Marcia - ja mam książkę "Bobas lubi wybór" i cała strona teoretyczna jest tam nieźle opisana, ale raczej ogolnikowo. Tzn. nie ma wskazówek co dokładnie dziecku podać. Genernie autorki wychodzą z założenia, że niemal od początku dziecko może jeść to co rodzice (z wyjątkiem pokarmów alergizujących i potencjalnie niebezpiecznych). Cos sobie jeszcze w necie doczytywalam, ale raczej patrzyłam po forach.
Ogolna zasada jest taka - na początku, póki dziecko ma ograniczone możliwości manualne przygotowujesz takie kawałki jedzenia, które dziecko może złapać w rękę, pamiętając że maluch może do buzi włożyć tylko to co z rączki mu wystaje (czyli muszą być dość długie). U nas na początku idzie standardowa marchewka (ale nie jest zbyt wdzięczna bo się kruszy, więc do memlania jest taka sobie), pietruszka i jabłko. Potem (u Oliwii) próbowałam ziemniaka, jakieś pieczywo własnego wypieku (ale nie mojego ;-) ), brokuła, cukinię, gruszkę, udko kurczaka (kość do ciumkania), ogórka kiszonego (to była miłość od pierwszego gryza). Tyle że u nas równolegle Młoda jadła obiadki i kaszkę z łyżeczki ( jak byłam w pracy). Zobaczymy jak będzie teraz.