U nas było podobnie, tylko my święta spędzaliśmy osobno, bo mój nie dostał urlopu, a ja już wcześniej planowałam, ze pojadę do Polski i nie był to dla nas żaden problem, gdyby nie to ze podejrzewałam ze jestem w ciazy. Ale do rzeczy
po przyjedzie do PL pierwsze co to wybrałam się do labolatorium zrobic test, wyszło ze hcg rośnie (bo zwykle testy nie pokazywały jednoznacznego wyniku), nikomu nie powiedziałam, Tylko mojemu
a w domu nikt się nie skapnal, mimo ze zawsze jak byłam to w zasadzie mnie nie było, a wtedy praktycznie ciagle spałam
Jeszcze moja siostra chciała mi zrobic niespodziankę i zabrac mnie do parku trampolin. Nic mi nie powiedziała gdzie jedziemy, a jak ja zobaczyłam o co jej chodziło to miałam łzy w oczach i powiedziałam, ze nie mogę tam pójść. Jej było przykro mi tez, ale jak już się dowiedziała co było przyczyna to się mega cieszyła
oni poszli skakać, a ja poszłam do galerii w tym czasie i kupiłam takie malutkie skarpetki, od razu dałam je pieknie opakować. I tak czekały pod choinka na wigilie. Każdy był ciekawy co tam jest, bo to był jedyny prezent pod choinka. Reszta pojawiła się dopiero w wigilie. I jak przyszło do otwierania prezentów to ten czekał do konca, powiedziałam ze to prezent ode mnie dla całej mojej rodzinki. Moja najmłodsza siostra to odpakowała i wszyscy w szoku co to ma być hehe i wtedy mama wydukała czy jestem w ciazy, powiedziałam ze najprawdopodobniej tak, ale wizytę u lekarza miałam dopiero na 28.12. Mimo wszystko stwierdziłam, ze wigilia to najlepszy moment na przekazanie takiej nowiny. Moja rodzinka bardzo się cieszy, tylko na początku byli troszkę w szoku
mój tez kupił takie bocki skarbonki jedna różowa, druga niebieska i dorzucił rodzicom do prezentów. Tez szczęśliwi