Edytko, u mnie zasada jest taka, że dorosłe jedzonko i owszem, ale w "łagodniejszej" formie. A to oznacza własnie między innymi ograniczenie przypraw. I tak, gotując Kormelkowi zupki, dajemy wszystkie warzywka, mięsko, troszkę soli, bo bez jest bez smaku
, troszkę ziół, w zależności od rodzaju potrawy, ale bez vegety i rosołków.
Wędliny daję "naturalne", nie konserwowe i tak samo z pozostałym jedzonkiem. A jeśli chodzi o sosik, to był to ten zupełnie dorosły
. Kornel jada takie potrawy jednak tak rzadko i sporadycznie, że w ogóle się o te sławetne E nie obawiam.
Ale jak skończy roczek, to i takie potrawy będę mu w niewielkich ilościach przemycać. Myślę, że zasada jest zawsze taka sama- nie przesadzać. Wiadomo, że te "syfy" są szkodliwe nawet dla dorosłego, to tym bardziej dla dziecka. Nie da się ich jednak także uniknąć w normalnym, dorosłym żywieniu. Można je jedynie ograniczyć.
Poza tym są E i E. Jedne są nieszkodliwe, a należą do nich między innymi: E 200,201,202,203, inne owszem, odradza się częste spożywanie