Jestem wielka, nadrobiłam Was
Tak ogólnie odniosę się na poruszanych dzisiaj tematów.
Kredyty na miejsce do mieszkania - dla mnie nie ma w tym nic dziwnego i obracam się wśród takich ludzi, że nie znam nikogo kto mógłby sobie pozwolić na kupno mieszkania czy domu za gotówkę. My mamy kredyt na mieszkanie 30 lat - no co zrobić. Inaczej placilibysmy większą kwotę komuś do kieszeni wynajmując od niego mieszkanie. Bez sensu. My się zebraliśmy jeszcze przed zmianami w kredytach, kiedy jeszcze nie trzeba było mieć wpłaty własnej. Teraz byśmy po prostu nie dali rady, bo nie mamy takich oszczędności. Mieszkanie może nie maleńkie, ale też nie za duże - 54m. Ale musi wystarczyć na trójkę dzieci i nas. A może kiedyś będziemy bogaci, to domek z ogródkiem będzie
Dziewczyny, powiedzcie mi dlaczego robicie test papa, skoro po usg prenatalne wszystko jest ok? Bo modne? Bo koleżanki robią? Czy chcecie się za sporą kasę upewnić podwójnie, że dziecko zdrowe? Dla mnie to bez sensu...
Pierwszy dzień w domu z dzieckiem - ja czułam wielka ulgę, że w końcu w spokoju w domu, a nie w tym zamieszaniu i hałasie szpitalnym. W końcu mogłam się zająć dzieckiem jak chciałam, nikt mi na ręce nie patrzył i nie kazał trzymać dziecka w beciku. W końcu i ja i ono mogliśmy odpocząć. Owszem, życie się zmienia diametralnie z takim maluchem. Ale ja jestem przerażona jak czytam, że "teraz to uwiązana w domu", "zero życia" itp. Jejku, toż to nie obóz koncentracyjny za karę! To początek nowego życia 
. owszem, przychodzą później ciężkie chwile, ale te Maleństwa maja tez tatusiów!! i oni również są zobligowani do opieki nad nimi. A nam się należy chwilka na odsapnięcie.
Ja mam usg genetyczne dokładnie w 13+6
. Może uda się już wtedy ustalić płeć
. To by było tak na pocieszenie, że Wy już wszystkie dawno będziecie po, a ja tak późno.
edda, my lecimy podobnie, jeden dzień różnicy między nami. to pewnie i koło mojego terminu (20.02.) masz swój termin usg genetycznego?
Ja po dzisiejszej wizycie u giną na NFZ upewniłam się, że czas skończyć przygodę z NFZ w ciąży. Dokończę to co zaczęłam, bo na wyniki badań trochę poczekam, i sajonara. nie mam ani czasu ani nerwów na takie zabawy. Dzisiaj przesiedzialam w poradni 3 godziny z dzieckiem, a to i tak tylko tyle dlatego, że się położne zlitowały w końcu i kawały wejść przed czterema czekającymi przede mną paniami. Jeszcze poltoragodziny bym tam kwitła. A dziecko głodne, śpiące i znudzone. Usnęło mi w momencie jak do gabinetu w końcu weszłam. Dwie rzeczy wyprowadziła mnie z równowagi dzisiaj. Raz - ze lekarz mi powiedział, że on nie daje nigdy skierowań na tsh (bo wydawało mi się, że dostałam, a w wynikach tego badania nie było) - no to świetnie by moją ciążę prowadził, kiedy mam niedoczynność tarczycy, a on tego nie wykrywa. To ciekawe ile takich dziewczyn ma.... A dwa, że położna udzieliła mi nieaktualny informacji, a ja w domu spędziłam godzinę na telefonie dzwoniąc w różne miejsca i robiąc z siebie idiotkę. Mam dość. Jakoś dam radę bez łaski NFZ, poodbieram tylko wyniki i w lutym zjawię się na ostatniej wizycie w tej poradni.
A jutro idę prywatnie na obciążenie glukozą, HIV, HCV i tsh. i dostałam juz skierowanie do poradni diabetologicznej, bo na czczo ciut za wysoki cukier wyszedł. To też ciekawe, bo sprawdzam glukometrem w domu na czczo i po posiłkach i jeszcze norm nie przekroczyłam ani razu...