Cześć Brzuchatki! Obiadek zjedzony, odpoczynek zaliczony i teraz zaczynam nadrabianie tego wszystkiego co naskrobałyście przez te 3 dni od mojego ostatniego normalnego pisania. Ale może najpierw trochę egoistycznie co tam u mnie… Tak więc (wiem wiem… nie zaczyna się zdania od więc;-)) w środę w południe po obiadku (tak nas napadło w te upały) zaszalałam w łóżku z mężem…. I wiecie co… takiego stracha jak tym razem PO nie miałam nigdy ;-) Wstałam po wszystkim do kibelka, zrobiłam siusiu, wykapałam się i poszłam do kuchni zrobić deserem lodowy. I na pierwszy rzut oka wszystko było OK. No ale tak sobie stoję przy stole, M się w tym czasie kąpał, aż tu nagle czuje że mi coś po nogach leci… Szybko wszczęłam alarm do męża, ten na golasa z łazienki wypruł jak szalony, a ja mu mówię że nie wiem czy czasami za bardzo nie poszaleliśmy bo mi COŚ leci po nogach a to przecież dopiero 33 tydzien
Byłam dosłownie cała mokra od pasa w dół
I wcale nie było mi do śmiechu, niewiele brakowało a bym się poryczała. Ale na szczęscie mąż był bardziej przytomny niż ja. Przyniósł ręcznik kąpielowy, usiadłam na kanapie, on poleciał się wytrzeć i szybko ubrać i w te pedy do apteki (cale szczęście że mamy ją dosłownie 5 domów dalej) po takie paseczki do badania czy to nie czasami wody płodowe. A o tych paseczkach wiedziałam dzięki wam Kobietki bo kiedyś był tu taki temat. Przybiegł cały mokry chyba po 3 minutach. I szybko paseczki w ruch…. I na szczęście to nie były wody!!!!!!!!!!!!!!! Ale pierwszy raz się spotkałam z tym żeby tyle śluzu ze mnie wypłynęło PO wariacjach w łóżku!!!! No zapewne było tam też troszkę „materiału” mojego męża, chociaż aż dziwne że po wizycie na kibelku i po kąpieli jeszcze tyle tam zostało. No ale stracha sobie takiego napędziliśmy że już sami stwierdziliśmy że do końca ciąży nie będziemy szaleć. Później wieczorna wizyta u przyjaciół, M z kumplem wypili sobie „troszkę”-ostatni raz przed porodem bo teraz już ma zakaz w razie gdyby trzeba było szybko na porodówke jechać W czwartek pojechaliśmy nad jeziorko do moich rodziców, M spalił sobie plecy, ja niestety nie skorzystałam ani z kąpieli słonecznej ani tej w jeziorze z racji tego ze w strój żaden się nie mieszczę. A wczoraj blogie lenistwo w domu. I niestety te 3 dni wolnego mojego M stanowczo za szybko minęły
I kolejne dłuższe wolne to dopiero po porodzie, bo wtedy bierze całe 2 tygodnie. OK. a teraz nadrabiam co tam u Was.
Bombusia jak moglas listonosza przyjąć nie przygotowana? A co do baraszkowania to nam już się odechciało ale o tym wyżej ;-) No a ciasto na pewno wyjdzie, trzymam kciukasy!
Pajkaa ja akurat mam LINEA NIGRA i to bardzooo wyraźną i długą, no i jeszcze pępek mi wywaliło
A co do kopania maluszka to ja nieraz wyrobić z bólu nie mogę… boli mnie żołądek, żebra, no i dochodzi ogromne parcie na pęcherz. A co do zębow to już niestety taki urok ciąży… wszystko osłabione
No i podziwiam która rodziła naturalnie córkę o wadze 5600 i długości 68 cm… ja sobie tego nie wyobrażam… ale mi to nie grozi bo mój dzieć należy do tych mniejszych ;-)
I oczywiscie gratki z powodu udanej wizyty!
kassia181 hehe „linie mam od spojenia do wyrostka mieczykowatego” … ja nawet nie mam pojecia gdzie jest ten wyrostek mieczykowaty. Ja mam po prostu od spojenia aż do piersi ;-) poza tym gratuluję udanej wizyty!
Gorzka_Słodka_Czekolada mniammmm grill. Ja spałaszuję jutro kiełbaskę i karkóweczkę z grilla
A Wam grill wypalil czy jednak nie było?
Madziujka ojjj ruchy mogą boleć. Sama się od jakiegoś czasu o tym przekonuję. I nie należy to niestety do przyjemnych rzeczy w ciąży
Navijka ehhhh też przeklinam w nocy jak sie z boku na bok przewracam. A przy tym w ogole to muszę praktycznie siadać bo na leżąco to prawie szans nie ma żeby się przewalić. Ale M już się nie dziwi, tylko jeszcze pomaga mi się podnieść
Ciamajdka tej dziewczyny to ja bym przyjaciółką nie nazwala. I nie namawiam Ciebie do złego, ale ja bym się starała jak najszybciej tą kasę oddać i kopnąć ją w doooopę! Hmmm a ten opadający brzuch to normalka, więc się nie stresuj… ja mam nisko od początku ciąży i mi ginek powiedział że taka moja natura. Chociaż przed porodem powinien niby zupełnie opaść, ale okaże się w praniu. Ale póki co nadal ciężko mi się oddycha więc chyba jeszcze czas.
A co do bolesnych miesiączek to ja miałam strasznie bolesne!!!! Niekiedy to nawet nie mialam siły się z łóżka podnieść i dosłownie wyłam z bólu. Zemdleć to chyba nie zliczę ile razy i się zdarzyło przez to, bo sporo było takich przypadkow. I miałam wtedy bole od krzyża więc teraz wlasnie tego się obawiam przy porodzie :-(
A z tym maratonem po sklepach to chyba przegięłaś. Ja bym w życiu nie dała rady.
Ehtele dobrze że z posiewem wszystko OK. Ja będę miała chyba dopiero w 36 tygodniu i boję się że to już może być za późno w razie czego na leczenie. A co do Twoich przebojów ze skurczami toż to przeciez bliżej jak dalej wiec tylko módl się żeby się wreszcie rozkręciły na całego i wio do szpitala bo bobaska
milusia83 gratuluję udanej wizyty! Można rodzić ;-) a zupa ogórkowa na pewno milo „przepieprzenia” była miodzie ;-) ja tak ostatnio doprawiłam barszczyk, że nawet mój mąż który lubi ostre powiedział ze przegięłam. I oczywiście gratulacje z okazji rocznicy ślubu (trochę spóźnione ale szczere)!!!! Hmmmm…. No i jesteś kolejna którą dopadły skurcze
bogusia007 ja też prawie wciąż chodze głodna i pochłaniam wszystko co mi podejdzie pod rękę
Ja miałam tak w pierwszym trymestrze, później w drugim miałam spokój a teraz znowu wróciło obżarstwo.
Rozalka gratuluję udanej wizyty! Mała to kawała kobietki
urszulka202 ehhhh przytulanka… napisałam wyżej o moich przebojach i już mi się odechciało przytulanek ;-) Gratuluję też udanej wizyty! A z tym łożyskiem na tylnej ścianie to niby dlaczego ma boleć? Ja mam akurat na przedniej ale pytam z ciekawości.
fiuufiuu spóźnione ale szczere życzonka urodzinowe!!!!!!!!!!! :-)
Bonusowa też mam pewne obawy co do porodu ale staram się o nich jak najmniej myśleć. No i super ze Gabrysia się ustawiła główką do dołu. Moje maleństwo też już głowką do dołu i miejmy nadzieję że te nasze szkraby już nie zmienią pozycji
Ola_ ja mam przyjaciółkę która pierwszej fazy porodu też praktycznie nie miała a druga faza trwała 7 minut, a trzecia 2 minuty!!!! Dosłownie!!! Nawet mi w środę pokazała książeczkę i faktycznie tak było. Więc tylko pozazdrościć i oby nam tak lekko poszło
andzia1987 gratuluję udanej wizyty! I podziel się hemoglobiną ;-)
riba_1 co do starszych kobiet które nie bardzo toleruja ciezarne to trzeba by było im powiedzieć, że je też ktoś kiedyś musiał spłodzić i ciekawe jak by wtedy zareagowaly.
różyczk@ gratuluję udanej wizyty! No i udanych (w miarę) zakupów również.
jenny83 nie rycz… mały ma jeszcze trochę czasu żeby się obrócic. Niekiedy dzieci przed samym porodem się obracają więc głowa do góry!
Aga_Natalia super że masz córeczki bliżej siebie :-)
martitka-26 Ty też już zaczynasz walkę ze skurczami??? O kurcze.. normalnie to wszystko już coraz bliżej…
cayra1984 również gratuluje udanej wizyty!
A mój skarb teraz wlasnie mnie skopał niemiłosiernie. Ale jeszcze daję radę