E
Ewka34
Gość
Ja chyba tez bym brala pomoc od rodziny ,a meza bym wspierala, bo w sumie musicie patrzec tez na przyszlosc,swoja i dzieci.. a z czasem ogarnie stanowisko i bedzie mial czas dla was to tylko kwestia czasu..Dziewczyny...A mi się normalnie wszystko komplikuje...pisałam,że z mężem się nie dogaduje. Ostatnio miesiąc nie gadaliśmy bo m.in. nie mógł odmówić delegacji i zostawił żonę w ciąży zagrożonej z trzylatkiem...ok...może przegielam. Teraz dowiaduje się,że mój mąż ma szansę objąć stanowisko kierownika dużego działu...mimo,że stażem krótko pracuje,nie ma doświadczenia menadzerskiego i jest młody w ogole-27 lat. Jestem z niego dumna,ale wiąże się to z tym, że po porodzie nie weźmie żadnego wolnego, o musi sie wdrożyć do konca lipca, że ze wszystkim będę sama. Mało tego, będzie pewnie ciągle w delegacji. A pieniędzy zapewne z tego nie będzie jakiś wielkich... może i powinnam się cieszyć,ale jak usłyszałam,że co zrobi jak będę musiała mieć cesarke i będę się źle czuła po niej...A on mi odpowiada,że nie mogę się zamykać na pomoc rodziny, bo wtedy przyjedzie jego matka albo moja siostra(bo jest nauczycielką jak ja i ma wakacje). A mnie szlag trafia,bo rodzi się jego drugie dziecko, ostatnie planowane bynajmniej ze mną....i nie może kuzwa spędzić tego czasu z nami...wiem,że okazja objęcia takiego stanowiska, tak szybko, zdobycia doświadczenia,nie zdarza się za czesto...Ale przeraża mnie to;(;( wszystko w jednym czasie...tyle zmian... przepraszam, musiałam się wygadać...