Hej dziewczynki. W miarę swoich możliwości powiem wam o porodzie. Nadal nie czuję się dobrze, ale od dzisiaj biorę już tabletki i mam nadzieje,że lada moment to kręcenie mi minie, bo jak na razie wyglądam jakbym nawalona była. Mam problemy z wymową i przede wszystkim z chodzeniem.
No ale od początku.
W piatek o północy obudziłam się lekko mokra. Pomyślałam sobie ,,poszczałam się czy co??'' No ale sprawdzam i to nie mocz. Budze Michała , budzę Mamę i dzwonię do szpitala. Kazali przyjechać. Sprawdzili, rozwarcie na 2-3 cm . Wracamy do domu i do wyreczka. No i od rana sprawdzaliśmy skurcze. Ja spałam zaledwie 2 godziny , wykąpałam się, włoski se ułozyłam . Potem zjadłam śniadanie i czekanie i kontrolowanie skurczy. Ok 14 były już co 3 minuty. Więc w autko i do szpitala. I nadal czekanie , leżenie itd.Przez te problemy z błędnikiem nie mogłam urodzić w wodzie i nie mogli dac mi znieczulenia na bóle parte. Jedynie zastrzyk dostałam na bole krzyżowe. A wszystko przez ten cholerny błędnik. Dlatego poród cały miałam zamknięte oczy, bo na niczym nie mogłam skupić uwagi. Wszystko mi wirowało w koło, wymiotowałam okropnie i dostałam prawie 39 stopni temperatury. Położne mnie pod kroplówke podłączyli, podali mi jakieś lekarstwo, które mnie jeszcze bardziej rozpieprzyo. Moja mama , która razem z Michałem rodziła powiedziała,że ona nie wie skąd ja znalazłam tyle siły,że poród trwał tylko 34 minuty, bo tyle minęło od pierwszych bólów partych do porodu. Najgorszy był dla mnie moment jak malutkiej główka była już w kanale rodnym a mi przeszły bóle. I musiałam czekać. Jak już wyszła główka to malutkiej rączka utknęła i położna musiała ją przekręcac. Moja Mama wszytsko widziała , jak głóka wychodzila i cała maleńka, a Michal stał za mną w głowie i nie zdecydował się stanąc po drugiej stronie , ale bardzo dzielny był...A jak się Malutka uordziła to potwornie płakał ze szczęścia... Najpięknieszy moment kiedy malutka lezała już na mnie, chociaz nie widziałam jej dobrze...
Teraz czujemy się dobrze chociaż w dalszym ciągu mam silne zawroty głowy, dlatego moja Mama większośc przy małej robi, ze względów bezpieczeństwa. Ja praktycznie karmię tylko i oczywiście w nocy się nią zajmuję. Na tyle na ile daję radę.
Marysia jest słodka. Wynagradza mi wszystkie ciężkie dni w ciąży i podczas porodu. Taka miłość się nie zdarza i nie ma słów które ją opiszą.
Karmię piersią , chociaż jeszcze trochę nie udolnie. Noa le razem z moją córeczką uczymy się siebie nawzajem...
Michał z moją Mamą wrócili do domu i do 3 rano dołączali zdjęcia do swoich profili i mojego na naszej klasie. Szaleńcy. Zakochani w Marysi po uszy. Dostaliśmy od Mochała z Marysią 2 wiadra róż. Jest taki kochany, tak bardzo się zmienił, zmężniał, dojrzał i jest przecudowny.
Szkoda,że nie moge mu tego wynagrodzić w inny sposób. Wprawdzie nie jestem bardzo popękana, bo mam tylko 2 szwy