Olga u Hani to pewnie jakiś skok, albo inny nienazwany ciężki czas. Tymek miał przez ostatnie dni tak samo, nie można go było zostawić samego na 1 minutę, bo jak tylko znikałam mu z oczu to był ryk, krzyk i piski. Wczoraj i dzisiaj już nieco lepiej, ale tylko odrobinkę. Muszę się nieźle nakombinować żeby coś w domu zrobić. No i tak jak Ola karoliny leżenie gdziekolwiek mu nie odpowiada. Najlepiej na siedząco, na rękach albo stawanie na nogach. I koniecznie muszę przy nim być. Już zaczęłam się zastanawiać czy ja coś zrobiłam źle i czy go czasem nie rozpieściłam, ale próbuję sobie tłumaczyć, że po prostu tak teraz ma, że potrzebuje mojej bliskości i że przecież wiecznie tak nie będzie. Mam nadzieję że niedługo mu przejdzie. Hani na pewno też to minie. Musimy to przetrwać. Dobrze dziewczyny piszą że czasem trzeba wyluzować, odpuścić, rzucić to wszystko i zrobić coś dla siebie. Ja np. czasem wieczorem zamiast posprzątać po całym dniu, coś ogarnąć, poprasować to kładę się spać przed 22 jak jestem tak zmęczona że nie daję rady. Potem wstaję następnego dnia i próbuję to wszystko ogarnąć z marudzącym Tymkiem, albo kiedy on śpi. Wiem że Tobie jest trudniej, bo masz dwójkę dzieci i ja też się trochę boję tego jak to będzie kiedyś z dwójką. Ale głowa do góry, ten ciężki czas nie może trwać wiecznie, niedługo będzie lepiej.
Oho no to zdążyłam wstawić Tymkowi obiadek, zrobić kawę i przeczytać jeden wątek i chyba koniec drzemki.
Olga trzymam mocno kciuki żeby się udało!!! To by Cię bardzo odciążyło, trochę oddechu byś złapała i nowej energii. Powodzenia!!