Witam z rana. Noc tragedia, ale nie mam zamiaru się użalać, wstałam rześka po 3 godzinach snu i zabieram się za robotę o ile dziecie pozwoli. Dzisiaj sami urzędujemy bo tatuś w pracy do 18. Muszę przygotować dom, jedzonko i małego na weekend bo zmykam na studia (hehe znowu się rozerwę - jeszcze nigdy tak chętnie na wykłady nie chodziłam).
Joachim odkrył dzisiaj matę edu, wcześniej leżał parę minut i w ryk, bo go to przytłaczało, teraz leży już pół godziny, także może wreszcie się zacznie czymś interesować bo jak do tej pory największym zainteresowaniem cieszyły się rączki i cycki mamusi =))
urszulko jak już pisałam na laktacyjnym, nie przejmuj się tą babą. Najlepszy sposób to udawać że sie nie słyszy, bo inaczej zwariujesz kobieto. Wiem że łatwo sie mówi, bo samej trudno mi bez emocji słuchać i widzieć teściowej. Ale co zrobić, z głupim nie wygrasz. Moja już za tydzień przyjeżdża z zagranicy i 2 tygodnie będzie w PL, jak znam życie wpadać będzie do nas codziennie z milionem dobrych rad i będzie się panoszyć jak królowa. Wrrrrrrrr współczuję Ci kochana na prawdę że i Ty masz takiego babsztyla w rodzinie.
No ale za jedno musze moją teściową pochwalić, kupiła małemu taki śpiworek do wózka z naturalnej skóry, super sprawa, bo dośc duże i do spacerówki i do gondoli można włożyć.
Hartan Lammfell-Fusack 2010 - Yatego.com
A apropos dokarmiania w 3 miesiącu to trochę dla usprawiedliwienia teściowych, ale dawniej było inaczej. Szybciej zaczynało się dokarmiać. Moja mauska opowiadała mi ostatnio jak to ze mna było. Już w 3 miesiącu gotowała mi zupki na kurczaczku lub wątróbce, potem wyjmowała mięso i miksowała wodę z marchewką i ryżem, tylko że raz ta zupa zmiksowana wyszła jej jakaś brązowa, ale nakarmiła mnie a co, dopiero potem jak chciała dać psu mięso zorientowała sie że nie wyciągneła wątróbki i z zmiksowała ją z resztą, takze nie zaszkodziło mi i jak widać zdrowa jestem i dobrze sie mam.
Za to jak moje babcia (teściowa mojej mamy =) napoiła mnie, również w 3 miesiącem sokiem z buraków, to ponoć rzygałam jak kot, wszystko było na różowo zarzygane. Ponoć becika już sie nie dało wyprać =)
Takie to są historie rodzinne.
Zmykam coś robić.
Pozdrawiam Was i miłego dzionka!