ojej jak dobrze, widzę że trafiłam na swoich. Jeny dziewczyny jak ja cierpię z tego powodu. Zawsze myślałam, że to ze mną coś jest nie tak. Jakaś porypana jestem. Nigdy mnie dzieci nie kręciły z niewielkimi wyjątkami. No odganiać nie odganiam ale sama też nie lazę i nie robię tego co inni. Tak na 5 min było ok a później tylko irytacja. To, że matką będę wiedziałam choć raczej nie z ogromnej potrzeby a dlatego, że chyba taka kolej rzeczy. Ale jakbym nie była to też by tragedii nie było. Świadomie spłodziliśmy naszego Wiktorka i szczerze wam powiem dla mnie szok. Ciągle czuję, że nie mam tego instynktu, że ciągle się go uczę. Ale jak z małym były problemy to się gdzieś ta iskierka żarzyła i to mnie pociesza. Mój Ł. mi strasznie pomaga. Jak on mi opowiada o tym naszym maluszku, jak się na niego cieszy. Szuka ciągle w moich oczach tego błysku. Oswaja mnie z myślą co będzie jak będzie ktoś 3 w naszym wspaniałym małżeństwie. Uczy mnie, że nie stracę nic z miłości którą ma do mnie. Uczy mnie jak się w tym wspólnie odnaleźć. Mam w nim ogromne wsparcie. Chyba jakbym miała innego męża to bym sobie zszyła krocze i nie wydała na świat dziecka.... bo sama nie podołałabym. Nie z moją psychą.
SAAGA- słonko Ty zawsze mi odpiszesz- ogromna buziunia dla ciebie.
SAAGA- słonko Ty zawsze mi odpiszesz- ogromna buziunia dla ciebie.