reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nie wiem co robic, rozstalam sie z mezem, ale wciaz sie stara.

Piękne podejście... zostawić męża w chorobie niech sam sobie radzi, a na ślubnym kobiercu obiecywało się w zdrowiu i chorobie....
Jesteście wszystkie obłudne, w ogóle się nie znacie i wylewacie tylko hejt na mężczyzn na tym forum.... zamiast albo sie zamknac albo faktycznie powiedziec cos pozytywnego, przez takie jak wy dzieci zostaja bez ojcow i wychowuja sie na jakies zwichrowane odludki....
Prawda jest taka że ta historia wydarzyła się w 2010 roku faktycznie miałam 27 lat, przez to wszystko z mężem przeszliśmy razem, jak obiecał że nie będzie pił tak zrobił (i nie mówię tu o abstynectwie totalnym bo normalnie gdzies piwko na dzialce, czy winko do kolacji owszem) kontynuował leczenie aż nauczył się kontrolować to wszystko. Bo ludzie, faceci, chorzy ludzie potrzebują wsparcia, a nie odtrącenia i ciągłego wyrządzania sobie zła, najtrudniejsze było rozpalenie uczuć po przerwie po rozstaniu, ale teraz jestem szczęśliwa żoną i matka i nie żałuję tej decyzji z 2010 roku , bo ciężka praca przeszliśmy przez to razem i teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem I rodziną już nie z jedną a dwoma córkami trochę uwagi wsparcia i poświęcenia przyniosło kolejne dobro jakim jest druga córka. A pewnie gdybym go wtedy zostawiła chlalby do dziś i nie wstalby z kolan.
Na koniec oczywiście tym wszystkim panią które zamiast radzić wspierać męża czy partnera doradzają rozwalić rodzinę, patrzeć na siebie a zagubinego chłopa rzucić w jeszcze większą otchłań choroby zostawiając go samego, życzę obyście same zachorowały i zostały z tym same :)
Piękna historia, szkoda, że nie wszystkie tak się kończą gdy kobieta da szansę mężowi. Bo niestety raz na jakiś czas się słyszy o zmaltretowanych żonach, dzieciach, nawet noworodkach... Czy wtedy otoczenie nie mówi 'a mogła odejść wcześniej', 'czemu z nim była'?
Super, że u was się udało, ale jaki sens miało pisanie tej historii na forum po kilkunastu latach? Czy to zmuszanie innych kobiet, by za wszelką cenę zostawały z mężem? A co jeśli kobieta nie da rady? Co jeśli już sama bez leków od psychiatry nie umie funkcjonować? Jeśli boi się tego, co mąż wymyśli tego dnia? Cały czas musi trwać przy mężu, bo dzieci nie mogą być bez ojca? Bo tak się przysięgało na ślubnym kobiercu?
Proszę nie wszystkich wrzucać do jednego worka 'obłudy i hejtu'. Po prostu nie każdy chce żyć w ten sposób.
 
reklama
Dajcie spokój! Ile tu jest postów o tym, że ma pozbawiać męża praw rodzicielskich, zabraniać kontaktów z córką, nałożyć zakaz zbliżania się, znaleźć sobie nowego partnera i ojczyma dla córki?

A nawet gdyby ktoś napisał taką swoją radę, to nie jest powód, żeby mu życzyć choroby w osamotnieniu! I to jeszcze powołując się na wartości nierozerwalności węzła małżeńskiego (swoją drogą, kościół rzymskokatolicki ma wypracowane podejście do małżeństw zawieranych przez osoby z zaburzeniami psychicznymi, włącznie z procedurą stwierdzania nieważności małżeństwa, sądy również biorą to jaki ważny powód do rozwiązania małżeństwa cywilnego).

O wartości pełnej rodziny, byciu ze sobą w chorobie, wspieraniu się i przezwyciężaniu słabości jest dużo świadectw.

A tu mamy trolling. I złorzeczenie.

I karykaturę, bo ta kreacja dziewczyny z niepełnego domu sama siebie nazywa zwichrowanym odludkiem.
 
Do góry