Lobelia współczuję terenów niesprzyjających spacerom. My niedawno się wprowadziliśmy do nowego mieszkanka, nowego – dla nas
J bo złapaliśmy okazję do remontu w starym bloku z cegły. Blok sam nieciekawy, klatka obskurna (na szczęście teraz właśnie ją remontują) brak domofonów (mieszkają sami starsi ludzi którym szkoda 80zł na domofon),ale za to mamy rewelacyjne tereny na spacery, bo obok są dwa parki. Więc zwykle maszerujemy sobie przez pierwszy park do drugiego, gdzie robimy dwa okrążenia jeziora i wracamy
J
Jakieś plusy są, choć przyznam szczerze, że wolałabym, by infrastruktura była kiepska (bo w końcu ją .ładnie zorganizują
J) ale blok w nowym budownictwie
J
Natko to pogratuluj Gabryśkowi połowy roczku
J to już jest co świętować
J My tak będziemy świętować za równy miesiąc
J
Bombusiu nie martw się, jakoś to w tej pracy się ułoży. Każda z nas musi to przejść. Dasz radę, Wiadomo, początki będą trudne, ale jakoś się wszytsko ułoży i będzie dobrze
J
Koralowa skąd ja to znam. Jak siedziałam całe studia w Poznaniu, to wszędzie śmigałam komunikacją miejską i nawet do głowy mi nie przyszło żeby kupić auto, bo naprawdę komunikacja w Pozku jest świetna i wszędzie się dojedzie. Aż tu nagle przyszedł do mnie z naszego rodzinnego miasta mój M. z autkiem. No i jak zaczęłam jeździć, to jeżdżę do dziś
J Człowiek się szybko przyzwyczaja do dobrego
J
Koralowa no Twój synuś mega spryciarz, wie jak pokazać mamie, że jest głodny
J heheeh, kurcze ale tam w głowkach naszym maluchom już się wszystko „układa” zaczynają tak wiele rozumieć
J Mikołaj jak marudzi że jest głodny, wystarczy że zobaczy, że robię mleko – tj. że trzymam w ręku butelkę i coś z nią robie, uspokaja się i cierpliwie czeka
J A 3 dni temu nas strasznie zaskoczył. W środku nocy sam sobie włączył w nocy pozytywkę (mamy taką, że trzeba na guzik nadusić, tyllo żwykle to my go dusiliśmy
J) Nie powiem, że normalnie się przestraszyłam jak ze snu wyrwała mnie melodyjka, a to synuś chciał dać znać że już nie śpi bo głodny
J Oj te nasz małe cwaniaczki
J
A co u nas ?
J
Hehehe, no więc wczoraj poszłam na kurs chustonoszenia i szczerze powiedziawszy nic z niego nie wyniosłam, dlaczego?
J Otóż mój mały wrażliwiec, który, jak tylko zakłóci się jego rytm dnia (czyt. Nie da mu się zdrzemnąć ok.11stej, ok.16stej) staje się marudny, ta marudność to są ostrzeżenia pt. „ja chce spać, ostrzegam, ja chce spać tu i teraz”. I jak się nie posłucha ostrzeżenia to się zaczyna show
J A więc kurs był wczoraj na 16stą. No niestety Mikołaja ominęła drzemka, wcześniej mieliśmy gości i nie za bardzo mogłam powalczyć z nim by się wcześniej zdrzemnąl. Więc o 16stej podjechaliśmy autobusem na te warsztaty. Oczywiście teoretycznie mógł się jeszcze zdrzemnąć po drodze, ale ponieważ M. nas miał odebrać po kursie, wzięłam fotelik i wpiełąm w stelaż, a to już całkowicie wykluczyło sen, skoro tyle ciekawych rzeczy naokoło
J No i przyszło do warsztatów, a Mikołaj najpierw się chichrał w głos, wzbudzając zainteresowanie, potem zaczął po swojemu dyskutować, potem marudzić aż w końcu zaczął się WIELKI BEK. No i musieliśmy wyjsc z kursu. Zdążyłam się tylko przekonać, że chusta zakupiona przeze mnie na allegro jest wielkim shitem
J no i że z Mikołaja małego chustofana nie będzie
J Kurcze na przyszłą sobotę zapisałam się na
Aktywnemamy.pl ale teraz tak mysle czy isc, bo tu też wypadnie drzemka Miśkowi…. No i tak się zastanawiam, czy to znaczy że do czasu kiedy Mikołaj nie będzie mniej spał w ciągu dnia, z jakichkolwiek wyjsc na konkretną godzinę nici?
No i jeszcze jedna cudna wiadomość… Dzwoniła dziś do mnie koleżanka z pracy, żebym zaczęła się rozglądać za inną, bo mój pracodawca najprawdopodobniej na dniach ogłosi upadłość… Hm…co prawda wszyscy mamy wrażenie że taka upadłość przyjdzie już od jakichś dwóch lat, ale ponoć teraz już jest masakra… Nie wiem jak to będzie… Zaczęłam się rozglądać, ale zważywszy na fakt że poszłam na L4 w 6. miesiącu ciązy, myślę, że ciężko będzie mi po takim długim okresie bez pracy zabłysnąc na rozmowie kwalifikacyjnej… Wolałabym wrócić do pracy chociaż na miesiąc żeby się odnaleźć w obowiązkach a potem szukać innej – taki zresztą był plan… no zobaczymy jak to będzie…
Tak wychwalacie ten przepis na szarlotkę, no kurcze miałam też piec w weekend, ale poodwiedzaliśmy wszystkich dziadków i przywieźliśmy sporo ciasta, ale szarlotka będzie upieczona w tygodniu. Postanowione!
J
Dopiero pisałam, że mój M. jest pociągający i smarkaty, zdążyłam się nacieszyć, że mu przeszło jeden dzien i wczoraj dopadło mnie…
L Masakra… Ból głowy, ból mieśni, i MEGA katar… W tekiej sytuacji musze jeszcze trochę pokarmić małego, żeby się nie zaraził, ale co tu wziąć żeby dojść do siebie? Wypiłam już herbatę z miodem i cytryną, wzięłam Wit.C, macie jakieś sposoby?
Dobrej nocy kobietki!