Wyobraźcie sobie że mam jakieś apogeum. Dzień w dzień gotuję, kupiłam dziś pizze na obiad tylko zupełnie wyjątkowo i ją spaliłam prawie. Dzieciom nie dam. Jedzą plince z cukrem
aż strach pomyśleć co mnie dziś jeszcze spotka
już mi ciut nerw przeszedł, ale tylko trochę.
A co do tego upadku w styczniu to było ostro. Szłam do sypialni w nowy rok dokładnie i nie doszłam... w efekcie, łamiąc sobie zęby przegryzlam sobie na wylot twarz pod ustami. Nie chciało się goic, zapisali mi zastrzyki w domu ale żadna pielęgniarka nie chciała się podjąć by je podać ciężarnej.koniec końców trafiłam na oddział ba laryngologie na tydzień by antybiotyki dozylnie dostawać. Lekarka rodzinna mnie nastraszyla że mi dziura w twarzy zostanie... A mój jak ze mną jeździł po tych lekarzach to ich równo opierdal bo tu takie leki niby bezpieczne, tam mi ich dac nie chcieli bo w ciąży nie wolno , w domu dzieci... eh mówię wam :/