Kasia a zawsze tak jest ? Bo jak ja leżałam na patologi to leżała dziewczyna z cukrzyca ( miała już wcześniej niepilnowana cukrzycę ) i lekarze się rzucali że nie ma u nas diabetologi bo ona tam powinna leżeć i chcieli ją do Krakowa odesłać.. podawali właśnie przykład że jak ciężarna złamie nogę to idzie na ortopedię a nie na patologie. To jeśli to problem faktycznie pleców czy neurologiczny to chyba też ortopedia albo neurologia.
Ale to pewnie zależy od szpitala i może od tego jak im się chce [emoji39][emoji39]
Trochę to głupie, takie narzekanie lekarzy. Ja będąc na okulistyce, z moim okiem, jeśli pamiętacie, miałam mierzone ciśnienie (kosmiczne jakieś wyszło) i ratownik medyczny powiedział mi, że oni nie mają nawet leków dla kobiet ciężarnych, także podejrzewam, że na innych oddziałach mogłoby być tak samo. Co z tego, że dziewczyna leżałaby na diabetologi, jak nie mieliby dla niej odpowiednich leków? Bo jednak ciężarna to trochę inaczej jest leczona, nie wszystkie leki dla niej.
Dziewczyny jak myślicie jaki rozmiar kombinezonu lub czegoś cieplejszego na okres zimowy?
Nigdy nie kupowałam ubranek z tak dużym wyprzedzeniem, dzieci tak różnie rosną, że nie ma to po prostu sensu. Możesz kupić za to jakiś ładny zimowy śpiworek do wózka, o tej porze roku często można natrafić na takie perełki, że szok. Ja tak Jasiowi kupiłam, piękny był
A twój synek jak na 4.5 kg był bardzo duży ? To w 56 nie było szans żeby się zmieścił ?
Coś czuję , że nie potrzebnie kupowałam ten rozmiar heh [emoji28]
Kuba urodził się 58cm długi, także jak, dwa tygodnie później, wychodził ze szpitala, to od razu 62, bo to co miałam mniejsze po Michale, to było z marszu za małe
Ja tylko tak napisałam jakby ktoś chciał rodzić prywatnie bo wtedy wiesz masz wszystko zapewnione ale jak dla mnie koszt z kosmosu. Ja będę rodzić w publicznym szpitalu
we Wrocku prywatny poród to koszt min. 5000zł... taką kwotę autentycznie, lepiej wydać na inne rzeczy.
Ja dziękuję Bogu że mieszkamy w swoim domu i nikt mi nie będzie usiłował swoich mądrości narzucić tak jak miałam z córką. Teraz człowiek starszy to już inne podejście i tak do pewnych rzeczy jest, asertywność większa a i przy drugim dziecku to już się wie co i jak. Takie "dobre rady" to często potrafią tylko w deprechę wpędzić jeśli nie ma się wystarczająco silnego charakteru. Ja nie powiem że moja teściowa i mama czy babcia są toksyczne ale kumulacja ich mądrości doprowadzała mnie do białej gorączki. Teraz już podziękuję. Poradzimy sobie sami ze wszystkim☺ a nawet jak coś będą gadać to ja mam to gdzieś ☺
Ło matko, jak ja się cieszę, że nikt nigdy nie wtrącał mi się do dzieci. Poza moją mamusią, ale jej dawno temu powiedziałam, że nie życzę sobie wtrącania do wychowania dzieci, szczególnie Kuby, boja nie jestem nią i inaczej wychowuję swoje dzieci. Ale to jest głębsza sprawa, bo tam jeszcze Michał po drodze występuje i to jak ona między nich wkraczała, na tyle skutecznie, że chłopaki do dzisiaj nie potrafią się dogadać, a jak konflikt jest, to wielki byk, prawie 18 lat na karku do mamusi leci na skargę, a ta nie patrząc na Kubę się drze. Teraz wyobraźcie sobie ona się cieszy, że chłopak będzie "dorosły", bo będzie miała spokój... typowe kurczę niemieckie podejście do wychowania, odbębnić do 18 i sajonara...
A Dziewczyny, które macie dzieciaki w przedszkolu, jak się dzidzia urodzi to starsze zistawiacie jaki czas w domu? Żeby zarazkow nie przynosiło i rodzeństwo poznalo? Bo mi taka jedna pani dr kazała 3 mięsiace starszego zostawić,żeby małej nie zarazić... No ale dla mnie to głupota... 2 tyg owszem,ale 3 miechy to się można od przedszkola odzwyczaic..
Bez sensu... nie mam może przedszkolaka, ale mam nastolatka, który do szkoły musi chodzić, a młodszy na dwór. Poza tym jak to tak? A wizyty u lekarza, szczepienia, spacery? Macie 3 miesiące się kisić w domu?
Dziewczyny, jaki miałam porąbany sen, to aż mi się wierzyć nie chce, że mój mózg wykreował coś takiego. Śnił mi się koniec świata, że coś tam wybuchło i wszechświat miał zostać zniszczony... Jakoś do tego nie doszło, obudziłam się, uwięziona gdzieś i bardzo chciałam uciec. W tym śnie występował mój K, w roli jakiegoś mechanicznego ustrojstwa, które chciało mnie ...zgwałcić. Z takim potężnym strachem zaczęłam uciekać, najpierw w dół, ale robiło się coraz ciemniej. To poleciałam w górę, krzycząc, że mam już dość i chcę spokój, czy coś takiego. Dotarłam na samą górę i zamieniło mnie... w pluszowego króliczka, który przedstawiał inne wszechświaty. Jak mu się w ucho dmuchnęło, to nieruchomiał, zamieniał się w zwykłą zabawkę, a gdzieś tam dalej rodziła się nowa galaktyka. Mówię wam, paranoja!