reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nie wiem co robic, rozstalam sie z mezem, ale wciaz sie stara.

Nie obraź się, że tak zapytam, ale czy masz odpowiednie kompetencje, żeby twierdzić z całą pewnością, że mąż nie ma choroby alkoholowej?
Zmieńcie terapeutę na takiego, który będzie wiedział jakie działania podjąć. Jak sobie z pomocą terapii poukładacie pewne kwestie, to będziesz wiedziała, czy ten związek ma jeszcze jakiekolwiek szanse.
Tak stwierdził jego terapeuta też, że mąż nie jest alkoholikiem ma jakiś problem z emocjami i w chwili bezsilności sięga po alkohol ale to się niedzieje zbyt często. Głównym problemem jest to że jak już sięgnie po alkohol to jego piszcie jest szkodliwe. To wszystko słowa terapeuty. Ma zaburzenia osobowości I stąd ten problem Ma myślenie zerojedynkowo, i tylko z terapia może nauczyć się to kontrolować. W tej chwili mąż chce wyjechać I zerwać wszelkie kontakty że mną i córka i zacząć gdzieś indziej od nowa rzucić terapię i ma wszystko gdzieś. Bo twierdzi po co ma się tu męczyć jak ja mam go gdzieś i że nie będzie potrafił wstać z kolan jak będzie widział że spotykam się z innym i ja i jego córka mieszkam z innym facetem. Dodam że mąż cudem przezyl ostatnia próbę samobójczą, nie będę wdawać się w szczegóły ale jego bezsilności dotarła do granic, martwię się o niego ale martwię się też o siebie i córkę. Wiem że jak dam mu szanse to napewno mu się polepszy będzie się leczył starał i może się to ułożyć. A jak ja jednak uczucia nie wrócą? Jak nie potrafienjuz z nim żyć jak z mężem to jest 9 lat znajomości bywalonzle ale więcej spotkało nas dobrego przeżyliśmy wiele pięknych chwil, ale na ten moment myślę tylko o złych rzeczach. Nie wiem na prawdę nie wiem co robić....
 
reklama
Tak stwierdził jego terapeuta też, że mąż nie jest alkoholikiem ma jakiś problem z emocjami i w chwili bezsilności sięga po alkohol ale to się niedzieje zbyt często. Głównym problemem jest to że jak już sięgnie po alkohol to jego piszcie jest szkodliwe. To wszystko słowa terapeuty. Ma zaburzenia osobowości I stąd ten problem Ma myślenie zerojedynkowo, i tylko z terapia może nauczyć się to kontrolować. W tej chwili mąż chce wyjechać I zerwać wszelkie kontakty że mną i córka i zacząć gdzieś indziej od nowa rzucić terapię i ma wszystko gdzieś. Bo twierdzi po co ma się tu męczyć jak ja mam go gdzieś i że nie będzie potrafił wstać z kolan jak będzie widział że spotykam się z innym i ja i jego córka mieszkam z innym facetem. Dodam że mąż cudem przezyl ostatnia próbę samobójczą, nie będę wdawać się w szczegóły ale jego bezsilności dotarła do granic, martwię się o niego ale martwię się też o siebie i córkę. Wiem że jak dam mu szanse to napewno mu się polepszy będzie się leczył starał i może się to ułożyć. A jak ja jednak uczucia nie wrócą? Jak nie potrafienjuz z nim żyć jak z mężem to jest 9 lat znajomości bywalonzle ale więcej spotkało nas dobrego przeżyliśmy wiele pięknych chwil, ale na ten moment myślę tylko o złych rzeczach. Nie wiem na prawdę nie wiem co robić....
Szukać pomocy u dobrego terapeuty. A to co powiedział terapeuta męża o jego piciu jest definicją alkoholizmu, więc coś tu zgrzyta.
 
Skąd wiesz, że mu się polepszy? Byliście razem i już miał takie jazdy, z tego co mówisz. Ani obecność twoja ani dziecka nie wpłynęła na niego pozytywnie.
Strasznie go tłumaczysz i usprawiedliwiasz a on Tobą manipuluje.
Twierdzisz, że ważna jest dla Ciebie stabilna rodzina, kontakt córki z ojcem itd. W tej chwili niestety nie przekazujecie jej dobrych wzorców.
Na tym etapie mąż powinien solidnie zająć się swoją terapią a Ty swoją. I to u dobrego specjalisty, bo jak na razie na takiego chyba jeszcze nie trafiliście.

Znam podobne historie, które kończyły się pozytywnie i takie, gdzie później dochodziło do jeszcze większych patologii. Nikt tutaj nie da Ci złotej rady niestety.
 
Nie ma czegoś takiego, jak " złota rada ", gdzie obca kobieta na forum Ci powie, że najlepsza opcja to będzie jak zrobisz to i to.

Z tego, co czytam, to facet się stara, zmienił się, zaczął chodzić na terapię ( co jest mega trudne dla osoby z problemem, aby sama sobie z niego zdała sprawę i jeszcze coś zaczęła robić w tym kierunku).
Wiem, że się nie wymaze tego, co się doświadczyło przez kilka lat, ale z tego, co czytam, to jest Ci z nim dobrze.
Jeśli dałabyś Mu Teraz szansę, to przecież nic nie tracisz, także moze warto spróbować, szczególnie, że on tobie też dał kiedyś szansę.
Nie ma czegoś takiego, jak " złota rada ", gdzie obca kobieta na forum Ci powie, że najlepsza opcja to będzie jak zrobisz to i to.

Z tego, co czytam, to facet się stara, zmienił się, zaczął chodzić na terapię ( co jest mega trudne dla osoby z problemem, aby sama sobie z niego zdała sprawę i jeszcze coś zaczęła robić w tym kierunku).
Wiem, że się nie wymaze tego, co się doświadczyło przez kilka lat, ale z tego, co czytam, to jest Ci z nim dobrze.
Jeśli dałabyś Mu Teraz szansę, to przecież nic nie tracisz, także moze warto spróbować, szczególnie, że on tobie też dał kiedyś szansę.
Dziękuję, to pierwsza odpowiedź na moje zadane pytanie, a nie wyciąganie alkoholizmu i problemów. Takich rad się tu oczekiwałam.
Szukać pomocy u dobrego terapeuty. A to co powiedział terapeuta męża o jego piciu jest definicją alkoholizmu, więc coś tu zgrzyta.
Jeżeli dla ciebie ktoś jest jest alkoholikiem bo napił się raz na 3 miesiące to gratuluję oceny sytuacji. Fakt że przez ostatnie 3 miesiące odkąd poznałam pewnego faceta sięga po alkohol częściej ale daleko Mu do alkoholizmu.
 
Dziękuję, to pierwsza odpowiedź na moje zadane pytanie, a nie wyciąganie alkoholizmu i problemów. Takich rad się tu oczekiwałam.

Jeżeli dla ciebie ktoś jest jest alkoholikiem bo napił się raz na 3 miesiące to gratuluję oceny sytuacji. Fakt że przez ostatnie 3 miesiące odkąd poznałam pewnego faceta sięga po alkohol częściej ale daleko Mu do alkoholizmu.
Bardzo Ci współczuję.
 
Alkoholik to nie jest tylko ktoś, kto pije codziennie. Jeżeli Twój mąż w stresujących sytuacjach, w silnych emocjach nie potrafi radzić sobie inaczej niż poprzez picie, to to jest alkoholizm. Sama pisałaś, że jak urodziło się dziecko, to pił częściej i nie wiesz, czy nie przyjdzie taki moment, że ten alkohol będzie pojawiał się ciągle. Mam w bliskim otoczeniu osobę z zaburzeniami osobowości typu borderline. Obserwowałam jej związki. To była masakra. Kilka tygodni super, a nagle zmiana i szybkie rozstanie o bardzo przykrym przebiegu. A dwa dni później jakby rozstania nigdy nie było i znów pojawiał się ten wspaniały, kochający człowiek. Nie byłabym w stanie tak żyć. Ciągle czekać na zmianę zachowania, wyczekiwać jak tym razem mnie skrzywdzi. Szczególnie jeśli jest małe dziecko. Jeśli Ty czujesz się zagubiona to jak ono musi się czuć? Trwanie w nieszcześliwym związku "dla dobra dziecka" zwykle dla niego dobre nie jest. Dziecko widzi i czuje, że np. rodzice się nie kochają. Czy terapia może pomóc? Pewnie. Niestety teraz mąż Tobą manipuluje. Nie można uzależniać swojego dobrostanu od drugiej osoby. On powinien chcieć się zmienić dla sobie, nie dla Was. A mówienie, że dla Was się zmieni, ale jeśli nie będziecie razem, to wyjeżdża i rzuca wszystko (dobry tata tak nie robi), to czysty szantaż. Ta moja bliska osoba nieraz powtarzała partnerowi, że bez niego nie da rady, że tylko z nim jej życie ma sens. Po kilku takich sytuacjach partner powiedział dość. I miała miejsce próba samobójcza, po której mój bliski przez kilka miesięcy przebywał z szpitalu psychiatrycznym. Mimo terapi, leków, aktualnie stabilnej sytuacji życiowej tej osoby, nadal odczuwam silny stres, gdy przez jakiś czas się nie odzywa. Czy możecie z tego wyjść? Tak. Jeśli mąż naprawdę będzie chciał zmienić swoje życie, jeśli Ty przy pomocy specjalisty przepracujesz swoje demony z nim związane i znowu mu zaufasz. Jeśli masz w sobie tyle siły i determinacji. Pytanie tylko czy Wasze dziecko powinno być świadkiem tej ciężkiej walki. Co byś nie postanowiła, życzę powodzenia.
 
Dziękuję, to pierwsza odpowiedź na moje zadane pytanie, a nie wyciąganie alkoholizmu i problemów. Takich rad się tu oczekiwałam.

Jeżeli dla ciebie ktoś jest jest alkoholikiem bo napił się raz na 3 miesiące to gratuluję oceny sytuacji. Fakt że przez ostatnie 3 miesiące odkąd poznałam pewnego faceta sięga po alkohol częściej ale daleko Mu do alkoholizmu.
Współczuję Ci ale wydaje mi się, że nie szukasz rady, tylko tego żeby ktoś utwierdził Cię w przekonaniu, że jeśli dasz mu szansę to to będzie najlepsza decyzja?
Partnerstwo polega na wzajemnym wspieraniu się, czy jesteś pewna, że jeśli to przetrwacie razem to jeśli ty będziesz potrzebowała wsparcia to on będzie przy Tobie? Bo przecież już kiedyś potrzebowałaś...
Postaw siebie i dziecko na pierwszym miejscu. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Rozważ terapię dla siebie, a na pewno sama zrozumiesz czego tak na prawdę potrzebujesz do szczęścia. Nikt Ci nie każe tak na prawdę tu i teraz być ani z mężem ani z nowo poznanym mężczyzną. Na pewno sama potrzebujesz czasu
Powodzenia ❤️
 
Znam ludzi, którzy wyszli z alkoholizmu i nie piją już kupę lat. Ale znam też takich, którzy do tego wrócili. Tutaj tylko silna wola pomoże.
Ale najważniejsze jest czy go kochasz, bo sama napisałaś, że tego nie wiesz. Bo skoro go nie kochasz, to jaki jest sens powrotu? Żaden. Ale jeśli jednak go kochasz - to niestety decyzja należy tylko Ciebie :)
Powodzenia!
 
Alkoholik to nie jest tylko ktoś, kto pije codziennie. Jeżeli Twój mąż w stresujących sytuacjach, w silnych emocjach nie potrafi radzić sobie inaczej niż poprzez picie, to to jest alkoholizm. Sama pisałaś, że jak urodziło się dziecko, to pił częściej i nie wiesz, czy nie przyjdzie taki moment, że ten alkohol będzie pojawiał się ciągle. Mam w bliskim otoczeniu osobę z zaburzeniami osobowości typu borderline. Obserwowałam jej związki. To była masakra. Kilka tygodni super, a nagle zmiana i szybkie rozstanie o bardzo przykrym przebiegu. A dwa dni później jakby rozstania nigdy nie było i znów pojawiał się ten wspaniały, kochający człowiek. Nie byłabym w stanie tak żyć. Ciągle czekać na zmianę zachowania, wyczekiwać jak tym razem mnie skrzywdzi. Szczególnie jeśli jest małe dziecko. Jeśli Ty czujesz się zagubiona to jak ono musi się czuć? Trwanie w nieszcześliwym związku "dla dobra dziecka" zwykle dla niego dobre nie jest. Dziecko widzi i czuje, że np. rodzice się nie kochają. Czy terapia może pomóc? Pewnie. Niestety teraz mąż Tobą manipuluje. Nie można uzależniać swojego dobrostanu od drugiej osoby. On powinien chcieć się zmienić dla sobie, nie dla Was. A mówienie, że dla Was się zmieni, ale jeśli nie będziecie razem, to wyjeżdża i rzuca wszystko (dobry tata tak nie robi), to czysty szantaż. Ta moja bliska osoba nieraz powtarzała partnerowi, że bez niego nie da rady, że tylko z nim jej życie ma sens. Po kilku takich sytuacjach partner powiedział dość. I miała miejsce próba samobójcza, po której mój bliski przez kilka miesięcy przebywał z szpitalu psychiatrycznym. Mimo terapi, leków, aktualnie stabilnej sytuacji życiowej tej osoby, nadal odczuwam silny stres, gdy przez jakiś czas się nie odzywa. Czy możecie z tego wyjść? Tak. Jeśli mąż naprawdę będzie chciał zmienić swoje życie, jeśli Ty przy pomocy specjalisty przepracujesz swoje demony z nim związane i znowu mu zaufasz. Jeśli masz w sobie tyle siły i determinacji. Pytanie tylko czy Wasze dziecko powinno być świadkiem tej ciężkiej walki. Co byś nie postanowiła, życzę powodzenia. piękne podejście... zostawić męża w chorobie niech radzi sobie sam a na ślubnym kobiercu obiecywało się w zdrowiu i chorobie...
Piękne podejście... zostawić męża w chorobie niech sam sobie radzi, a na ślubnym kobiercu obiecywało się w zdrowiu i chorobie....
Jesteście wszystkie obłudne, w ogóle się nie znacie i wylewacie tylko hejt na mężczyzn na tym forum.... zamiast albo sie zamknac albo faktycznie powiedziec cos pozytywnego, przez takie jak wy dzieci zostaja bez ojcow i wychowuja sie na jakies zwichrowane odludki....
Prawda jest taka że ta historia wydarzyła się w 2010 roku faktycznie miałam 27 lat, przez to wszystko z mężem przeszliśmy razem, jak obiecał że nie będzie pił tak zrobił (i nie mówię tu o abstynectwie totalnym bo normalnie gdzies piwko na dzialce, czy winko do kolacji owszem) kontynuował leczenie aż nauczył się kontrolować to wszystko. Bo ludzie, faceci, chorzy ludzie potrzebują wsparcia, a nie odtrącenia i ciągłego wyrządzania sobie zła, najtrudniejsze było rozpalenie uczuć po przerwie po rozstaniu, ale teraz jestem szczęśliwa żoną i matka i nie żałuję tej decyzji z 2010 roku , bo ciężka praca przeszliśmy przez to razem i teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem I rodziną już nie z jedną a dwoma córkami trochę uwagi wsparcia i poświęcenia przyniosło kolejne dobro jakim jest druga córka. A pewnie gdybym go wtedy zostawiła chlalby do dziś i nie wstalby z kolan.
Na koniec oczywiście tym wszystkim panią które zamiast radzić wspierać męża czy partnera doradzają rozwalić rodzinę, patrzeć na siebie a zagubinego chłopa rzucić w jeszcze większą otchłań choroby zostawiając go samego, życzę obyście same zachorowały i zostały z tym same :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
zamiast albo sie zamknac albo faktycznie powiedziec cos pozytywnego, przez takie jak wy dzieci zostaja bez ojcow i wychowuja sie na jakies zwichrowane odludki....
Wiesz co, siedzę troszkę w temacie, bo pracuję w domu dziecka. I jest u nas troje dzieci - rodzeństwo, których matka nie zostawiła męża, któremu przysięgała przed ołtarzem. Mimo jego picia oraz bicia jej. Ale o dzieci już nie miała siły walczyć. Dzieci zaniedbane zdrowotnie, edukacyjnie, najmłodsze z chorobą sierocą. Ale tak, pełna rodzina to największa wartość... Pozostaje zatem pogratulować nudy w aktualnym życiu, że znalazłaś czas na taką prowokację.
 
Do góry