reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z porodow.........

reklama
Kamilka to rzeczywiście chwila moment...szybciutko poszło, być może to przez te bóle które męczyły CIę już od dawna przed porodem...mnie też tak męczą, więc może i u mnie pójdzie tak szybko...tak, tak wiem łudzę się :tak:;-):-D
 
jejku, Kamilka, to pozazdroscic!

u mnie nie bylo tak kolorowo..

10.05 - 6 rano - pierwszy wyciek. staralam sie jeszcze pospac, ale z emocji juz nie moglam zbytnio, plus niedlugo pozniej obudzil sie Fiolek i dupa ze spaniem ;-)
ogarnelo mnie wicie gniazda :-D ostatni raz i posprzatalam cala chate, spakowalam do konca torbe, przygotowalam wszystkie bibeloty dla mlodego i na wyjscie ze szpitala, takie tam..
ok. 14 telefon do ginekologa i przyspieszenie akcji serca, jak mowil, ze powinnam byla natychmiast ruszac, jak tylko zaczely wody plynac. wiec jedziemy czym predzej.
15.50 - leze juz pod ktg, skurczy zero (minimalne znaczy i nieodczuwalne), wody slomkowe, rozwarcia zero i dolek.
17 - ja dalej pod ktg, dramat, mlodemu dwa razy spadlo tetno do 50 i panika, wiec leze jak trusia na lozku i zdycham z glodu (sniadanie kiepskie, a ze grozba cesarki to nic nie daja) i z nerwow.
19 - jestem na porodowce na oksytocynowym tescie, zeby poobserwowac, jak mlody reaguje na skurcze faktycznie, bo te moje za slabe sa, zeby cos stwierdzic w ogole. no i grozba cc po tych dwoch uskokach tetna.
maz jedzie do domu, zeby sie wyspac przed akcja faktyczna, bo po co mamy oboje sterczec na porodowce, skoro sie nic nie dzieje..
z jedzenia dostaje kroplowke z glukozy i elektrolitow - PYCHA :rofl2:
21 - odlaczaja oksy, zapis ktg dobry, chwilowo grozba cc odplywa. mam juz skurcze, ale bardzo nieregularne - od 7 do 20min. dosc bolesne, ale do przejscia. lekarz bada - rozwarcie na niecale poltora palca.. chyba sie zalamie.. wedlug niego to zaden porod jeszcze, a wody, co sie ze mnie leja, to jakis sluz (kuzwa tyle sluzu nigdy w zyciu nie widzialam!). mam sobie spac wg niego.
24 - skurcze coraz czestsze, co 7-9min. bola w ch.., rozwarcie nie postepuje.. lekarz podczas badania wyczuwa nosek, polozna mowi, ze mlody laduje sie w kanal buzia i za 20 min moga cesarke zrobic.. ja zalamana, rycze, bo nie chce strasznie.. obdzwaniam mame, kolezanke po cesarce, meza, w koncu mowie, co ma byc to bedzie, chociaz jak ja sobie z taka rana poradze z dwojka dzieci.. i czarne mysli..
podlaczaja mnie znowu pod ktg..

11 maj - 1 rano. ktg ok. lekarz mowi, ze zadnej cesarki na razie nie zrobi, konsultowal sie z moim prowadzacym i ten tez twierdzi, ze mamy czekac, jak jak ostatecznie mlody sie w ten kanal zapakuje i wtedy oceniac. skurcze mega bolesne, a ci mi kaza spac i czekac.. ja ich wysylam w diably.. jak niby spac w takich bolach!.. chodze po porodowce, ale ze zmeczenia co chwile siadam, pokladam sie, a co tylko przysiadne to mega skurcz.. i taka meczarnie mam do 6 rano. meza nie ma ze mna, bo wszycy naokolo gadaja, ze to nie jest w ogole porod, ze mam przepowiadajace skurcze, a ze cieknace wody podbarwione krwia to sluz. ch im w d.. mysle, i placze juz.
w koncu zmieniaja sie polozne i znowu mnie podlaczaja pod ktg. rozwarcie na 3cm, szyjka twarda, niegotowa, nic sie nie zmienilo. ja w ryk, no bo ilez mozna.. oni nadal swoje, ze nie beda nic wywolywac, bo lepiej, jak sie samo zacznie.. a ze ja nie bede w stanie przec ze zmeczenia to ich juz wali.. kaza mi spac.
w koncu dzwonie do mojego anestezjologa i blagam, by mi zalozyl zzo mimo, ze nie mam 4cm. przychodzi, konsultuje sie z lekarzem i zaklada. JEZU, CO ZA ULGA!!!!!! po prostu natychmiast chcialam mu sie do nog rzucac.. az sie poryczalam z tej ulgi.. i po chwili juz spalam.
po dwoch godzinach znowu skurcze mnie budza.. ale juz lepszy humorek, wiem, ze moze byc zaraz kolejna dawka zzo.. badaja.. 4cm, szyjka troche gladsza, ale do porodu daleko. wolam anestezjologa, kolejna dawka i znowu odplywam..
14 - budze sie na skurcze, polozna mowi - koniec tego spania ;-) zaraz zaczynamy rodzic i koniec! ze decyzja lekarzy podlacza mnie pod oksy i rodzimy! ja mowie, no to ok, dzwonie do meza, ze za pol godziny ma byc juz w drodze, bo sie zacznie :-) rozwarcie mam na 4cm i szyjke gladka, pecherz plodowy 'pekniety'.
14.40 - podlaczaja oksy. skurcze sie nasilaja, sa niezbyt mocne, ale co chwile, niemal bez przerwy. ja pod pieprzonym ktg (jak mnie jeszcze kiedys podlacza pod to to zabije) leze i sie zwijam, ni ch.. nie moge sobie pochodzic, pod prysznic pojsc, nic.
po kilkunastu minutach tych skurczy mowie - blagam, niech pani zadzwoni po anestezjologa, bo umre tu w tych bolach ;-) polozna mowi, spoko, ale szkoda, ze jeszcze troszke pani nie wytrzyma, bo rozwarcie by szybciej szlo.
ja na to, ze moze isc wolniej, byle nie bolalo ;-)
dzwoni po lekarke, wraca, ja w bolach rycze, ona:
Tak pania boli mocno, naprawde?
ja: strasznie!! i tak na siku, kupe, nie wiem, moze wstane do lazienki, sie wykapie czy cos..
Ona: to juz tak pania boli, niemozliwe!? to ja pania zbadam.
wchodzi anestezjolog, laduje strzykawke, polozna mnie bada i mowi - przepraszam, pani doktor, ale my tu juz mamy pelne rozwarcie i rodzimy!!!
anestezjolog: nie dawac?
polozna: nie, juz nie.
ja: TAK! DAWAC! CHCE TO ZNIECZULENIE!
polozna: ale to dluzej potrwa!
ja: NIEWAZNE! UMIERAM!
anestezjolog laduje strzykawe, ja dzwonie do meza - w skurczach - wrzeszcze: "gdzie ty kur.wa jestes, miales byc pol godziny temu, ja tu rodze, wez sie zawijaj bo umieram" itp :-D :-D :-D
maz przerazony..
ja przerazona, ze nie zdazy, obolala w ch, bo skurcze nie lzeja nawet na sekunde.. a ci mi kaza mi sie ukladac na lozku w dziwnych pozycjach, nie daje rady nic, tak boli, ze wszystko musza mi dwa razy powtarzac, bo autentycznie nie czaje, o co kaman..
polozna pyta, czy zgadzam sie na naciecie krocza.. ja mowie, ze nie chce nacinania, ze sie jatrzylo poprzednio, zeby masowala i robila wsio, by nie naciac, ale ze sie ostatecznie zgadzam.. ona obiecuje, ze zrobi wszystko, by nie naciac..
maz wpada, ja w ryk, znieczulenie w ogole nie dziala, a tu juz parte.. placze.. polozna mowi, nie placz tylko ziajaj.. no to ziajam.. pchaj.. pcham.. ale boli tak, ze sie zawieszam.. w miedzyczasie polozna mowi - Patrycja, zaraz popekasz cala, musze naciac, przykro mi.. ja na to juz wylane..
no ale polozna z lekarka chwala, slicznie ci to parcie idzie, Patrycja, dawaj dalej, slicznie, juz czuc glowke, chcesz poczuc.. a ja "NIE DAM RADY" (no autentycznie tak bolalo, ze kazdy ruch mnie dobijal ;-) ) no i pcham dalej co sekunde mi sie wydaje..
w koncu glowka wychodzi, i maly od razu placze!!! jeszcze nie wylazl, a placze.. smieje sie.. troszke fajniej sie robi, ale zaraz znowu party.. polozna krzyczy nie pchaj, nie pchaj!! ledwo sie powstrzymuje..
przekreca malego.. pchaj!! to pcham.. i czuje mega ulge!!! to najpierw!! potem radosc, potem milosc.. potem szok.. jaki on malenki.. i w ogole :-) wszyscy sie smieja, ja tez..
cudownie..!!!

cala akcja, odkad maz przyszedl i zaczely sie parte na powaznie bylo 25minut.. bol potworny, bo zzo nie zadzialalo, tym gorzej bylo mi go zniesc, ze w ogole nie bylam przygotowana do tak szybkiego rozwoju sytuacji.. przeciez jak podlaczali mi oksy to bylo 4cm tylko rozwarcia.. a tu nagle rodzimy!! szok.. mysle, ze to byl najwiekszy bol, ze to tak nagle i ze ja nie zebralam sie w sobie w ogole.

ale powiem wam, ze juz nigdy wiecej rodzic nie chce naturalnie.. tyle sie nameczylam znowu, a mialo byc latwiej za drugim razem.. nie jestem stworzona do rodzenia dzieci jednak ;-) chociaz polozna po wszystkim twierdzila cos zupelnie innego :-) i chwalila mnie za dzielnosc, nie wiem, gdzie ja bylam dzielna, skoro caly czas wylam ;-)
kochane babki tam pracuja, tak w ogole.
opieka poporodowa tez ok, chociaz nie tak fajnie jak za pierwszym razem. mniej personelu maja i mniej czasu na pomoc. ale czysto, fajnie i milo.
a, moj lekarz mnie rozczarowal z deka, bo nie przyjechal w ogole. przynajmniej nie mam wobec niego zadnego 'dlugu wdziecznosci'..

mam nadzieje, ze nikogo nie zanudzilam i nie przestraszylam, co gorsze! :-) ja po prostu jestem mega trudna sztuka, wielu takich nie ma ;-) wam pojdzie na pewno tak jak kamilce :-D
 
Kamilka.... cudnie!!

Aenye.... matko jedyna....!!! Może te Maksie tak mają, mój też się w koszmarnych bólach rodził, chociaż szybciej....

No dobra, to ja się boję.......
 
Aenye no to się dziewczyno namęczyłas!!!!:szok: Straszne to musiało być...dobrze że masz już to za sobą!!!!!!

Kamilka a Tobie to faktycznie poszło szybciorem. Widzisz, w koncu doczekałaś się nagrody za to ile się wyczekałaś.:tak:
 
Słowo "strach" nie opisuje tego, co właśnie mnie dopadło :szok::szok::szok::szok:

Jak ja to k...wa przezyję??????????????????????????????????????????
 
Pola, przeżyjesz... Ja też się pocieszam, że nie będzie tak źle.;-):tak: Czasem to nawet lepiej jest się przygotować na najgorszy ból by potem się miło rozczarować. Mnie zawsze straszono jaki wielki ból towarzyszy porodowi, a wcale nie było tak strasznie. Spodziewałam się gorszego bólu gdy rodziłam Oliwkę. Nie każdy ma taki ciężki poród jak niektóre:tak::tak: Ja przy pierwszym porodzie przyjechałam do szpitala z 5-6 cm rozwarciem i nie czułam się wcale straszliwie obolała. Jak tu teraz czytam, ile niektóre z nas muszą się nacierpieć żeby dość do takiego właśnie rozwarcia.:szok: A skurczy partych miałam dosłownie 3 i po 5 minutach urodziłam. Także nie ma reguły...
 
jesu, laski, przepraszam, nie chcialam was straszyc!!!
naprawde, moj pierwszy porod byl wieeeeele lepszy od tego :-)
po prostu mam jakas mega twarda szyjke i przez to, ze tym razem nikt jej nie rozmasowywal i nie powiekszal rozwarcia Makutek wylazil tak dlugo. gdybym tez dostala to ZZO od razu, wieczorem, jak juz mialam te skurcze nieprzerwanie przez pare godzin i bylo 3cm, tez byloby wiele lepiej, ja bym sie wyspala, przygotowala do porodu. a tak w szoku rodzilam, nie wiedzialam, na czym sie skupic.

naprawde, dacie rade, zazwyczaj drugie porody sa latwiejsze.
a zreszta, co macie nie dac! musicie dac i koniec :-) w tym caly szkopul ;-)

a teraz mam juz lajcik i tak sobie o tym myslcie :-) nawet i 30h bolu - a potem juz tylko z gorki :tak: i cudne malenstwo u boku!!!
 
po prostu mam jakas mega twarda szyjke i przez to, ze tym razem nikt jej nie rozmasowywal i nie powiekszal rozwarcia Makutek wylazil tak dlugo.

No właśnie
Od 11go tygodnia ciąży do 32go brałam leki na uszczelnienie szyjki (kaprogest w podwójnej dawce), więc liczę się z tym, że i ja się tak nacierpię
Ale wtedy każdy tydz. był ważny
 
reklama
Aenye z przerażeniem przeczytałam i po cichu liczę,że będzie łatwiej...
Kamilka zazdroszczę ekspresowej akcji:-)

W ogóle super wątek, przy pierwszych opisach też się łezka kręciła.
 
Do góry