Agulek80 - super, że spotkanie z koleżanka się udało no i udało się rozerwać dzięki temu, powodzenia w sprzątaniu domku.
Mallaika,
Luzika – powodzenia w nocnikowaniu.
Mallaika – trzymam kciuki by sprawa w sądzie poszła po Waszej myśli, skoro kobieta tak robi, a jak Paweł się w tej sytuacji odnajduje, bo dla Niego to pewnie mega trudna sprawa, nawet nie próbuję sobie wyobrażać, co takie dzieci muszą czuć.
Różyczka – jesteś? Jak Olo? Zdrowy?
Martuśka85 – jak boboseksy?
Roseann – urodziłaś? Jak Maja?
Lea28 – jak tam sobie radzisz ze sforą?
Misssi – a u Was jak?
Madzia83 – jak się dobrze czujesz to co będziesz się w domu kisić, super, że po wizycie wszystko ok. i nie wierzę, że już połowa ciąży za Tobą. A jak Jasio reaguje na wieści o rodzeństwie?
Anecia1111 – jak Adaśko? Nie pracuj tyle.
Urszulka202 – pokoik zrobiony?
Koralowa – po vaccum Weronikę cały czas obserwuję, bo wiem, że to bardzo poważna sprawa. A jak u Was i u Karola?
A teraz troszkę tego co u nas.
A d r i a n n a
Rozwój…
- jestem zaskoczona jak Jej mała mózgownica szybciutko się teraz rozwija, jak trawi informację, myśli, najlepsze, że to wszystko widać jak na otwartej dłoni, jak analizuje Jej główka za i przeciw, jak chmura myśli kłębi się nad głową i nagle bach jest rozwiązanie, plan działania czy jeszcze co innego.
Rośnie…
jak na drożdżach, jeszcze 2 tygodnie temu jazda na rowerku biegowym kulała, bo tak te nóżki nie za bardzo chciały współpracować z kierownicą, jeszcze ciut tak jakby za krótkie, a dziś nogi się wydłużyły i jeszcze na rowerku nie biegamy z prędkością światła, ale już idzie coraz lepiej, z 2cm by się jeszcze przydały.
Wspinaczka…
strach się bać, jak Ją widzę wspinającą się po tych sznurkach, linach, a Ona rach ciach i jest na górze, a zaraz na dole, czasem tylko wspomni, idąc w dół, że zaraz zrobi „bam”. Wspinaczka praktycznie opanowana w bardzo krótkim czasie, cieszy mnie gdy widzę, że jest na równi w tym temacie z 3latkami. Najgorzej, że to się przekłada na wspinaczkę w domu również, po poręczy na schodach, po łóżeczku, po bramie i płocie, nic tylko czekać aż krew się poleje.
Piechur…
wyssany z mlekiem matki
, zakłada plecak, pakuje tam butlę z wodą, misia-lubisia, maskotkę królika, zapina i jest gotowa do drogi, dwa pieski ładuje na wózek, albo pod wózek i może iść. A iść może długo, bardzo długo, wcale moje spacery z Weroniką nie są krótsze od tych co spacerowałam z Adą, ot taką mam córkę co to mi kroku dorównuje. Zakupiony rogal na wzmocnienie i można iść znowu dalej. Potem w nagrodę pyszny obiad i zabawa na placu zabaw.
Siostra karmiąca…
myślałam, że padnę jednego dnia kiedy to skończyłam karmić Weronikę, odbiłam Ją i z powrotem położyłam na łóżko i nagle słyszę głośne „wewe am am”. Patrzę co się dzieje, a Ada podnosi swoją bluzkę pod szyję, kładzie się obok Weroniki, Jej cycuszki na wysokości Weroniki buziaka i obraca główkę Wewe w stronę siebie i ponownie oznajmia „Aba Wewe am am”.
A ja oczy jak orbity i chwała, że siedziałam, bo pewnie bym padła na podłogę i jeszcze tu się nie zaśmiej, bo to sprawa wysokiej rangi.
No to się pytam prawie się dusząc:
J: A masz mleczko w cycuszkach?
A: Am, am Wewe.
J: To pokaż czy coś tam leci. [sprawdzam], oj chyba tylko mama ma mleczko w cycuszkach, a Ada chyba nie, bo nic nie leci.
A: Nie, nie, nie, Wewe am am.
I tu przestałam dalej dyskutować, bo u Ady zaczyna mocno działać wyobraźnia, tzn. że już potrafi mnie zaprosić na herbatkę taką na niby, przygotuje zastawę, jestem zaproszona i pijemy w towarzystwie misia i piesków. Wcale, a wcale nie zamierzam tej wyobraźni zabijać, wręcz chłonę Jej pomysły, wyobrażenia i … wspominam swoje dzieciństwo.
Także Weronika oprócz mleka matki dostaje i siostrzane.
Dwa dni później patrzę co Ona tam ma pod bluzką takie wypchane, patrzę, a tam wkładki laktacyjne, wyciągam, a Ona mi je wyrywa i „nie nie nie mama” i pakuje je z powrotem.
Pomocnik…
oj nie mały z Niej. Pieluszkę i chusteczki Ona przynosi, Ona wynosi pieluchę do śmieci i Ona otwiera pieluchę fuj fuj, czyli rozkleja rzepy.
Siostra na medal…
jak Wewe płacze, pierwsza jest przy Niej, jak rano otwiera oczy to pierwsze jest „mama” [fiu, jeszcze na pierwszym miejscu
], a zaraz potem namierzana jest Weronika. Jak idziemy na spacer to upewnia się, że Wewe też idzie, jak jesteśmy u moich rodziców to nie wyjdzie bez Wewe, chyba, że idzie Ona sama z pradziadkiem do gołębi, ale jak wychodzę ja i Ona to Wewe też musi, nie pozwoli zostawić. Jak obcy zbliża się do wózka, żeby zajrzeć to rękę odsuwa na bok i „nie nie nie”. Oby tak zostało na zawsze. Nadal nie zakazujemy im kontaktu ze sobą, czasem tylko jak widzę, że Weronika ma już serdecznie dość, to odkładam Ją do łóżeczka, do Jej azylu, tam jest bezpieczna [jeszcze], tam Adrianna wie, że trzeba dać Weronice odpocząć.
Zastępstwo…
Ada mocno przeżyła cycowanie Weroniki, takiej rozpaczy u Niej nigdy nie widziałam, serce mi pękało gdy z góry wyboru nie miałam, bo wiedziałam, że chcę dać Weronice to samo co Adriannie i wiedziałam, że karmić będę, ale już w trakcie ciąży wiedziałam, że będziemy mieć problem, bo Ada cycowanie cały czas pamięta, nie pomyliłam się, a serce mi pękało, kiedy Ona wpadała w histerię. Trzeba było znaleźć coś zastępczego coś tylko dla Niej, pierwsze co mi wpadło do głowy to bajki, ale bajki nie zawsze dawały radę i mimo, że histeria minęła po 3 dniach, to jednak smutek na Jej twarzy i w oczach mnie zabijał od środka. No i wymyśliłam, Ada uwielbia jak Jej się robi przy włosach, dotyka, przeczesuje przez palce, drapie po główce. Spróbowałam, nie sugerując, że to ma być zastępstwo dla cyca, po prostu powiedziałam, choć mama porobi Ci przy włoskach, ale Ada jest bystra i od razu podchwyciła i teraz gdy potrzebuje bliskości mamy, to się przytula, ale gdy potrzebuje bliskości mamy takiej, która to Jej da dodatkowo poczucie takiego bezpieczeństwa, nie odrzucenia, świadomości, że nadal jest ważna na równi z Weroniką to prosi by Jej porobić przy włoskach. Widać po Niej, że czuje się wtedy „jak przy cycu”.
Zdarza mi się karmić Weronikę, a jednocześnie Adzie we włosach robić, początkowo miałam problem ze zgraniem tego, ale na to i znaleźliśmy sposób, jak karmię na siedząco to problemu nie ma, ale jak karmię na leżąco, to Ada kładzie się nam nad głowami w poziomie i wtedy jestem wstanie jednocześnie zaspokoić potrzeby Adzika.