Wiesz, matka od razu rozpoznaje swoje dziecko. Pamiętam jak Jasia urodziłam, dostałam go zaraz na pierś, potem leżałam z nim chwilkę na porodówce, a później przewieźli nas na poporodową salę. Ja poszłam spać, a dziecko na badania i takie tam. Po kilku godzinach, jak już wstałam, zrobiłam si, wzięłam prysznic, położna zabrała mnie po dziecko. Ha! Jak zadawała mi to pytanie, czy chcę zobaczyć dziecko, to jej odpowiedziałam: "nie dziękuję", bo usłyszałam, czy chcę coś jeszcze. Konsternacja u nas obu i miny bezcenne
Ale jak tylko weszłam na sale z dzidziami, to od razu wiedziałam, które moje