Dzień dobry mamuśki
Kończymy z małżonem remont, więc za bardzo nie mam kiedy zajrzeć na forum, ale śledzę na bieżąco która już rozpakowana
Gratuluję wszystkim udanych wizyt
Kiniusia - trzymam kciuki, oby wszystko poszło ok
Nektarynko ja też nie ogarniam tych skurczy, brzuch czasami twardnieje, pobolewa jak leżę na wznak - to chyba bąbel uciska na przeponę :/ ciągnie w podbrzuszu...jak będziemy rodzić to myślę, że bez problemu się połapiemy że to już
jenny - moja mama ma 24. urodziny, może trafi się jej prezent
zobaczymy co na to bąbel
Milusia - gratuluję parapetówki. Nam zostały jeszcze poprawki. cały weekend malowaliśmy, ale przynajmniej będzie czysto dopóki mały nie zacznie chodzić i oblepiać wszystkiego małymi łapkami
Dałaś radę z tą 3:30, ja o 22:00 w sobotę wymiękłam, mieliśmy rodzinnego grilla i padłam jak mucha.
Ciamajdka, Koralowa - no cóż...są ludzie i parapety. moi rodzice pomagają nam jak mogą. moja mama co chwilę kupuje jakieś ciuszki, i nowe i coś z lumpka wynajdzie na wnusia, moi rodzice dali nam kasę na łóżeczko, babcia zafundowała komplet pościeli, w tym miesiącu dali jeszcze 300 zł do wózka. a teście...no cóż...jak potrzebujemy kasę to możemy liczyć na pożyczkę, jak w zeszłym miesiacu wydalismy ponad 700 zł na wyprawkę to teściowa zapytała się czy czegoś nam nie trzeba, małżon poprosił o jakieś wsparcie. akurat byliśmy w odwiedzinach, mama dała mu 350 zł i żarcikiem powiedziała "no i spier**aj "ha ha". zabawne...prawda? odechciewa się czegokolwiek. no i teraz pożyczyła nam brakującą kwotę na wózek, fajnie, ale denerwuje i irytuje forma w jakiej to robi...
Jak było wesele to na prawdę staraliśmy się jak najbardziej oszczędzać. Moi rodzice od razu zadeklarowali, że płacą za jedzenie, obsługę, salę i moją sukienkę. Teściowie też się zadeklarowali, że zapłacą za fotografa, zespół i alkohol...dali kasę, ale też z marudzeniem...pomijając, że na koniec teście się pokłócili. najpierw o mało co spóźnili by się na błogosławieństwo. mieli być o 12:00, przyjechali o 14:30. wcześniej był fotograf, robił nam zdjecia jak się przygotowujemy do ślubu, jak mama wiąże mi suknię...no i jak
mój tata pomaga małżonowi ubrać spinki, garnitur...to chyba rola ojca pana młodego a nie ojca panny młodej...wogóle po całym weselu ojciec wrócił pojechał do domu, matka do babci no i na koniec naszego wesela, na lekkiej fazie powiedział małżonowi, że ona chce rozwodu bo ma już dość i ogólnie klepała jak jest jej źle itd...nawet na ten jeden, tak szczególny dzień nie potrafili odłożyć fochów na bok...szkoda gadać :/
Martuśka - śliczny brzusio
Bombusiu - ja też już bez luteiny, mi gin kazał odstawić w 35 tyg., podobno jak się bierze dłużej to szyjka nie działa jak trzeba bo to przeciwskurczowo działa.
Też oglądam ciążę z zaskoczenia...nie wiem jak można nie wiedzieć...tylko wiele z tych kobiet jest strasznie otyła...takie typowe AMERICAN XXXXXL i pewnie dodatkowe 20 kilo to dla nich nic nowego
sierpień - może to rzeczywiście czop...koleżanka rodziła niedawno i 3 dni jej schodził właśnie z taką lekko krwistą wydzieliną.
navijka - u nas też była weekendowa burza z małżonem, ale przeszła dość szybko. będzie dobziem. każdy ma czasami chwilę zwątpienia, jak się wkurzę to myślę sobie co za dupek i świnia i nie wiadomo co jeszcze...ale generalnie kochany jest ten mój małżon, czasami coś głupiego wywinie...zresztą ja też. po każdej burzy wychodzi słońce
ewelinka - zazdroszczę wypadu...niestety my w tym roku już nigdzie nie pojedziemy...dobrze, że chociaż ogródek i basen pod nosem.
Monika - do nas dzisiaj przyszedł jumper x
cieszę się jak głupek
GSC - NO W KOŃCU WRÓCIŁAŚ! A ja już myślałam, że się cichaczem rozpakowałaś
Najważniejsze, że z dzidzią wszystko ok.
Kasiu - oj, uważaj z tym brzucholem. dobrze, że nic się nie stało.
No a u mnie jak już wyżej napisałam dzień wózkowy
grafitowy jumperek złożony, ale na razie stoi u rodziców bo u nas masakra z tym malowaniem.
podczas ostatniego remontu słabo ściany były zagruntowane i jak się przyklei taśmę to farba razem z nią odchodzi :/ porażka... ale mam zieloną ścianę w salonie i kuchni
wcześniej była biała, więc postanowiłam zaszaleć
jak dojdziemy ze wszystkim do ładu to wrzucę kilka fotek.
Mąż został bohaterem jak w reklamie
Samiuśki założył klimę SPLIT. Biedak kilka godzin wiercił dziury, skakał po dachu...plecki czerwone jak raczek ale działa cudnie
Teraz mamy sjestę. leżymy i odpoczywamy. trochu pomagałam mężowi z tym malowaniem i brzuch mnie rozbolał.
Pozdrawiam!