Ale miło Was poczytać, choćby z doskoku. My dziś mieliśmy dzień zakupowy. Zaliczyliśmy Tesco, do którego mamy najbliżej, choć nie jest to mój wymarzony sklep do robienia zakupów. Oczywiście nie mogłam się pohamować i kupiliśmy Lili 2 pary spodni dresowych oczywiście w promocji i bluzę już na późniejszy czas, bo na razie ubranek w rozmiarze 68 mamy sporo. I przyłączam się do tych z mam, którym trudno wydać na siebie kasę. Mi ostatnio też trudno. Na Lilę nie żałuję, na M też nie, ale na siebie tak. Dziś zaszalałam i kupiłam w Pepco rajtuzy dla siebie za 4.99 zł
Czyste, błogie szaleństwo
20 grudnia mamy w pracy wigilię firmową i o ile zostanę zaproszona (na co liczę - chętnie wybiorę się na chwilę z Lilą z domu i spotkam z tymi wszystkimi ludźmi - choć połowy z nich pewnie i tak nie rozpoznam, bo od czasu mojej nieobecności chyba połowa firmy się zmieniła). Najpierw miałam plan, żeby kupić sobie coś ładnego i eleganckiego. Potem pomyślałam, że szkoda kasy na jedno wyjście i w głowie przegrzebałam obecną garderobę. I jest ok, muszę tylko kupić fajne spodnie, ale za jakieś 2 tygodnie, bo może akurat uda mi się jeszcze schudnąć
Po powrocie z zakupów zjedliśmy obiad i bawiłam się z małą, a M dalej stawiał ścianki na górze. Coraz ciekawiej to wszystko wygląda. Może za rok góra mniej więcej będzie gotowa tak,by goście mogli nocować... Zobaczymy.
Lilcia dziś wyjątkowo wcześnie padła. O 17:30 był już taki ryk, że wołałam M z góry na kąpiel. Mała usypiała na 3 razy dziś, bo 2 razy się przebudzała z delikatnym kwileniem - raz się przebudziła i nie mogła usnąć, a drugim razem smok jej wypadł i nie mogła bez niego zapaść w sen. Jak już w końcu ją uśpiłam, upiekłam jeszcze ciasteczka ryżowe - jutro przyjeżdżają rodzice M z babcią i jego bratem - babcia uwielbia te ciasteczka, a że w październiku miała urodziny, to z myślą o tych zaległych urodzinach zrobiłam jej te ciasteczka. A teraz, standardowo już zamulam przed tv.
No ale wiadomość najważniejsza i najszczęśliwsza.. Dziś, dnia ósmego, zupełnie niespodziewanie, z rana, po porannej drzemce i jedzonku, przy zmianie pieluchy naszym oczom ukazała się ona - aromatyczna, brązowa, cieplutka.... kupa
)) Ja wiem, to głupota się tym zachwycać, ale i tak byliśmy wniebowzięci, że w końcu mała to z siebie wyrzuciła. Aaa..
Irisson, na Lilę jabłka już nie działają, ostatnimi dniami jadłam nawet po cztery i do tego wcinałam suszone śliwki, by ją pobudzić, ale była... zaparta
Do dziś właśnie.
Gorgusia, my małej zmienialiśmy smoczka. Głównym argumentem dla mnie było to, żeby jej zmienić, bo tamte dwa miała po prostu wyciumkane. No i kupujemy dwa smoczki, bo jeden to za mało w sytuacji gdy np. jesteśmy na mieście, mała wypluje smoka, on się ubrudzi, więc zawsze jest drugi w pogotowiu. I nie raz nam i jej życie ratował.
Katjusza, udanej zabawy. Ale fajnie wyjść tak na chwilę, spotkać się ze znajomymi, zabawić. Choć nie wiem, czy jeszcze do tego dojrzałam, chyba ciągle myślałabym o małej. Myślę, że z czasem nabiorę do tego dystansu.
K8 gratuluję rocznicy zafasolkowania
Ja kurcze niestety nie wiem, kiedy nasza Lilcia się narodziła u mnie w brzuchu, jest kilka dni, w które mogło się to zdarzyć.
Mart, fajnie, że Twój Staś z marudzeniem poszedł w tę stronę, a nie przeciwną - czyli z rana i do późnego popołudnia był niespokojny i płaczliwy, a ładnie usnął. Ja to właśnie lubię spokojniejsze wieczory (dni też, ale wiadomo, nie można mieć wszystkiego). Może po prostu miał gorszy dzień? Lila też była dziś dość marudna po powrocie do domu (zakupy, wyjazd do miasta znosi jeszcze dzielnie). Myślę, że to tak jak my czasem mamy, gorszy nastrój, gorszy humor, pogodowa aura niekorzystnie wpływają na nas. Ja ostatnio mam problem z zasypianiem, mimo, że jestem zmęczona nie umiem usnąć. Biorę komórkę M, gram sobie w kulki i powoli się męczę (wczoraj prawie do 1 sobie grałam). A później budzę się niewyspana. Nie mówiąc już i pobudce koło 1:30 w nocy, żeby zjeść jakieś ciasteczka owsiane. Takie wybryki ostatnimi czasy zdarzały mi się w ciąży. Chyba wracam do formy
Asia... szalona kobieto, co tam nakupiłaś w Makro? Pytam w sumie jakbym nie wiedziała, jak to jest wydać więcej kasy, a po produktach w sumie nie widać tego. Nam dziś też w Tesco poszły ponad trzy stówy i też nie powiedziałabym, że nakupiliśmy nie wiem ile. Kurcze, jak czytałam Twojego posta o sytuacji z M, to normalnie śmiechem wybuchłam. Faceci bywają czasem śmieszni, tzn. ich myślenie i podejście. Chyba czasem zmiana ról dobrze by zrobiła - każdy odczułby na sobie, jak ma druga strona.
Dzag, współczuję tej sytuacji. Na Twoim miejscu też bym się czuła wyczerpana, wkurzona i bezradna. A może w ciąży ucinałaś sobie takie krótkie 35 minutowe drzemki
? Albo 35 wystarcza Ci, by zregenerować siły? Ja nie wiem właśnie, gdzie można się dopatrywać jakiegoś sensu w zachowaniu dzieci - tego typu zachowaniu. Moja Lila też czasem zupełnie spokojna i dzień mija tak gładko, a czasem marudna, płaczliwa, zła, wrzaskliwa. Nie wiem, czemu, czy to pogoda, czy ciśnienie, czy co... A może zmęczenie, trudność z zaśnięciem, złość z tego powodu, jakiś nadmiar bodźców i jeszcze większa złość... No i rzeczywiście wtedy przy dziecku ciężko cokolwiek zrobić. Moja Lila śpi regularnie zawsze na spacerze, rano też coś koło 35-40 minut,a później czasem po południu. Jak z nią nie idę na spacer koło tej 12, to mi się niestety rozregulowuje i usypia zupełnie przypadkowo, gdy się zmęczy. Nie wiem, jak wyrobić taki stały rytm zwłaszcza, gdy w ciągu dnia nie mam sił lub możliwości iść z nią na spacer... W każdym razie życzę Ci spokojnego wieczoru i naładowania akumulatorów, wyobrażam sobie, że czujesz się wyczerpana.
No nic idę odpoczywać, jutro wcześniejsza pobudka bo i wczesne odwiedziny, a jeszcze chatę trzeba ogarnąć, bo dziś nie ze wszystkim zdążyliśmy. Dobrej nocy kochane