reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2012

Karolina tu mnie masz, faktycznie kaszka w złym miejscu, bo nie schowałam rano i była na blacie, a spryciula sobie krzesło przynosi i wszystko sięga, myślę, czy kupić zatrzask na lodówkę, bo czasami sobie weźmie coś i nie zamknie, ale z drugiej strony ja mam tak małą przestrzeń, że zaraz widzę, że otwarte, więc bezsensu, a mi pasuje, że sama sobie czasem coś weźmie, wczoraj z kiełbasą ganiała :-p ale porządny kawał zjadła i nawet dała spróbować :-)

ja dużo rzeczy odpuszczam, nie mam na błysk mieszkania, ale wysypiam się do 8, wieczorem z mężem sobie serialik obejrzymy, poprzytulamy się, porozmawiamy o pracy, muzyce, na weekend planujemy wspólne wielkie sprzątanie, bo będzie szybciej i potem będziemy mieć więcej czasu dla siebie ;-)

Dzag mi się zmieniło życie o 180st. przy drugim dziecku i jestem wdzięczna za tę zmianę, bo w życiu nie podejrzewałam, że mogę mieć tyle, nie mamy może bogactwa i prawdopodobnie nigdy nie będziemy go mieć, ale mamy śliczne, zdrowe dwie baby, bez Niny dalej bym była przemęczoną korpomaszyną :sorry2:
 
reklama
Dzag, nie ma co panikowac, dwojka to jednak swietna sprawa, zwlaszcza w takim odstepie jak my mamy, ulozylo sie nam super. narzekam bo ponarzekac trzeba, nie zawsze jest kolorowo, czasami wysiadam, ale jednak to sa moje dzieci, kocham je ponad wszystko i chocby nie wiem jak mnie dobijaly momentami, chocbym nie miala sil juz to i tak sa najwazniejsze i nie poddam sie. ale brakuje mi tego czasu dla siebie mimo wszystko, jestem kobieta i juz czasami mam dosyc bycia w domu, w dresach, zwiazanych wlosach i lekkim makijazu "domowym". mam ochote gdzies wyjsc, oderwac sie na chwile,no ale niestety w polsce nie jestem. gdybym mieszkala w polsce to pewnie bym nie narzekala na nic, bo jednak tam jest latwiej bo w kolo jest pelno bliskich osob, kuzynki z dziecmi, przyjaciolki. nawet jak przychodzi weekend mialabym z kim wyjsc chociaz na chwile, nawet w ciagu dnia z kolezanka na spacer z dziecmi, na kawe itd, jakos ten czas inaczej mi lecial w polsce jak urodzilam Filipa. no,ale sa inne priorytety w zyciu i jestem tutaj gdzie jestem, juz sie pogodzilam z tym, ze jednak jestem troche samotna z dziecmi i, ze one sa tak naprawde jedynym towarzystwem z ktorym tak czesto przebywam. ale nie ukrywam, lubie to, wrecz uwielbiam, czuje sie spelniona przy nich i jednak bym nie zamienila tego na nic, ale bywa ciezko niestety. i tak jak pisze irisson, tez czesto zwyczajnie odpuszczam ogarnianie mieszkania, jedyne na czym sie skupiam to obiad i reszte mam w nosie, mieszkamy sami, goscie zawsze sie zapowiadaja wiec dla samej siebie i dla M nie ma sensu ogarniac jak nie mam na to sily czy zwyczajnie czasu, ochoty. teraz musze bo akurat w niedziele tesciowa przylatuje wiec wypada posprzatac porzadnie jednak... ;)
 
irisson, ja wyrodna matka jestem, zawsze każę starszakowi po sobie posprzątać, pomijam fakt że potem muszę jeszcze poprawić ale się chłopak wdraża.

dzag, zawsze uważałam że 3 lata to najgorsza różnica wieku, dla samych dzieci, bo dla rodziców taka dosyć wygodna. Jak mają mieć wspólny pokój lepiej mniejsza różnica ale ciężej na początku, w szczególności jak dwoje dzieci na pieluchach. Jak większa różnica to łatwiej ogarnąć ale wskazane byłoby mieć docelowo dwa pokoje dla każdego z osobna.

U nas niestety inaczej nie dało rady, mamy dwa pokoje i jeden śpi w jednym, drugi w drugim a my z mężem dogorywamy w kuchni na twardych taboretach. O żadnym oglądaniu tv, jak u irisson nie ma nawet mowy, bo tv w pokoju:) W tygodniu śpimy też oddzielnie, każde u "swojego" dziecka. Zdarza się że nie mam czasu umyć włosów jak Olga, albo posprzatać, albo nie zdążę zrobić obiadu i świat się nie wali. Zresztą pojęcie porządku musiałam przedefiniować jak leżałam w ciąży.
Wiem że ani się obejrzę a chłopaki bedą się bić i skarżyć na siebie "mamo, bo on mi ..." a ja będę tęsknić do takich "problemów organizacyjnych" jakie mam teraz, ale jak piszą dziewczyny cieszę się że mam swoich dwóch kochanych wymarzonych zdrowych synusiów, a bycie matką 24h/d to moja kariera na teraz, tak sama wybrałam i nie żałuję.

I jeszcze dzag, w okresie niemowlęcym każde moje dziecko z osobna też jest/było bezproblemowe, dopiero teraz w konfrontacji z młodszym bratem ze starszaka taka złośliwość wyłazi... chyba ma to po matce chrzestnej:confused:
Mam pecha, bo obaj mają tę samą...

Dobrej nocki!
 
hej dziewczyny, macie rację, przesadzam. nic się strasznego nie dzieje. moje dzieci są dość grzeczne, to nie ich wina że np. śpią 20 minut czy płaczą, nie wina Natalii że się nudzi przez cały dzień i jest taka żywa... to ja mam problem ze sobą, najgorzej jest jak staram się coś zrobić a mi nie wychodzi, wtedy się załamuję...
co do perfekcyjności to u mnie raczej nic nie jest perfekcyjnie... po wczoraj mam w paru miejscach niezły bałaganik i muszę to dziś posprzątać, mam nadzieję że mi się uda. co do ćwiczeń to bardzo bym chciała, może spróbuję przy Natalii, może jakoś się uda? łatwiej będzie wyłapać moment gdzie tylko Hania śpi niż taki gdzie obie będą spały (wczoraj nie było ani chwili gdy obie razem spały, chciałam ćwiczyć jak śpi Natalia bo kiedyś jak próbowałam przy niej ćwiczyć to mi to skutecznie uniemożliwiała, wczoraj uniemożliwiła mi Hania). teraz w sumie bym mogła wziąć się za coś ale może rzeczywiście tak jak Ewa pisze lepiej nie na czczo bo nie czuję żadnej energii. zaraz idę coś zjeść zdrowego. no i hania jednak by mi nie dała.
wczoraj strasznie do tego wszystkiego podłamał mnie fakt który sobie uświadomiłam, że M już 3 tygodnie dorabia, pracuje całymi dniami, jeszcze nie skończył a będzie z tego ledwo 1000zł z hakiem... (ehh już się Hani znudziło w kojcu. po 10 min. ryczy... teraz leżaczek)
...no i M męczy się, ciężko pracuje, ja tu siedzę sama bez żadnej pomocy a g... z tego jest :( pisałam Wam kiedyś że jego brat ma firmę - pompy ciepła - i chce żeby M przeszedł do niego, wtedy nie będzie go w domu od rana do około 18 codziennie, czasem może się trafić wyjazd na kilka dni, a czasem może się zdarzyć mały postój (choć to chyba mało prawdopodobne bo mają mnóstwo zleceń). myślę że to jest szansa na jakieś większe zmiany, bo ileż można zarabiać 2000zł pracując w fabryce? zawsze to lepiej niż łapać fuchy po znajomych i robić za bezcen tak jak teraz i denerwować się co dalej. ja rozglądam się za pracą na popołudnia ale na razie nic nie znalazłam, nikt nie chce farmaceuty, raczej wszyscy kombinują jak obciąć koszty aa nie szukają kogoś nowego no ale może się w końcu trafi... tylko wtedy znów M nie mógłby iść do brata, tylko zostać w swojej fabryce od 6 do 14 i potem wracać do domu a ja do pracy, o ile znalazłabym coś na popołudnia. od września mam nadzieję na żłobek dla obu dziewczynek, u nas jest jeden państwowy, zapisy w kwietniu, decyzje w czerwcu. mam nadzieję że zdarzy się cud i się załapią, kosztowałoby to wtedy niecałe 600zł za obie, byłoby super... i wtedy poszłabym sobie do pracy o ile jakąś znajdę. no nie wiem sama jak to wszystko rozwiązać, zobaczymy, mam nadzieję że się ułoży.

no i wiosna, wiosna... teraz na pewno będzie lepiej... ostatnio nie wychodzę bo zimno, wieje, błoto wszędzie a Hania jeszcze kaszle, przedwczoraj szłam do banku sama z dwójką dzieci, Hania w chuście a Natalia w wózku, wspinałam się pod górę i byłam cała spocona, poślizgnęłam się na piachu na chodniku i mało gleby z tym wszystkim nie zaliczyłam, w banku gorąco, dzieci ubrane, nie mówiąc o ich zachowaniu tam i o tym jak się na mnie ludzie patrzyli jak Natalia goniła i rozwalała ulotki a Hania płakała i ja z nią na rękach latałam między ludźmi po tym banku, no masakra, ci za okienkami to mnie mało wzrokiem nie zabili, nikt mnie nie puścił w kolejce, coś okropnego. i tak ciągle spada na mnie jakiś problem, siedzę w tym domu i się zamartwiam, nerwy mi puszczają. wczoraj Hania zasnęła o 22! jak M przyszedł o 21 to ja siedziałam w bałaganie z Hanią na kolanach i Natalią skaczącą po kanapie, obraz nędzy i rozpaczy. no i taki dół ogólnie.
codziennie postanawiam sobie że dziś będzie lepiej, że nie będę się denerwować, że zrobię tylko to co trzeba i nie będę się przejmować (gorzej jak nie robię nawet tego co trzeba)... mam nadzieję że w końcu jakoś zacznę sobie z tym radzić, no i z sobą samą...

za oknem piękne słońce!!! był przymrozek, jak wstawałam o 6.30 to -3 ale zaraz pewnie będzie ciepło, wyjdę dziś na spacer, najwyżej się trochę wybłocimy i naniesiemy tonę piasku ale co tam

Natalia wstała, oczywiście z płaczem, Hania już cała obklejona chrupkami kukurydzianymi, muszę spadać. miłego dnia!
ponad pół godziny pisałam tego posta, masakra

muszę się nauczyć wiązać Hanie na plecach... wtedy może coś zrobię normalnie. teraz nie mam jak zrobić śniadania bo na kolanach ją mam. odłożę to ryczy...

no i proszę, pierwsze stresy dziś zaliczone, w czasie jak robiłam Natalii kanapkę, czyli przez 3 minuty, Hania tak się darła że jest cała czerwona, oczy zapuchnięte i kaszle bo tak zdarła gardło, cała koszulka mokra od łez, teraz siedzę z nią dając Natalii kawałki kanapki, Natalia ciągle wstaje w krzesełku już nie mówiąc o scenie którą zrobiła jak ją chciałam do krzesełka wsadzić. co się z tą Hanią dzieje? nic tylko siedzieć przy niej bez przerwy, każde oddalenie się na metr od niej to od razu jest ryk i to taki jakby ją ze skóry obdzierali :( a to dopiero początek dnia :( po raz trzeci gotuję wodę Natalii na inkę a moje śniadanie jeszcze nie istnieje :(
 
Ostatnia edycja:
dzag, oj nie Łazienki, Wilanów nie robią na mnie żadnego wrażenia, tyle ludzi, wszytko wypieszczone, "ą, ę" i te zasady! W kazdym kraju, pod Luwrem można siąść na trawniku, a tutaj nic. My mieszkamy przy wałach rudawy, jeździmy do Lasu Zabierzowskiego który mamy 10 min samochodem, z Diskiem 3 razy w tyg do Dolinek Jury Krakowsko - Częstochowskiej. My kochamy las, żadnej asfaltowej ścieżki, a u na w Lesie na Pasterniku spotykamy regularnie wiewiórki ale srany, bażanty, lisy.

A z tego wszystkiego zapomniałam o badaniach jutro mam endo, na szczęście przypominałam sobie o 6 i pojechałam je zrobić. Ula coś jeszcze kaszlała, nie wie czy z nią wyjść? teściowa mówi, że można.
A ja umieram, kaszlę na całego, katar, ból głowy, tak to ja się nigdy nie wykuruje:no:
 
Asia zależy jaka pogoda, jak taka przejściowa, że mokro, ale niby ciepło, to ja bym sobie darowała, bo to najgorsza ;-)

mAtma no Laura dobrze wie, że jak chce inne zabawki, to trzeba poprzednie posprzątać, czasem jej wyjdzie sprzątanie, czasem oleje temat, po sobie nie umie jeszcze, ale wie, że trzeba, powoli ją wdrożę, jeszcze za małą jest na pełną samoobsługę, ale tyłek sobie wytrze, więc super :tak:


Nina z tatą na szczepieniu, Laura u babci, a ja szybko ogarniam z kawką ;-) ciągle pobolewa mnie dziura, niby nie jakoś mocno, ale wkurzające uczucie :dry:
 
uff Hania śpi. natalia męczy tą kanapkę, oczywiście muszę ją karmić i poić. chyba nie lubi ogórka, już pół godziny je, każdy kawąłek mieli kilka minut

a Natalia taka mała a już mi czasem pomaga :) a mianowicie w robieniu prania - ja jej podaję ubranka a ona wkłada do pralki, albo ja wieszam a ona chodzi z wiaderkiem, nakłada z pralki pranie do niego i mi przynosi, mam też taką małą suszarkę wieszaną na grzejnik to jej wieszam i podaję np. śliniaki, ona je strzepuje i wiesza. no i jej pasja to wycieranie, jak uda jej się zdobyć mokrą chusteczkę to chodzi i przeciera kanapę, telewizor, półki
 
asia zapraszam na Kępę Potocką albo do Parku Skaryszewskiego, tam można wszystko, szczególnie na trawie ;)

czy Wasze dzieci też mają w poważaniu maty i puzzle i wolą się ślizgać po twardej podłodze? ja to chciałam cały parkiet wyłożyć czymś miękkim, ale chyba dam sobie spokój. nie ma jak dech potłuc łapką a na koniec obślinić i ucałować...
a z matą obecnie jeździ wszędzie, wyturlała się na gołą podłogę i podsuwa ją sobie rączką jak jej pasuje. no aparatka!
i jeszcze cały harmonogram dnia diabli wzięli. u Was też się tak zmienia? drzemka poranna jest o 8.30 albo 11.00 i trwa pół godziny albo trzy... nie nadążysz!
 
Cześć kochane :),

Manita ucina sobie poranną drzemkę, więc nadrabiam "internet";-)

Olga masz gorszy czas, to się zdarza niestety...Ale tak po przeczytaniu kilku Twoich postów dochodzę do wniosku, że zwyczajnie zamiast różowych, czy bezbarwnych szkieł spoglądasz na świat wokół siebie przez te najciemniejsze. Ja wiem, że jest ciężko, podobnie jak dzag z jeżącym się włosem na ciele myślę, jak to będzie z dwójką, albo z trójką:szok: Ale...Wszystko w dużej mierze zależy od nastawienia. Trzeba szukać pozytywów i tych blasków, nie cieni. Masz dwie cudne dziewczyny, zdrowe, żywiołowe, macie gdzie mieszkać, sami, bez teściów na karku, macie psiaki obłędne, kasy trochę brak, ale to tymczasowe w dużej mierze, przecież w końcu znajdziesz robotę. Dobrze jest tak na to patrzeć, jako na gorszy okres, który minie, a potem będzie już tylko łatwiej. Ostatecznie nie trzeba zachwycać się każdym nowym dniem, wystarczy zagryźć zęby i założyć sobie, że trzeba jakoś przetrwać i nie zwariować. Inna rzecz, że ja jestem za pozytywnym nakręceniem.
Jak sobie myślę ile szczęścia mnie spotkało, że ciążę przeszłam gładko, że urodziłam zdrową córcię, że teraz się zdrowo chowa, to mi wszystkie doły mijają, bo zwyczajnie mi głupio się robi, że mam czelność narzekać...To, że chodzę z brudną głową w wolny dzień, nie gotuję obiadów, na szafkach kiełkuje kurz, a Mania marudzi to żadne problemy...

dzag Powsin jest cudny, uwielbiam:-D! W Łazienkach się wychowałam, więc mam ogromny sentyment i...asia są takie miejsca w łazienkach, że żadne "ą,ę" w grę nie wchodzi, trzeba tylko wiedzieć którą ścieżką podążyć;-) No i Skaryszak, weronkazz, zgadzam się, że to jedno z najfajniejszych, ciepłych miejsc w tym naszym dość "chłodnym" mieście;-)

Irisson super, że macie już komplet szczepień, spokój na czas jakiś. Dla mnie to każdorazowo stres straszny był:tak:

Miałam coś jeszcze komuś odpisać, ale mi poumykało, wyszłam z wprawy:rofl2:

Buziaki :**
 
reklama
weronkazz chyba wszystkie dzieci mają w poważaniu cały ten majdan zakupiony przez rodziców. Ja od zawsze powtarzam, że sklepy z zabawkami nie są dla dzieci ;-) dopiero 5-6 latek potrzebuje tam wejść.
Ruda ma leżenie gdziekolwiek w doopie tylko siedzenie u mamy na kolankach ją interesuje.:baffled:

Ja dziś bojkotuję pracę :)) właśnie wróciłam ze spotkania. Kolejne zlecenie wpadło a ja sobie robie dzień dla domu i bb. U nas wiosna pełną parą. Ciepło i świeci słońce. Rano już nie ubrałam Olisku kombinezonu i dobrze zrobiłam. Żegnajcie czapki, szaliki tralalalala tak jest bosko.
Mam taki jeden śliczny bawełniany kombinezon na wiosnę ale nie wiem czy go prać już mam dość tego motania. Kurtkę ubiorę na kolanie w przedpokoju i wioooooo na spacerek.
 
Ostatnia edycja:
Do góry