doriq
Fanka BB :)
Jak wezmę 4 przed to 4 mam później krócej. Mogę brać sobie wolne w pracy jak się źle czuję oczywiście czy poprostu potrzebuję wolne. Szefowa nigdy nie robi problemu. I tak uważam ze nie jest źle. Tu niektóre kobiety albo nie mają wogole wolnego jak urodzą, albo miesiąc tylko. Moja firma płaci 100% za trzy miesiące. I to dlatego, że szefowa jest samotną matką i wiele w życiu przeszła.
Pani sprzątająca rzeczywiście ułatwia życie. Miałam bardzo duże opory, ale zadowolona jestem. Przychodzi zanim wyjdę do pracy, tak około 7:30. Pytałam się jej czy nie za wcześnie (jej szefowa mi taką godzinę zaproponowała), bo może pasuje jej później. Ludzie mają przecież dzieci. Ale ona lubi zacząć rano, tak mi sama powiedziała. Wychodzę. Wracam i zazwyczaj już jej nie ma. Ale zato jaki błysk (przynajmniej w jeden dzień [emoji23])
Cesarka planowana. Nie może być inaczej. Moja ciąża jest prowadzona przez specjalistę. Poprzednia również cesarka. Wiedziałam od niej od początku. Praktycznie od zrobienia testu ciążowego [emoji23] pewne aspekty mojego zdrowia nie pozwalają na poród naturalny. Za pierwszym razem kiedy zaszłam w ciążę myślałam, że się test zepsuł i jak przyszłam na wizytę, mój lekarz ogólny przefaxował całe moje dokumenty do ginekologa czytali chyba ponad godzinę. Miałam tak małe szanse na zajście w ciążę, że lekarze się dziwili. Teraz, za drugim razem (po 6 latach) szef całego skrzydła położniczego/ginekologicznego prowadzi moją ciążę. Dodatkowo mała ma arytmię. Był problem z małą ilością wód płodowych. Przez pewniej czas chodziłam codziennie do ginekologa. Od początku ciąży mam wizyty cotygodniowe. Teraz troszkę się uspokoiło i chodzę co drugi dzień [emoji43] ale praca, synek w szkole, lekarz. Weź to wszystko ogarnij. A... zapomniałam jeszcze o specjaliście. Chodzę do niego co dwa tygodnie ze względu na arytmię u małej.
No właśnie już myślałam, że coś się zmieniło w USA, a to tylko wspaniała szefowa.
U nas 4-6 tyg trzeba obowiązkowo przed rozwiązaniem wykorzystać.
Ja jestem na własnej działalności, więc generalnie biorę wolne kiedy chce. Ze względu na brak ubezpieczenia jak nie pracuje to nie zarabiam. Tylko dzięki wspaniałomyślności rządu holenderskiego dostanę macierzyński, który wynosi gdzieś 1/7 moich zarobków, ale nie wyobrażam sobie zostawić maleństwa opiekunce i iść do pracy.
Mamy teraz dużo wydatków, bo budujemy dom, a chcemy jak najwięcej sami zapłacić, żeby mieć jak najmniejszy kredyt, więc chcąc nie chcąc pracować muszę. Fakt, pracuje 4 dni w tygodniu, ale jestem zabiegowcem, więc jakby nie patrzeć, praca fizyczna, a z dużym brzuchem to jest naprawdę ciężko.
Kurcze, podziwiam Cię. Nie wiem czy zdecydowałabym się na dziecko mając świadomość, że czeka mnie cesarka, panicznie się boję, że może nie być SN.
A panią sprzątającą zostaw sobie na stałe[emoji12]