmi by je dowieźć i potem przywieźć do domu bo też ich nie przywiozą.... Nie wiem, to jest normalne?? pociąg naturalnie odpada bo nikt nie będzie się telepał z dwójką dzieci. Ja nie wiem jak oni to sobie wyobrażają że zostawie im dzieci na tydzien, ale oni ich do auta w razie co nie zabiorą.... Nosz K.....!!! Nie wiem, może ja mam jakieś wypaczone myslenie ale mam wrażenie że to chore. W tym wszystkim moja mama mi płacze, że ona chce mi pomóc ale nie ma jak... Jak powiem mężowi o tym ich poglądach to sie tylko zdenerwuje, a wtedy moja mama będzie jeszcze wiecej ryczeć.
Ja już nawet nie oczekuje niczyjej "pomocy", dam sobie rade sama jak najlepiej umiem. Ale na co te kwasy. Przecież to absurd byłby że czekamy sobie na poród i gdy się zaczyna lub gdy urodze, mój maż jedzie 8godzin z dziećmi by je zawieźć gdzieś a potem nie wiadomo co, bo jak coś się stanie to pewnie kłopot będzie żeby je do lekarza zawieźć.
Wasi bliscy też tacy przewrażliwieni??
Serio, przyszła do mnie mama na "kawe" powinnam się cieszyć a mi się chce płakać bo jak słyszę jej problemy i chęci do życia to normalnie rozpacz. Męzowi nie powiem bo zadzwoni do niej i ją ochrzani, że mnie dołuje a wtedy będzie jeszcze gorzej....
Sory, musiałam komuś się zwierzyć bo już nie moge normalnie :(

Dość dziwna sytuacja z tym autem... nie czaje do końca leków i obaw, no ale cóż...
ja bym na Twoim miejscu poszukała jakiejś niańki i już. Skoro na rodzine nie możesz liczyć to musisz poradzić sobie sama :( jeśli wśród najbliższych znajomych nie macie nikogo do pomocy to moze wśród dalszych znajomych ktos będzie? Popytaj i się nie nastawiaj złe ;) jakoś się to rozwiąże ;)
 
reklama
U mnie chyba znów brzuszek niżej.
Pierwsze dziś i drogie to oststnie co i tak już był niżej niż jeszcze wcześniej.
PicsArt_07-26-11.35.44.jpg
 

Załączniki

  • PicsArt_07-26-11.35.44.jpg
    PicsArt_07-26-11.35.44.jpg
    59,7 KB · Wyświetleń: 320
Do góry