Witam popoludniowo...
Dzien pelen wrazen...Pojechalismy do "wielkiego miasta" (Faro - miasto wojewodzkie regionu Algarve, samo poludnie Portugalii, a my w malej dziurze urzedujemy ok 50 km odleglej).
Pisalam wczoraj Ehtele ze przygdy musza byc, no to mam za swoje. Na poczatek z samego rana na stacji benzynowej zamiast benzyny nalano nam diesla
nie musze tlumaczyc z czym to sie wiaze...Moj M wynegocjowal (wywrzeszczal) z babka, ktora to zrobila ze pojedziemy jej samochodem a nasz zostanie do czyszczenia. A juz myslalam ze nigdzie nie pojade.
Jak sie pozniej okazalo nie mialam sie co spieszyc bo umowione na 10 usg mialam o 12:30
takze grzecznie sobie posiedzialam...
Matylda kontynuuje bycie dziewczynka, widzialam pipuszke b. wyraznie
, wazy 1760 g i ma duzo wloskow na glowce. Nie za duzo widzialam na tym usg bo mala szalala i kazano mi sie odwrocic, bo nie mogli przeplywow pepowinowych pomierzyc.Fotki wprawdzie sa, ale same obwody: glowy, klatki, kolejny przekroj przez serduszko.Profilu niet.
Z wiadomosci mniej wesolych to okazuje sie ze mam duzo wod plodowych (stad taki piekny obwod brzucha
) i juz zdarzylam sie naczytac czym to grozi:-(Ginka mowi ze nic takiego, ale wiadomo wyobraznia dziala. Na samolocie nie bylam - jak sie nic nie leje i nie boli jak diabli to nic do srodka nie wtykaja, bo ryzyko infekcji...
Zdazylam tez do "zusu" cos pochrzanili i w tym miesiacu juz wiecej kasy nie bedzie...wyrownaja wszystko w przyszlym...bez komentarza.
Poodpisuje wam jutro, bo dzis z humorem juz nie bardzo.Wyzalilam sie jeszcze wczoraj, ale nikt mnie nie tulal - tulam sie wiec sama w ten dzien tulania. Dzieki za kciuki. Pozdrawiam Was wszystkie i mam nadzieje ze macie lepszy dzien!