Moja mama zawsze powtarza że jak jest kłótnia to o pierdoly, bo jak ludzie mają problem prawdziwy to nawet największe ciule siadają i rozmawiają by co rozwiązać...
Mój to samo... wymiotowal krwią już to na gastroskopie umawialam to niby przeszło. A jak chwyciło znów włącznie z krwistymi dwojkami to się przejął i do lekarza. Dostał leków za 400zl i nastraszyla go że istnieje duże prawdopodobienstwo nowotworu. Już nawet testament pisał
okazało się że stan zapalny żołądka tylko. Ale mój jest taki że do lekarza nie pójdzie chyba że już umiera, a
U mnie najstarsza to anioł. Zawsze była spokojna. Dziś w ogóle jest dzielna, troskliwą, odpowiedzialna. Nie żebym miała zamiar próbować ale chyba jakbym wyjechała na 3 dni to pięknie by się młodsza zajęła
młoda zaś to szogun po ojcu. Jak się uprze to nie ma bata by zmieniła zdanie. Ma ksywkę "potworciu"
ale dziennie dostaje od niej ze 200 buziaków. Jest mega przytulasna i calusna. Ciekawe jaki będzie Leon
ale ja zawsze mówię że Bozia daje nam takie dzieci z jakimi możemy sobie poradzić
ale legendy dobre u was, zwłaszcza że pewnie z nikad się nie wzięły :